Przed Grand Prix Polski: Chris Holder

Mistrz świata z 2012 roku ma dobre wspomnienia z rund Grand Prix rozgrywanych na torze w Gorzowie. Australijczyk dwukrotnie na stadionie im. Edwarda Jancarza kończył zawody na 2. lokacie.

W tym artykule dowiesz się o:

Niespełna 28-letni pochodzący z Sydney reprezentant Australii przygodę z cyklem Grand Prix rozpoczął w 2010 roku. Wówczas został pełnoprawnym członkiem elitarnego grona, którego dotąd nie opuścił. Swój debiutancki sezon w Grand Prix zakończył na 8. miejscu, wygrywając jedną z rund - Grand Prix Wielkiej Brytanii. Dwa lata później powtórzył ten wyczyn, a ponadto świetnie radził sobie w pozostałych turniejach. W efekcie z dorobkiem 160 punktów wywalczył tytuł Indywidualnego Mistrza Świata.
[ad=rectangle]
Niestety w sezonie w roku 2013 karierę Chrisa Holdera przystopowała bardzo poważna kontuzja, której Australijczyk nabawił się podczas meczu Elite League. "Chrispy" miał ogromnego pecha, gdyż motocykle, które uderzyły w dmuchaną bandę uniosły ją do góry a sam zawodnik "wylądował" na twardej części ogrodzenia. W następstwie tego wydarzenia Holder doznał licznych urazów i na początku rehabilitacji poruszał się nawet na wózku inwalidzkim. Po długiej i żmudnej rekonwalescencji wrócił do ścigania, choć wielu jest przekonanych, że ten fatalny upadek pozostawił trwały ślad na jego mentalności.

Rzeczywiście miniony sezon nie był wymarzonym dla Australijczyka. W Grand Prix zajął 7. miejsce. Najlepiej spisał się w szwedzkiej rundzie na torze w Malilli, gdzie był 3. W lidze polskiej osiągnął natomiast średnią biegową 1,780, sporo poniżej oczekiwań jego pracodawców. Teraz jednak Holder spisuje się lepiej. Co prawda tegoroczny cykl Grand Prix rozpoczął od 0 punktów w Warszawie, ale później potrafił zająć 2. miejsce w lubianym przez siebie Cardiff. Od zawodów w stolicy Walii Chris Holder regularnie zapisuje przy swoim nazwisku 10 "oczek". Łącznie, po 7 turniejach, ma ich już na swoim koncie 61 i jest klasyfikowany na 5. pozycji. Do trzeciego Grega Hancocka traci jedynie 4 punkty.

W rundach rozgrywanych na torze w Gorzowie Wielkopolskim, a było ich dotąd 4, australijski żużlowiec radził sobie co najmniej dobrze. W latach 2011 - 2012 stawał na drugim stopniu podium. W minionym sezonie był natomiast 7. 29 sierpnia po części myślami na pewno będzie ze swoim przyjacielem Darcy'm Wardem, który doznał fatalnej kontuzji, i znając go, będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony dedykując to swojemu kompanowi.

Chris Holder w Polsce zaczął być rozpoznawalny w 2007 roku, kiedy to w wieku blisko 20 lat parafował kontrakt z wrocławskim WTS-em. Rok później przeniósł się do klubu z Torunia i od tego momentu aż do teraz nieprzerwanie reprezentuje barwy tego klubu. "Chrispy" jest też lojalny wobec swojego pracodawcy na Wyspach Brytyjskich - Poole Pirates. Kangur w zespole Neila Middleditcha również startuje od 2008 roku. Nie jest więc typem zawodnika przeskakującego z kwiatka na kwiatek.

Występy w Grand Prix na torze w Gorzowie:
2011:
8. miejsce - 6 (2,0,1,3)
2012: 2. miejsce - 17 (2,2,1,3,3,2,4)
2013: 2. miejsce - 14 (0,3,2,2,3,2,2)
2014: 7. miejsce - 9 (1,2,1,2,3,0)

Komentarze (23)
avatar
adi17
24.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
OBAWIAM SIĘ ŻE MOŻE ODBIĆ SIĘ TO NA PSYCHICE CHRISA PO TRAGEDII WARDA OBYM SIĘ MYLIŁ 
avatar
HDZapora
24.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
http://www.sportowefakty.pl/kibice/64910/blog/8543/cien-wielkiej-gory 
avatar
Yaqb
24.08.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Ciekawe czy w obliczu tej sytuacji ktoś jeszcze będzie winił Grega, że się rzucił na Pedersena. Myśle, że ten wypadek może mocno wpłynąć na zawodników z czołowki, Ward nie jest zawodnikiem "ano Czytaj całość
avatar
Dumny z Krzyża
24.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Obyś Chris potrafił udźwignąć ten ciężar i pokazać nam jeszcze w tym sezonie kawał dobrego żużla. Trzymaj się, to dla Ciebie też ogromna tragedia... 
avatar
jakublevy
24.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gadacie od rzeczy, na pewno wystartuje, chyba, że coś się wydarzy. Takie wypadki jak z Wardem się zdarzają w tym sporcie. Nie róbmy żałoby, Ward cały czas żyje.