Kiedy po dwudziestu wyścigach jedenastej rundy SGP/IMŚ okazało się, że Tai Woffinden nie pojedzie w półfinałach, wówczas na jego twarzy była jeszcze delikatna niepewność. Jednak już po pierwszym z nich i braku awansu do finału Grega Hancocka, przerodziła się ona w euforię po zdobyciu drugiego tytułu Indywidualnego Mistrza Świata. Dwadzieścia pięć punktów przewagi nad Amerykaninem mówi samo za siebie. To był zdecydowanie rok Brytyjczyka. - To wspaniałe uczucie. Pracowałem na to bardzo ciężko przez cały rok, wspólnie z całym teamem. Zrobiliśmy dokładnie to, co powinniśmy i dzięki temu możemy się teraz cieszyć - mówi szczęśliwy mistrz świata.
Na trybunach Motoareny panowała w sobotni wieczór wspaniała atmosfera. Oprócz regularnie okazywanego wsparcia dla Darcy'ego Warda, można było również słyszeć wielu rodaków Woffindena, którzy przybyli do grodu Kopernika, aby zobaczyć, jak ich ulubieniec pieczętuje mistrzowski tytuł. - To naprawdę przyjemność móc świętować zwycięstwo właśnie tutaj. Wielu Brytyjczyków przyjechało z bardzo daleka i to było wspaniałe, że mogłem widzieć ich tak wielu w Toruniu - podkreśla Woffinden.
Wspominane wyżej wsparcie dla australijskiego żużlowca było także udziałem żużlowców. Specjalne kevlary przygotowane na jedenastą rundę cyklu oraz liczne słowa wypowiedziane przez kolegów z toru były wszechobecne w sobotni wieczór. O Wardzie nie zapomniał także sam Woffinden, który oprócz niego, wspomniał także zawodnika z motocrossu, który przeżywa podobny dramat. - Dedykuję ten tytuł Dracy'emu oraz Mice Musqinowi. Obaj mają niemal identyczne kontuzje. Darcy jest żużlowcem, a Mika jeździ na motocrossie. Kiedy oni się skupiają na konkretnej rzeczy, wtedy starają się żeby to wychodziło jak najlepiej. Teraz przed nimi nowe wyzwanie w życiu, muszą się skupić właśnie na tym i walczyć, chociaż nie będzie to łatwe, ale jeśli zrobią wszystko, by osiągnąć cel, wtedy na pewno im się to uda - mówi poruszony 25-latek.
Dwa lata temu, Woffinden nie był jednym z faworytów do zwycięstwa w całym cyklu Grand Prix. Sukces Brytyjczyka został uznany za wielką niespodziankę. Obecnie, nikt nie powinien podważać, że to właśnie on jest prawdziwym królem speedwaya. Czy jest w stanie jakoś porównać oba sukcesy? - W 2013 roku po prostu wszystko zagrało i stało się. Wtedy jeszcze ciężko było mi w to uwierzyć! W tym sezonie doskonale zdaje sobie sprawę czego dokonaliśmy i to według mnie jest podstawowa różnica. W 2014 roku prawdopodobnie popełniłem błędy, ale potrzebowałem tych błędów żeby wyciągnąć odpowiednie wnioski, a właśnie na nich człowiek się najlepiej uczy - uważa Woffinden. Nicki Pedersen uważa, że Taia można porównywać powoli z Tonym Rickardssonem. - Myślę, że w przeciągu ostatnich dwóch lat udowodniłem, iż jestem topowym żużlowcem. Można mnie porównywać z Jasonem Crumpem, Nickim Pedersenem, Gregiem Hancockiem czy Rickardssonem. Myślę, że jestem w stanie to jeszcze powtórzyć, zobaczymy co przyniesie następny rok - zakończył mistrz świata.