KSM Krosno vs. Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk: pomeczowe Hop-Bęc

Po niedzielnym półfinale na torze w Krośnie zespół Wybrzeża Gdańsk znalazł się w bardzo komfortowej sytuacji przed rewanżem. Miejscowe Wilki uległy bowiem pretendentowi do awansu 39:51.

[bullet=hop.jpg] HOP

Wybrzeże Gdańsk jedną nogą w finale ligi

Jeźdźcy Grzegorza Dzikowskiego od początku sezonu byli faworytem tegorocznej Polskiej 2. Ligi Żużlowej. Zespół, który przed rokiem został zdegradowany do najniższej klasy rozgrywkowej ze względu na długi, chciał jak najszybciej z niej uciec. W początkowej fazie sezonu gdańszczanom zdarzały się jednak słabsze mecze. Dlatego też postanowiono wypożyczyć zawodników z Ekstraligi. W maju szeregi Wybrzeża Gdańsk zasilił Łukasz Sówka, a specjalnie na play-offy ściągnięto również bardzo doświadczonego Krzysztofa Jabłońskiego. "Jabłko", zdobywając w niedzielę 11 punktów spełnił oczekiwania nadmorskich kibiców. Zwycięstwo w Krośnie sprawia, że gdańszczanie są już jedną nogą w finale rozgrywek. Mało kto przypuszcza bowiem, że w rewanżu Magnus Zetterstroem i spółka przegrają na własnym torze różnicą co najmniej 13 "oczek". Wszystko wskazuje też na to, że rywalem Wybrzeża w finale będzie Polonia Piła.

"Zorro" pokochał Krosno

Magnus Zetterstroem, lider ekipy znad Bałtyku po raz kolejny błyszczał na krośnieńskim owalu. W rundzie zasadniczej Szwed zdobył w Krośnie dla Wybrzeża aż 18 punktów. Teraz do kompletu zabrakło szczęścia. W ostatnim wyścigu dnia "Zorro" nieco przeszarżował, spadł na czwartą pozycję i zrezygnował z dalszej jazdy. - W Krośnie nawierzchnia jest z innego materiału, ale to nie ma znaczenia - mówił w maju doświadczony zawodnik. Okazuje się nawet, że z pewnością włodarze KSM Krosno  będą się mocno zastanawiać, czy nie pozyskać Zetterstroema na kolejny sezon, skoro ten tak znakomicie czuje się na Podkarpaciu.

Chrzanowski potwierdził klasę

"Chrzanoś" podobnie jak Zetterstroem przed rokiem ścigał się w barwach Orła Łódź. Obaj zawodnicy postanowili opuścić miasto bawełny, ale obrali całkowicie inne kierunki. Szwed udał się na północny kraniec Polski, a Chrzanowski zdecydował przenieść się na południowy-wschód naszego kraju. Z początku "Chrzanoś" niespecjalnie błyszczał, a raz został nawet odsunięty od meczowego składu. W połowie sezonu Chrzanowski zaczął jednak ścigać się na bardzo wysokim poziomie i w końcówce sezonu był już liderem z prawdziwego zdarzenia. W niedzielę, jako jedyny podopieczny Ireneusza Kwiecińskiego wygrywał wyścigi.
[event_poll=56446]

[bullet=bec.jpg] BĘC

Rosyjski niewypał

KSM Krosno przed niedzielnym spotkaniem zakontraktowało Denisa Gizatullina. Rosjanin miał być receptą na słabszą postawę Tomasza Rempały, który tymczasowo wypadł z pierwszego składu. Ze względu na fakt, iż część obcokrajowców nie mogła tym razem wystąpić z wilkiem na plastronie, pozyskanie Gizatullina wydawało się jak najbardziej uzasadnione. Okazało się jednak, że Rosjanin był piątą kulą u wozu. W całym spotkaniu zainkasował tylko dwa "oczka", pokonując jedynie młodzieżowca Dominika Kossakowskiego i słabego w ostatnim czasie Łukasza Sówkę. - Zawiódł na całej linii. Był naszym najsłabszym seniorem. To nie było żadne wzmocnienie dla naszego zespołu. To był po prostu nieudany transfer - przyznał po meczu rozgoryczony Ireneusz Kwieciński, trener KSM Krosno.

Bezbarwny kapitan

Na porażkę Wilków nie wypłynęła tylko bardzo słaba postawa Denisa Gizatulina. Poniżej oczekiwań poza Tomaszem Chrzanowskim i Michałem Gruchalskim spisali się niemalże wszyscy zawodnicy gospodarzy. Szczególnie niemrawo wyglądała jazda Mariusza Fierleja. Kapitan krośnieńskiej ekipy zdobył tylko 5 punktów z bonusem. Wynik być może nie wygląda aż tak zatrważająco, ale należy zwrócić uwagę że wszystkie swoje punkty Fierlej zdobył na... juniorach. Z czym wiąże się słabsza postawa tak doświadczonego zawodnika? Tego nie wiemy. Przed rokiem Ireneusz Kwieciński zaznaczał jednak, że część jego zawodników wraz z końcem sezonu przestała inwestować w sprzęt. Czy teraz było podobnie?

Choroba Kamila Brzozowskiego

- Strasznie zakręciło mi się w głowie i zasłabłem. Pierwszy raz zdarzyło mi się takie coś. Dobrze, że trener mnie wycofał, bo mogło być niebezpiecznie. Nie wiem, co się stało. Może było to spowodowane tym, że zjadłem słabe śniadanie? - powiedział po meczu Kamil Brzozowski z Wybrzeża Gdańsk. "Brzózka" od początku zawodów prezentował się bardzo dobrze. W trzech startach zdobył dla Wybrzeża aż 7 punktów z bonusem, pokonując największe miejscowe armaty (w tym Tomasza Chrzanowskiego). Przed wyścigiem 11-tym został jednak wycofany z zawodów ze względu na dolegliwości zdrowotne. - Trener podjął słuszną decyzję, wycofując mnie z zawodów - zaznaczył po meczu Brzozowski.

Źródło artykułu: