Podczas czwartkowego półfinału w Częstochowie Betard Sparta Wrocław pokonała Unię Tarnów 54:36. - Oczywiście cieszymy się, bo zrobiliśmy krok do przodu. Musimy jednak zdobyć 37 punktów w Tarnowie. Jeżeli to zrobimy to wówczas będziemy w finale. Na razie do tego jest daleka droga - powiedział dla WP SportoweFakty Piotr Baron.
Znakomicie w tym starciu zaprezentował się Maksym Drabik, który dla Spartan wywalczył 11 punktów i bonus. 17-latek cieszy się dużym zaufaniem Piotra Barona, który nie wahał się desygnować go do wyścigu nominowanego. - Dlaczego miałbym bać się dać "Maksa"? Jedzie swoje i pokazał to też w biegu, w którym jechał za Tomka Jędrzejaka, kiedy to przywiózł trójkę. To było niezmiernie istotne. Wiedziałem, że w nominowanym biegu z pierwszego pola pojedzie dobrze. Tak też uczynił. Chylę czoła przed "Maksem" i przed resztą zespołu oraz teamu sportowego, który siedzi w Częstochowie od 3 tygodni i tak naprawdę nie ma kiedy wrócić do domu. Jeszcze raz dziękuję drużynie i całemu teamowi - skomentował Baron.
To, o co wszyscy sympatycy Betard Sparty się obawiali i co było w rundzie zasadniczej największym atutem wrocławian, czyli tor, w Częstochowie nie zawiodło drużyny ze stolicy Dolnego Śląska. Wielu fanom żużla nie podoba się jednak sposób przygotowania toru przez wrocławian, gdzie preferowany tor jazdy znajduje się na wewnętrznej części owalu. Piotr Baron nie przejmuje się krytyką.
- Wszyscy mi zarzucają, że będę robił wrocławski tor. Na pewno nie zrobię tarnowskiego. Jestem menedżerem swojej drużyny i będę robić taki tor, który pasuje mojemu zespołowi. W czwartek mi się to udało i z tego się bardzo cieszę. To, że mnie opluje cała Polska, cóż, trudno. Nie idziemy po trupach, jedziemy swoje, robimy tor taki, który nam pasuje. Poza tym tor robił komisarz, bo mecz był zagrożony, więc myślę, że niewielkie zarzuty powinny być do mnie jeśli chodzi o tor - oznajmił nasz rozmówca.
Mimo że spotkanie półfinałowe odbyło się w czwartek, dopisała publiczność. Kibice zafundowali Spartanom gorący doping. - Było wspaniale. Mieliśmy we Wrocławiu wielkich kibiców, ale Częstochowa jak nam dopomogła to powiem szczerze, że jak na dzień dobry trybuny się odezwały to włos zjeżył mi się na rękach. Było niesamowicie, dziękuję kibicom z Częstochowy i Wrocławia, bo to co nam w czwartek zgotowali to było coś wspaniałego, aż się łezka kręci. Wielkie dzięki dla nich - zakończył Piotr Baron.