WP SportoweFakty: Dowodzony przez pana klub zwyciężył finał PLŻ 2. Spodziewał się pan takiego scenariusza przed sezonem?
Tadeusz Zdunek: Początkowo naszym celem było przede wszystkim wystartowanie w lidze. Nie wiedzieliśmy jak wydział sportu miasta Gdańsk odniesie się do naszych pomysłów. Przygotowywaliśmy się tak, jakby miał nas w ogóle nie wesprzeć po tym, jak gdański żużel w 2014 roku wypracował jak najbardziej negatywną opinię. Na szczęście nam zaufano i zrealizowaliśmy to, co mogliśmy.
Podczas sezonu zespół się wzmacniał. Z czego to wynikało? Czy nie byliście zadowoleni z postawy tych, którzy wcześniej byli zakontraktowani?
- Po prostu nie każdy zakontraktowany przez nas zawodnik się sprawdził. Niektórzy jeździli słabiej, niż pierwotnie zakładaliśmy. Po ustaleniu budżetu zweryfikowaliśmy nasze przedsezonowe cele. Uznaliśmy, że jazda przez kolejny rok w PLŻ 2. nie da nam wiele i chcieliśmy awansować. Niektórzy zawodnicy byli początkowo zakontraktowani tylko po to, by w ogóle miał kto jeździć. Ambicje zaczęły rosnąć i po transferach w trakcie sezonu udało nam się je zaspokoić.
Co pan sądzi o frekwencji w ostatnim meczu?
- Jeśli chodzi o frekwencję w ostatnim spotkaniu, to takiej się spodziewaliśmy po tym, jak licznie kibice przychodzili na nasze mecze podczas trwania sezonu. Przebili oni nasze najśmielsze oczekiwania! Konstruując budżet spodziewaliśmy się 1,5 tysiąca osób na każdym meczu, a już na inaugurację przyszło ich 3 razy więcej. Wygląda więc na to, że przed finałem trochę się rozzuchwaliliśmy, spodziewając się 6,5 tysiąca widzów na ostatnim meczu sezonu. Tyle osób na meczu najniższej klasy rozgrywkowej pokazuje, jak duże jest zapotrzebowanie na żużel w Gdańsku.
Na finał wprowadziliście bilety VIP. Czy było to dobre rozwiązanie i będziecie to kontynuować w Nice PLŻ?
- Tak, one się zdecydowanie sprawdziły. Będziemy to kontynuować w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Przed finałem w szybkim tempie stworzyliśmy dodatkową trybunę i miejsca dla 250 VIP-ów. W tym miejscu będą siadały zarówno zaproszone przez nas osoby, jak i kibice chcący więcej zapłacić i oglądać mecz w bardziej komfortowych warunkach.
Jak na zwycięstwo w PLŻ 2 zareagowali wasi sponsorzy?
- Wszyscy zdeklarowali, że wciąż będą nas wspierać. Do tego jest spora liczba nowych sponsorów, którzy chcą do nas dołączyć w przyszłym sezonie. Ten rok był dla wszystkich dużą niewiadomą. Do końca ważyła się kwestia naszego udziału w rozgrywkach ligowych i dostaliśmy licencję po tym, jak większość firm zamknęło swoje budżety. Swoimi działaniami pokazaliśmy, że mamy nieźle zarządzany klub i potrafimy trzymać koszta w ryzach. Umowy z zawodnikami były rozsądne. Za niewielkie pieniądze udało się awansować. To przyciąga sponsorów, którzy nie chcą by ich pieniądze były marnotrawione. Dajemy sobie dwa tygodnie odpoczynku. Część pracowników jest na urlopach. W połowie października bierzemy się do ciężkiej pracy.
Czy fakt że mecze będą w telewizji mocniej przyciąga sponsorów?
- Na pewno tak. Sponsorzy płacą nie tylko za przyjemność oglądania swoich reklam, ale chcą czerpać z tego wymierne korzyści. Telewizja na pewno ułatwi dostępność reklam na stadionie. Do tego będzie więcej meczów. W tym sezonie nie było wiadomo, czy w lidze w której wystartowaliśmy pojadą cztery drużyny, czy może siedem. Teraz liczę na 20 spotkań. To dużo większy przekaz dla sponsorów.
Jak wygląda kwestia miejsca w nazwie? Czy pana firma tam pozostanie, czy szykuje się zmiana?
- Zobaczymy. Ja na pewno nie jestem do tego przyspawany i jak znajdzie się sponsor, który wyłoży konkretne pieniądze by być w nazwie, to nie będziemy robili żadnych problemów. Chodzi nam przede wszystkim o to, by pozyskać fundusze na rozwój sportu.
Jakim budżetem będzie dysponował klub w przyszłym sezonie?
- Nasz budżet w minionych rozgrywkach był niewielki, teraz na pewno będzie wyższy. Zasadniczym problemem była spłata zobowiązań. W 2015 roku spłaciliśmy 400 tysięcy złotych zobowiązań GKS Wybrzeże SA, a teraz do spłaty będziemy mieli tylko 200 tysięcy złotych. Wychodzi więc na to, że nawet gdy będziemy mieli taki sam budżet jak w 2015 roku, na zawodników będzie 200 tysięcy złotych więcej. Na ten moment myślimy o tym, by mieć 30-40 procent pieniędzy więcej, niż w zakończonych właśnie rozgrywkach. Na razie wstrzymam się z podawaniem konkretnych kwot.
Ostatnie lata pokazały, że Wybrzeże startując w niższych ligach zawsze walczy o awans. Jakie cele stawiacie drużynie na ten moment?
- Nie myślimy o awansie, celem jest pierwsza czwórka. Trener dostał polecenie, by budować drużynę na play-offy. Żeby awansować, trzeba się do tego odpowiednio przygotować i mieć sponsorów oraz zapasy finansowe. Należy też rozwinąć klub pod względem organizacyjnym. W tym sezonie ze względu na to ile mieliśmy czasu, wszystko było robione na wariata, a efekt końcowy był idealny. Kibice na szczęście akceptują nasze założenia. Wszyscy w Gdańsku chcą stabilną drużynę, a nie ciągłe awanse i spadki. Czekają nas też rozmowy z miastem. Będziemy wspólnie zastanawiać się nad formą pomocy. Wyjaśniane są kwestie własnościowe stadionu, co też jest problemem. Strefę VIP zbudowaliśmy z własnych środków.
Mówi pan, że nie chcecie od razu zabijać się o awans. Jaki budżet powinien mieć klub, by można było myśleć o jeździe w najwyższej klasie rozgrywkowej?
- Pamiętajmy, że jadąc w PGE Ekstralidze część pieniędzy dokłada liga. Za 4,5 - 5 milionów złotych brutto można pojechać na fajnym poziomie, by się utrzymać i nie być chłopcem do bicia. Przy odpowiednim gospodarowaniu środków taki budżet powinien starczyć. Zawodnicy powoli zaczynają rozumieć, że lepiej iść do klubu w którym płaci się mniej, a na czas i pod koniec roku nie trzeba negocjować z regulaminem w ręku. Drugi raz w Gdańsku do czegoś takiego nie dojdzie. Chcemy działać normalnie, a nie szukać haczyków.
Czy udało wam się skończyć sezon bez długów?
- Przez długi czas wydawało się, że nawet skończymy sezon na plusie. Ostatecznie jesteśmy już teraz na zero. Oznacza to więc duży plus, patrząc na to że tylko na ten rok mieliśmy do spłaty 400 tysięcy złotych za zawodników, którzy jeździli w barwach GKS Wybrzeże SA.
Kiedy będzie znany skład zespołu na nowy sezon?
- Naszą podstawą jest budżet. Wydatki nie mogą nas w żaden sposób zaskoczyć. Myślę, że do końca roku wszystko będzie znane. Nie chcemy niczego robić gwałtownie, tylko spokojnie zbudować drużynę. Myślę, że jądro drużyny w postaci tegorocznych liderów zostanie. Musimy na pewno dokooptować dwóch nowych żużlowców. Chcemy mieć też rywalizację o miejsce w składzie, by nie powtórzyła się sytuacja z tego sezonu, kiedy musieliśmy wypożyczać zawodników w trakcie rozgrywek.
Kto będzie budował skład?
- Za skład odpowiedzialny będzie trener Grzegorz Dzikowski. Zarząd klubu będzie zbierał budżet potrzebny do tego, by spokojnie odjechać sezon. Na pewno nie będziemy wabikiem pod względem obiecanych kwot, ale gwarantuję, że będziemy świetnym płatnikiem, jeśli chodzi o terminy zapłaty. To jest nasz cel. Niewielu zawodników ma zawsze przelewy regularnie, dwa tygodnie po wystawieniu faktury. Już widzę, że zainteresowanie wyraża wielu żużlowców po przebojach w innych klubach. To, że zbudowaliśmy taką opinię to nasz największy sukces w tym sezonie.
Czy wszystko wskazuje na to, że zima będzie spokojna?
- Tak, może nawet będzie za nudno w porównaniu do emocji, jakie były przed startem tego sezonu, kiedy 15 marca dosyłaliśmy ostatnie papiery. Spełniamy wszystkie warunki, by otrzymać licencję. Nie przewiduję niczego niespodziewanego. Będziemy mieli obozy kondycyjne, czekają nas rozmowy z potencjalnymi sponsorami. Zamiast walki o byt czekają nas więc w klubie normalne, prozaiczne zajęcia.
Rozmawiał Michał Gałęzewski
jak się pisze wyraz CODZIENNIE , zakONska , z WandOM ????????? BUAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Osobiście cies Czytaj całość