Przez kilka dni przed niedzielnym meczem w Lublinie padał deszcz. Fakt ten znacząco wpłynął na kondycję owalu znajdującego się przy Alejach Zygmuntowskich. Przed spotkaniem na torze były prowadzone prace, jednak nie przyniosły one efektu. Ostatecznie mecz nie doszedł do skutku, a sędzia Grzegorz Sokołowski postanowił dodatkowo przyznać walkowera na korzyść pilskiej Polonii. Arbiter uznał bowiem, iż miejscowi celowo przygotowali taką nawierzchnię.
- Nie zgadzamy się z tą decyzją. Uważam, że sędzia poszedł z tym za daleko. Faktem jest, że prace związane z przygotowaniem toru wyglądały tak, a nie inaczej. Mieliśmy jednak pecha, bo od czwartej w nocy do godziny ósmej rano padało. Na drugim łuku z miejsca, gdzie stoi polewaczka spłynęła woda, a dodatkowo okazało się, że studzienka, która miała sobie z tym poradzić, była zatkana. Nie mieliśmy możliwość, by szybko to naprawić. Nie było to w żadnym wypadku celowe działanie - tłumaczy prezes klubu, Andrzej Zając.
KMŻ Motor Lublin już w poniedziałek zapowiedział w tej sprawie odwołanie. Koziołki zamierzają je wystosować, mimo że nie mają większych szans na korzystne rozpatrzenie tej sprawy. - Czekamy jeszcze na zakończenie trwających procedur. Gdy tylko otrzymamy protokół, będziemy się odwoływali - zapowiada prezes Zając.
Klub z Lublina zapewnił jednocześnie, że wszyscy kibice, którzy zakupili bilety na niedzielne, odwołane spotkanie otrzymają zwrot pieniędzy. - Podjęliśmy już decyzję w tej sprawie. Wszystkim kibicom zostaną one zwrócone - wyjaśnia przedstawiciel KMŻ Motoru Lublin.
Kondolencje dla filemona.
Zając zabieraj tą całą hałastrę amatorów na czele z Głogowskim, swoim braciszkiem i wulkaniza Czytaj całość
Mając niekorzystne prognozy pogody do niedzieli kl Czytaj całość