Jasna deklaracja Kenniego Larsena: Mój cel to zostać w Rzeszowie

Przed PGE Stalą Rzeszów mecze barażowe o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Kenni Larsen wierzy, że to Żurawie okażą się lepsi w dwumeczu, a on sam zostanie w Rzeszowie na kolejny sezon.

PGE Stal Rzeszów wygrała ze Stalą Gorzów 50:40. Żurawiom nie udało się jednak odrobić strat z pierwszego meczu (w dwumeczu 95:85 dla gorzowian). Oznacza to, że rzeszowianie w październiku przystąpią do meczów barażowych z drugim zespołem Nice PLŻ. - Byłoby wspaniale, gdybyśmy wygrali ten mecz za trzy punkty. Ale z drugiej strony, to dwa punkty za zwycięstwo i tak są lepsze niż nic - mówi Kenni Larsen. Zawodnik urodzony w Odense w niedzielę był niepokonany, kończąc zawody z płatnym kompletem punktów (12+3). Duńczyk po raz kolejny udowodnił, że z powodzeniem potrafi ścigać się w rozgrywkach PGE Ekstraligi.
[ad=rectangle]
Rzeszowianie mieli wielkie szanse, by zdobyć punkt bonusowy za lepszy bilans w dwumeczu. Dość powiedzieć, że po dwóch seriach startów byli już w połowie drogi do odrobienia strat z Gorzowa. W końcowym rozrachunku do pełni szczęścia zabrakło tylko 5 "oczek". Nieco poniżej oczekiwań spisali się w niedzielę Peter Kildemand oraz Krystian Rempała. Patrząc na punktację można stwierdzić, że to właśnie zdobyczy tych zawodników zabrakło najbardziej. - Spotkanie nie było do końca szczęśliwe dla Petera. Musiał mieć jakieś problemy ze sprzętem. A Krystian? Każdy zawodnik z naszej drużyny jest mocny. Ale tor na którym ścigaliśmy się tydzień temu w Tarnowie był inny niż teraz. Tam było ślisko, a tu nie. Może dlatego pojechał słabiej - zastanawia się 27-letni zawodnik.

PGE Stal Rzeszów będzie miała teraz ponad miesiąc przerwy. Dopiero 4 października rozegrany zostanie pierwszy mecz barażowy. - Będzie teraz miesiąc przerwy, więc sporo wolnego czasu. We wtorek jadę do Szwecji na ligę, a w środę mam mecz w Danii i potem już pewnie nic nie będę robił - mówi Larsen, który zaznacza także że rzeszowianie mają ogromne szanse by wyjść z baraży obronną ręką. - Mamy bardzo duże szanse, naprawdę. Zespoły z pierwszej ligi są z reguły słabsze.Połową sukcesu jest dobry występ w meczu wyjazdowym - twierdzi Duńczyk, któremu najbardziej odpowiadałoby spotkanie z Polonią Bydgoszcz. To właśnie na obiekcie Gryfów Larsen czuje się lepiej aniżeli na torach w Daugavpils, czy w Rybniku.

Kenni Larsen (z prawej) przed rokiem wywalczył awans Stali Rzeszów do Ekstraligi. W październiku stoczy bój, by ta pozostała w stolicy Podkarpacia na kolejne lata.
Kenni Larsen (z prawej) przed rokiem wywalczył awans Stali Rzeszów do Ekstraligi. W październiku stoczy bój, by ta pozostała w stolicy Podkarpacia na kolejne lata.

Przez pierwszą połowę sezonu ulubieńca rzeszowskich trybun męczyły kontuzje. Duńczyk na dobre do składu PGE Stali powrócił 26 lipca na domowy mecz z KS Toruń. W spotkaniu z Aniołami zdobył płatny komplet punktów (13+2). Dwa tygodnie później rzeszowianie podejmowali GKM Grudziądz, a Larsen ponownie był liderem swojej drużyny (10+2). W niedzielnym starciu z Gorzowem po raz kolejny zapisał przy swoim nazwisku płatny komplet (12+3). Duńczyk znakomicie obiera ścieżki na obiekcie przy ul. Hetmańskiej i wszystko wskazuje na to, że w przyszłości także będzie startować z Żurawiem na plastronie. - Tak. Moim planem jest zostać w Rzeszowie. Oczywiście, jeszcze nic nie jest podpisane. Ale taki jest mój cel. Jeśli nie będzie to problem, to chętnie pojeżdżę tu dłużej. Czy do końca kariery? Kto wie, być może - zakończył Larsen, który rundę zasadniczą PGE Ekstraligi zakończył ze średnią biegową 2,000.

Źródło artykułu: