17-letni "Smyk" był w tym roku podstawowym młodzieżowcem Byków i nabierał doświadczenia u boku starszego kolegi - Piotra Pawlickiego. Ostatecznie nie wykonał jednak tak dużego progresu, jak oczekiwano (średnia bieg. 0,717). Sam Bartosz Smektała nie traci optymizmu i liczy na to, że będzie prezentować się znacznie lepiej w kolejnym sezonie.
- Były mecze, gdy wracałem zadowolony, ale zdarzało się też, że jechałem naprawdę słabo. Przyznaję się bez bicia, że właśnie tak było. Za mną pełny sezon ekstraligowy, ale nadaje się on do poprawki - przyznaje Smektała. - To najlepsza liga świata, jeżdżą tu czołowi zawodnicy i o punkty jest naprawdę ciężko. Trzeba mocno się napracować, by zrobić swoje. Wiem jednak, że stać mnie na więcej i przez zimę będę pracować, by w przyszłym roku spisywać się lepiej - dodał.
Smektała zaznacza przy tym, że nie ma pretensji do menedżera Adama Skórnickiego, który w ostatnim meczu sezonu postawił na młodszego Dominika Kuberę. Ten pokazał się ze znakomitej strony, zdobywając sześć punktów. - Żałuję, że nie było mi dane pojechać w spotkaniu ze Spartą, ale taką decyzję podjęli trenerzy i to rozumiem. Moja forma na play-offy rzeczywiście nie była najlepsza. Najważniejsze jest jednak to, że jako zespół wywalczyliśmy mistrzostwo Polski - przyznał.
Pod względem indywidualnym Smektała może zaliczyć kończący się sezon do całkiem udanych. Jego największym sukcesem było wywalczenie brązowego medalu Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. - Cieszę się z tych młodzieżowych osiągnięć. Prócz tego z Danielem Kaczmarkiem i Dominikiem Kuberą sięgnęliśmy po srebro w Mistrzostwach Polski Park Klubowych, co także dało mi dużą radość - skwitował Smektała.
Bartosz Smektała: Wiem, że muszę się poprawić
Bartosz Smektała przyznaje, że nie jest do końca zadowolony ze swojej ligowej postawy w tym sezonie. Wychowanek Fogo Unii nie wystąpił w finałowym meczu PGE Ekstraligi, a jego miejsce zajął młodszy Dominik Kubera.
12 kwietnia Unia Leszno-GKM Grudziądz 54:36; Piotr Pawlicki - 9 (3,0, Czytaj całość