Czas na pełny "reset" w Toruniu. Mentalny test faworyta
Przed nami play-offy. To taki rodzaj rozgrywki, że wszyscy startują z równych pozycji. Nie liczy się nic, co już się wydarzyło. Kluczowe jest odpowiednie podejście i mobilizacja. Oczekuję ciekawych meczów w pierwszej rundzie. Tak powinno być zarówno w Częstochowie jak i w Toruniu. Wydaje mi się jednak, że w pierwszym rozdaniu mamy jaśniejszego faworyta, którym jest Betard Sparta Wrocław. Ta drużyna ma duże doświadczenie z Częstochowy. Sporo tam trenują i uważam, że od początku będą świetnie spasowani. Mają też przewagę w formacji młodzieżowej i myślę, że akurat ich stać na zdecydowaną wygraną.
Torunianom ostatnio nie szło i mam wrażenie, że oni do niedzieli muszą rozwiązywać zwłaszcza problem mentalny, który jest związany z tym, że już dawno nic nie wygrali. Musi nastąpić pełny "reset". Takie działania chyba zostały tam podjęte. Nikt nie mówi o tym, co było i słusznie. Jest koncentracja na najbliższym celu. Jadą z faworytem rozgrywek, ale mogą mu dorównać. Ja zresztą właśnie w tej rywalizacji spodziewam się większych emocji. Mecz może być zdecydowanie bardziej wyrównany niż spotkanie pod Jasną Górą.
W Lesznie balon został napompowany nieco mocniej niż w Toruniu. Trudno się jednak dziwić, że Byki czegoś oczekują, bo po przebiegu tego sezonu mają takie prawo. Są faworytem do złota i to nie podlega żadnej dyskusji. Play-off to jednak wielki test z mobilizacji. Jeszcze większą rolę niż wcześniej odgrywają również najmniejsze detale. To wszystko jest bardzo ważne.
Swoją opinię, że mecz w Toruniu może dostarczyć więcej emocji buduję przede wszystkim na potencjale gospodarzy tego spotkania. Ich skład personalny jest zdecydowanie lepszy niż ostatnie wyniki. Oni po prostu mają duże rezerwy i nie pokazali wszystkiego, na co ich stać. Wiele się na to składało - były kontuzje, nerwy czy niepotrzebne zawirowania. Teraz jest jednak wyjątkowy dzień. Wcale bym nie wykluczał, że tym razem im wszystko zagra i powalczą z faworytem. "Reset" musi być jednak pełny, a mobilizacja nie na zasadzie, że zrobimy coś za wszelką cenę. Wtedy wynik może nagle przyjść i zrobi się ciekawie przed rewanżem.
Różne wieści napływają z Częstochowy. Trochę się obawiam toru a la Wrocław. To może zabić widowisko, a kibice żużla w tym mieście nie są do tego przyzwyczajeni. Betard Sparta ma wspaniałą drużynę. Świetnie rokują na przyszłość i tor powinien być częstochowski, taki jak podczas zawodów pod Jasną Górą. Wiem, że Piotr Baron ma wyniki, które go niewątpliwie bronią. Z drugiej strony jego zespół radził sobie świetnie w warunkach, które sprzyjały znakomitemu ściganiu i mam wrażenie, że nie trzeba im szykować aż takiej nawierzchni. Widowisko może ucierpieć, a to z kolei może przełożyć się na frekwencję podczas kolejnego spotkania. Oby tak się jednak nie stało.
I na koniec jeszcze jedna myśl. Cały czas mam nadzieję, że te play-offy będą pełne tylko zdrowych emocji. Podkreślam jednak, że na pełne katharsis nie liczę. Co przez to rozumiem? Nikt nagle nie zacznie jechać bardzo ostrożnie. To zresztą nie o to w tym wszystkim chodzi. To jasne, że nikt nie będzie uważać, bo każdy jedzie o swoje cele i przyszłość. Ważne, żeby nie było chamstwa na torze. Ma wygrać sport. W związku z tym istotni będą sędziowie. Muszą przyjąć zdecydowaną postawę od początku każdego spotkania. Na nic nie można przymykać oka. To może zemścić się w dalszej części zawodów i liczba negatywnych wydarzeń może wtedy narastać. Arbitrzy od razu muszą pokazać, że nad wszystkim panują. Pozwólmy na walkę, ale nie na chamstwo i karajmy je od razu bez wahania. Nie może być miejsca na wyniszczanie rywala. Takie szybkie wystudzenie emocji może mieć tylko pozytywny wpływ, na to co wydarzy się później. Chcemy sportu przez duże S. Tego wszystkim życzę.
Marian Maślanka