WP SportoweFakty: Rozmawiamy po spotkaniu przedstawicieli łotewskiej motofederacji z władzami polskiego żużla przed GP Polski w Toruniu. Jakie ma Pan wrażenia? Czy są konkretne rezultaty tego spotkania?
Wladimir Rybnikow: Tak, dużo rozmawialiśmy w sobotę. Odbyliśmy kilka spotkań, rozmawialiśmy z Piotrem Szymańskim - przewodniczącym GKSŻ, z Andrzejem Witkowskim - prezesem PZM, z Wojciechem Stępniewskim - prezesem zarządu Ekstraligi i z Ryszardem Kowalskim - wiceprezesem zarządu Ekstraligi. Z naszej strony w rozmowach brali udział wiceprezes Lokomotivu - Anatolij Zil oraz moja osoba. Na początku chciałbym podziękować kierownictwu polskiej Nice PLŻ i GKSŻ za to, że wszystko rozstrzygnęło się w prawdziwej, sportowej walce i nie było żadnych machlojek dotyczących naszej drużyny. Wszystko było jak najbardziej uczciwe. Muszę także podziękować polskim kibicom za poparcie, które nasza drużyna odczuła. Ale... w czasie rozmów w Toruniu było powiedziane naprawdę dużo, a nasze wnioski są następujące.
Ze sportowego punktu widzenia Ekstraliga jest naszą drużyną zainteresowana, a my jesteśmy gotowi do jazdy w niej. Jednak w przedsiębiorstwie Ekstraliga na dziś nie są nami zainteresowani. Naprawdę, argumenty które usłyszeliśmy, nie przekonały nas. Pierwszy był taki, że udział Lokomotivu w rozgrywkach Ekstraligi może zaszkodzić stabilności finansowej tej spółki, a drugi taki, że udział łotewskiej drużyny z własnymi juniorami w składzie zaszkodzi szkoleniu polskich żużlowców. Dla nas brzmiało to trochę dziwnie, ale właśnie takie były argumenty.
Nie mogę z pełną odpowiedzialnością mówić o sytuacji finansowej Ekstraligi, bo jej nie znam. Nie wiem także, czy naprawdę najważniejsi sponsorzy ligi, w tym polska telewizja, nie chcą nas. Jako człowiek trochę znający się na podstawach biznesu myślę jednak, że coś tutaj nie gra. Dobrze znam statystykę oglądalności meczów Lokomotivu w Nice PLŻ, dobrze znam zainteresowanie naszym zespołem w Polsce. Znam również opinię zwykłych polskich kibiców. Dlatego mam wątpliwości.
Trochę dziwne też jest to, co dotyczy telewizji. Do obejrzenia meczu w tv, do polskich kibiców dołączyłaby spora część fanów z Łotwy. Nie mamy zbyt dużej liczby mieszkańców w kraju, ale ten fakt, że pod listem do rządu łotewskiego podpisało się ponad 10 tys. osób mówi o tym, że sygnał polskiej telewizji byłby u nas bardzo popularny. Nie przekonują mnie też duże odległości do pokonania przez żużlowców albo telewizję. Z Warszawy do Gorzowa jest 450 kilometrów, a do Daugavpils 600. Czy to jest naprawdę duża różnica w obecnych czasach? Nie rozumiem także sprawy juniorów. Czy naprawdę starty dwóch Łotyszy mogą zaszkodzić szkoleniu polskiej młodzieży? W kraju, gdzie są trzy ligi, gdzie są ligi juniorskie oraz ogromna liczba zawodów młodzieżowych? To do mnie nie dociera.
Dobrze rozumiem, że nasza sytuacja, nasze problemy, nie muszą być priorytetem dla władz polskiego żużla, ale wykonaliśmy kawał dobrej roboty, doprowadziliśmy do porządku stadion, zainstalowaliśmy nowe oświetlenie, wybudowaliśmy w tym sezonie waleczną drużynę, a teraz chcemy tylko tyle, żeby zwyciężył duch uczciwej sportowej rywalizacji, a my żebyśmy mogli cieszyć się z awansu do Ekstraligi. Powiem szczerze, że w prywatnych rozmowach z trenerami, działaczami klubów Ekstraligi czuję ich poparcie. Znaczna liczba prezesów z Ekstraligi nie ma nic przeciwko naszemu udziałowi. Pytają, jak rozwija się sytuacja. Mogę odpowiedzieć tylko tyle, że od nas już nic nie zależy.
Moja opinia jest taka, że Ekstraliga jest stabilnym, dobrze zarządzanym oraz działającym przedsiębiorstwem. A teraz mogą zajść zmiany, a tego nikt nie chce.
Rozumiem, że na razie rozmowy odbyły się bez skutku, ale czy jest jakaś linia do przekroczenia? Czy jest możliwość kompromisów ze strony Lokomotivu?
- Teoretycznie mówiąc, możemy rozmawiać o dwóch dorosłych Polakach w składzie naszej drużyny, ale tylko teoretycznie. Przecież mieliśmy w tym sezonie wspaniałych obcokrajowców, którzy chcą u nas zostać, a my chcemy zachować podstawę tegorocznego składu. W sprawie juniorów żadnych ustępstw być nie może. Mamy miejscowych sponsorów, którym zależy nie tylko na występach Lokomotivu, ale i na rozwoju łotewskiego żużla. Pojadą na juniorce Polacy i co my mamy? Tracimy sponsorów, kibiców, a zamiast rozwoju - rujnujemy nasz żużel. Z drugiej strony, jak już mówiłem, nie uważam aby udział naszych młodzieżowców zaszkodził polskiemu żużlowi. Ta linia nie jest do przekroczenia. Tak samo jak i propozycja rozegrania wszystkich spotkań w Polsce.
Mamy nadzieję na zrozumienie naszego stanowiska w Polsce, kolejny raz chcemy zapukać do władz polskiego żużla. Tym bardziej, że nikt na tym nie ucierpi.
Z pozytywnych wątków naszych spotkań chcę odznaczyć, że chociaż nie udało się na razie nam uzgodnić kwestii startów Lokomotivu w Ekstralidze, to odczuwamy częściowe zrozumienie naszego stanowiska. Andrzej Witkowski obiecał nam, że w marcu następnego roku poruszy temat wniesienia zmian do regulaminu Ekstraligi, które pozwolą na starty naszego zespołu w Ekstralidze w sezonie 2017, ale to zbyt daleka perspektywa. Dlatego jeszcze raz apelują do władz polskiego żużla o dopuszczenie naszej drużyny do startów w Ekstralidze w sezonie 2016 na rozsądnych warunkach.
Rozmawiał Eriks Upenieks
Przy okazji po raz kolejny zwrócę uwagę na fakt, że faworyzowanie juniorów sprawia, że od lat ma Czytaj całość