Mateusz Kędzierski: W Rzeszowie jeździłeś po orbicie niczym Tomasz Gollob za najlepszych czasów. Taka jazda musiała ci sprawić olbrzymią frajdę.
Bartosz Zmarzlik: Bardzo się cieszę, gdy można jeździć po dużej, bo to jest super uczucie. Można tak było jechać ze względu na świetnie przygotowany tor. Dwa punkty urwał mi wspaniały Greg Hancock. Wiadomo jakiej klasy jest to zawodnik. Jeszcze mi do niego daleko i to on był dwukrotnie lepszy w tym meczu. Nie jest to dla mnie żadna ujma, bo do niego jeszcze sporo mi brakuje.
[ad=rectangle]
[b]
Byłeś niesamowicie szybki na tym torze i ostatecznie zdobyłeś 16 punktów. Wychodzi chyba świetne przygotowanie do tego sezonu i znakomicie spisujące się silniki. W tegorocznych startach jesteś liderem swojej drużyny. Zdradzisz sekret tak wyśmienitej jazdy?
[/b]
- Poprzedniej zimy poświęciłem więcej czasu na przygotowania. Co roku chcę być jeszcze lepiej przygotowany do startów. Pod koniec sezonu już wiem, co muszę poprawić, by było dobrze. Fakt, dziękuję serdecznie Janowi Anderssonowi i tacie za wspaniałe silniki. Jan wykonuje dla mnie mega robotę i tak naprawdę jestem u niego z wizytą co tydzień. Grzebiemy w sprzęcie, poprawiamy i wszystko konsultujemy. Dzięki temu te motocykle szybko jeżdżą.
Spotkanie ligowe w Rzeszowie zakończyło się przegraną twojej drużyny 40:50. Zawodnicy PGE Stali mieli chrapkę na punkt bonusowy, ale ostatecznie jest on w waszych rękach. Gorzowska Stal zapewniła sobie spokojne utrzymanie. Czy w związku z tym czujesz ulgę?
- My mieliśmy chrapkę na zwycięstwo (śmiech). Ulga, że zostajemy w lidze. Gorzów poza Ekstraligą…, ja bym w to nie uwierzył.
5 września w wystartujesz w Grand Prix Challenge w Rybniku. Życzę ci udanego występu w tych zawodach. Uważam, że będziesz jednym z faworytów do awansu, ponieważ znasz ten tor najlepiej spośród całej stawki. Jak zapatrujesz się na te zawody? Chyba nadeszła odpowiednia pora, żeby znaleźć się w Grand Prix na stałe.
- Nie dziękuję. Wszystko musi się zgrać - udany dzień, odpowiednie dopasowanie sprzętu i dobre samopoczucie - wówczas będzie OK. Mnóstwo czynników wpływa w żużlu na dobry wynik w danym dniu. Niejednokrotnie jedzie się słabo i tak naprawdę nie wiadomo jakie są tego przyczyny. Za każdym razem, na dwa, trzy dni przed zawodami, próbuję robić to samo, by czuć się podobnie. Nieraz nawet zjem sobie taką samą potrawę. Wymyślam różne rzeczy żeby być rozluźnionym i w dobrym humorze. To są takie dosyć proste sposoby i metody relaksacyjne.
A czy na co dzień współpracujesz z psychologiem?
- Na ten moment nie. Wolę iść z tatą na polowanie lub na ryby, bo wtedy mogę się odstresować.
Może sekret świetnej jazdy jest w dziczyźnie, którą razem z tatą upolujecie? Często jesz dziczyznę i przede wszystkim, czy ją lubisz?
- Tak! Tata jak przyrządzi kiełbasę, to jest mega pyszna. Jednak za dużo nie mogę jej jeść, bo nie mogę zbyt dużo ważyć (śmiech).
[b]
Przeanalizujmy jeszcze listę startową Grand Prix Challenge. Oprócz braci Pawlickich mocny powinien być Vaclav Milik, który swego czasu jeździł w Rybniku, oraz Peter Kildemand. Jak oceniasz rywali?
[/b]
- Do wszystkich trzeba mieć respekt. Wiadomo po co wszyscy tam jedziemy.
A są tylko trzy przepustki do elity.
- Dokładnie. Jak się uda awansować, to będzie fajnie. Jak się nie uda, to nic się nie dzieje, ponieważ dopiero mam 20 lat. Myślę, że najlepsze chwile w mojej karierze przede mną.
Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję. Korzystając z okazji, pod koniec sezonu ligowego chciałbym podziękować moim rodzicom, którzy mnie wspierają, bratu, Sewerynowi oraz sponsorom, bez których nie udałoby mi się tak perfekcyjnie przygotować do sezonu. To zasługa wszystkich, którzy mnie otaczają, a przede wszystkim firmy państwa Maszonskich, firmy INT-Transport, Jens Christian Siig, Globex, Berner, Gniotpol.
Pasowałby pan do jakiejś roli w KINGSAJZ II ,może po zakończeniu kariery?warto rozważyć a na razie powoli do przodu na szczyty spidłeja.... Czytaj całość