- Mam nadzieję, że Fogo Unii Leszno nie przytrafi się to, co nam w ubiegłym sezonie, gdy de facto jeden mecz pozbawił nas złota - stwierdził w rozmowie ze Speedway Ekstraligą Marek Cieślak. Gdy prowadził drużynę z Tarnowa, kryzys dopadł ją właśnie na etapie półfinałów. Przetrzebione kontuzjami Jaskółki zostały wyeliminowane przez czwartą po rundzie zasadniczej Fogo Unię i musiały zadowolić się ostatecznie brązowym medalem.
Leszczynianie - podobnie jak przed rokiem tarnowianie - zdominowali rundę zasadniczą PGE Ekstraligi, przegrywając zaledwie jeden mecz na wyjeździe. Doskonale zdają sobie jednak sprawę, że gdy przychodzi do walki w play-offach, margines błędu jest już niewielki. - Można wygrywać cały sezon, ale liczą się tak naprawdę play-offy. Tu zaczyna się wszystko od początku - przyznał w rozmowie z naszym portalem Emil Sajfutdinow. Zgadza się z nim menedżer Adam Skórnicki, dodając: - Nikt nie da nam medalu czy miejsca w finale za dobry uśmiech. Sami musimy sobie to wywalczyć, potwierdzając, że wysoka pozycja w pierwszej części sezonu nie była przypadkowa.
Patrząc na sytuację kadrową, Fogo Unia jest zdecydowanie mocniejsza niż przed rokiem, gdy sięgnęła po wicemistrzostwo Polski. Drużynę wzmocnił Emil Sajfutdinow, który zwłaszcza w ostatnich meczach ustabilizował swoją formę. Dzięki pozyskaniu Tomasa H. Jonassona Byki nie mają już także dziury w drugiej linii, jaką w poprzednim sezonie bezskutecznie łatano Mikkelem Michelsenem i Damianem Balińskim. Ewentualny problem może pojawić się jednak w głowach zawodników. W poprzednim roku leszczynianie przystąpili do play-offów bez żadnej presji. Biorąc pod uwagę problemy z pierwszej części sezonu, już samo znalezienie się w pierwszej czwórce uznano za sukces. - Prezentowaliśmy totalny luz i na pewno nam to pomagało - wspominał wówczas Piotr Pawlicki. Tym razem o podobne podejście do zawodów może być trudno. "W Lesznie balon został napompowany. Trudno się jednak dziwić, że Byki czegoś oczekują, bo po przebiegu tego sezonu mają takie prawo. Są faworytem do złota i to nie podlega żadnej dyskusji" - napisał w swoim felietonie Marian Maślanka.
To, czy Fogo Unia sprosta temu wyzwaniu zależy w dużej mierze od jej menedżera - Adama Skórnickiego. - W poprzednim sezonie debiutował on w roli szkoleniowej, odnosząc z Unią wielki sukces. Jednak dopiero po drugim roku pracy będzie można powiedzieć coś więcej o jego umiejętnościach trenerskich. W pierwszym sezonie w zasadzie wszystkie decyzje, jakie podejmował wypalały. Zobaczmy co wydarzy się wtedy, kiedy pojawią się schody - zauważył były szkoleniowiec leszczynian, Jan Krzystyniak.
Sam Skórnicki mówił przed play-offami, że wolałby wpaść na drużynę z Wrocławia. Nie załamuje jednak rąk na potyczkę z KS Toruń - zwłaszcza, że Byki wygrały już w tym sezonie na MotoArenie. - Nie mam nic przeciwko tej kolejności. Jeśli uda nam się wyeliminować torunian, to być może wpadniemy na Spartę, ale w finale. Chcąc wygrać ligę, musimy być gotowi na rywalizację z każdym przeciwnikiem - zaznaczył. Pytany o swoją rolę, odparł: - Ja ze swojej strony postaram się jak zwykle drużynie nie przeszkadzać.
Sf tym nowym wyglądem strony chyba strzelił sobie w kolano.
Tak małej ilości komentarzy i prowadzonych dyskusji dawno nie widziałem.