Start potrzebuje 300 tysięcy złotych. Łukasik: Do 5 grudnia musimy to zapłacić

Za Łączyńscy-Carbon Startem Gniezno bardzo trudny sezon. Dobra wiadomość jest taka, że klub nie ma zbyt dużych zaległości wobec zawodników, którzy w tym roku bronili czerwono-czarnych barw. Nieco gorzej wygląda kwestia spłaty zadłużenia.

W minioną niedzielę gnieźnianie zdołali obronić Nice Polską Ligę Żużlową. Przypomnijmy, iż outsider tegorocznych rozgrywek odrobił straty z pierwszego spotkania w Pile i finalnie okazał się zdecydowanie lepszy od drugoligowca. - Tak jak mówiłem wcześniej - musimy pamiętać, że to nie był jeden mecz, ale dwumecz. Po tym pierwszym spotkaniu w Pile wszyscy mieli jakieś morowe miny, a ja byłem spokojny, dlatego, że wierzyłem w naszych chłopaków, w naszych zawodników. Udało się utrzymać pierwszą ligę. Nie wyobrażałem sobie takiej możliwości, by w Gnieźnie nie było I ligi. W tej chwili wydaje mi się, że będzie wszystko okej - skomentował tuż po zakończeniu rywalizacji Robert Łukasik, przewodniczący Rady Nadzorczej Start Gniezno S.A.

Podczas spotkania rewanżowego w ramach barażu o Nice PLŻ wszyscy zawodnicy Łączyńscy-Carbon Startu Gniezno prezentowali się dość dobrze. Niekwestionowanym liderem drużyny był Zbigniew Suchecki, który po nieco słabszym występie w Pile powrócił do zadowalającej dyspozycji. Kluczową postacią czerwono-czarnych był także Jacob Thorssell. Szwed zainkasował dwanaście punktów. - Wszyscy pojechali na bardzo dobrym poziomie. Generalnie wszyscy byli stremowani, wszyscy byli pod jakąś presją. Uważam, że ta presja zadziałała bardzo dobrze na zawodników, dlatego, że wynik jest zadowalający - powiedział działacz klubu z Grodu Lecha.

W nieco gorsze nastroje wprawiał fakt, iż spotkania nie ukończył Michał Piosicki. Wychowanek leszczyńskich Byków bardzo optymistycznie zainaugurował zawody, jednak w swoim drugim biegu zaliczył upadek, po którym nie pojawił się już na torze. - Michał nie ma takiego wielkiego urazu. Ma mocno zbity łokieć, przez co nie miał możliwości dalszego uczestnictwa w zawodach. Nie miał czucia w ręce, więc nie mógł trzymać kierownicy. Na pewno szkoda. Teraz przed nim zima, musi ją przepracować, bo zarówno trener, jak i wszyscy inni widzieli, iż Michał musi trochę poćwiczyć nad tężyzną fizyczną. Na jeden czy dwa biegi wystarcza mu siły, a później jest problem - dodał Łukasik.

Działacze Łączyńscy-Carbon Startu muszą spłacić kolejną część układu.
Działacze Łączyńscy-Carbon Startu muszą spłacić kolejną część układu.

W tegorocznym sezonie gnieźnieński zespół często przystępował do zawodów w oszczędnościowym zestawieniu. - Ten czynnik nie wpłynął na budżet klubu. My w stosunku do zawodników z tego sezonu nie mamy za dużo zaległości. To są jakieś drobne kwestie. Większy problem jest z tym, że nie mamy zapłaconego układu, który jest do uregulowania. Do zapłacenia zostało 300 tysięcy złotych, czyli połowa z tego roku. Problem polega na tym, że do 5 grudnia musimy to zapłacić. Jeżeli tego nie uczynimy, to nie dostaniemy licencji. Teraz muszę się spotkać z Piotrem Łączyńskim oraz Pawłem Sochackim i musimy jakoś te pieniądze nazbierać, żeby jak najszybciej to uregulować, aby można mówić o dostaniu licencji. Później dopiero będziemy myśleć o budowaniu składu - skomentował bieżącą sytuację finansową klubu przewodniczący RN Start Gniezno S.A.

Jakie są zatem rokowania, że powstałe zaległości uda się uregulować w wyznaczonym terminie? - Jak co roku się udaje. Co mogę powiedzieć? Co roku jest taka sytuacja, że jesteśmy w tym samym położeniu, czyli cały czas na koniec sezonu brakuje pieniędzy. Niestety czy stety musimy je wyciągnąć z własnych kieszeni i zapłacić. Jeżeli marzymy o tym, żeby jechać dalej w pierwszej lidze i chcemy utrzymać ten sport w Gnieźnie, to nie ma innego wyjścia. Będzie znów trzeba zrobić to samo - uspokoił, kończąc rozmowę z naszym portalem.

Źródło artykułu: