KS Toruń nie chce palić mostów. Szansa dla Kurtza?

KS Toruń praktycznie stracił już szanse na brązowy medal w PGE Ekstralidze, ale do Tarnowa zamierza jechać optymalnym składem. - Nie chcemy jeszcze palić mostów, a poza tym poważnie traktujemy rozgrywki - wyjaśnia Jacek Gajewski.

Torunianie przegrali na własnym torze z Unią Tarnów 40:50. W rewanżu stoją na straconej pozycji. Wywalczenie brązowego medalu graniczyłoby z cudem. Mimo wszystko, ekipa Jacka Gajewskiego awizowała na ten mecz optymalny skład. Możliwe jednak, że szansę występu otrzyma zakontraktowany w trakcie rozgrywek Brady Kurtz. - Koncepcja z Kurtzem się cały czas pojawia. W tym przypadku ważną rolę odgrywają jednak takie kwestie jak sprzęt czy dojazd na mecz. To jest trochę problematyczne. To nie są może jakieś bardzo ciężkie sprawy, ale jednak to wszystko wpływa na to, czy on przyjedzie. Sprawa rozstrzygnie się dziś. Może go sprawdzimy - wyjaśnia w rozmowie z WP SportoweFakty menedżer torunian.

Torunianie nie wyślą do Tarnowa juniorskiego składu. Szans na medal wprawdzie nie ma, ale Jacek Gajewski poważnie traktuje swoich najbliższych rywali. - Kibicom i przeciwnikowi należy się szacunek. Wywieszanie białej flagi nie ma z tym nic wspólnego. Przegraliśmy u siebie i sprawa jest rozstrzygnięta, ale to nie znaczy, że należy się się położyć i oddać wszystko bez walki. Nie chcę, żeby mój klub miał opinię niepoważnego. Pojedziemy z juniorami i pojawią się zarzuty, że narażamy kogoś na koszty. Tak już wiele razy przecież w polskim żużlu było. Dla mnie takie sytuacje nie są pozytywne i nie zamierzamy iść podobną drogą - podkreśla Gajewski.

Menedżer torunian nie zamierza również odstawiać zawodników pierwszego składu z jeszcze jednego powodu. Ciągle nie wiadomo, kto zostanie na kolejny rok w Toruniu. A ewentualne karanie żużlowców na pewno nie pomogłoby przy prowadzonych rozmowach. - Odstawienie zawodnika od składu to kara w wymiarze finansowym. U nas jednak na palenie mostów jest jeszcze za wcześnie. Nie wiemy przecież, kto z nami zostanie. Mamy zresztą ostatni mecz, który nic nie zmieni. Takie działania można podejmować ewentualnie w trakcie rozgrywek, bo wtedy mogą one wpłynąć na kogoś mobilizująco. Przyznam jednak szczerze, że nie jestem szczególnie entuzjastą takich rozwiązań. Uważam, że z problemami można uporać się inaczej - dodaje na zakończenie Gajewski.

Źródło artykułu: