Sławomir Drabik: Najważniejsze to pozostać sobą i nikogo nie kopiować

Pociecha Sławomira Drabika, Maksym powoli staje się pociechą polskich kibiców żużla. Dla 17-latka wciąż trwa znakomity sezon, w którym pokazał, że drzemie w nim niesamowity potencjał. O jego postępach rozmawialiśmy z jego ojcem.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch

WP SportoweFakty: Zazwyczaj jak się spotykaliśmy to rozmawialiśmy na temat ciebie i twojej kariery. Teraz chciałbym porozmawiać na temat Maksa…

Sławomir Drabik: No to chyba musiałbyś z nim się spotkać, nie ze mną (śmiech).

Mam jednak wrażenie, że więcej opowiesz ty, bo Maks chyba podchodzi do tego co się wokół niego dzieje jak ty za swojej młodości. Mam na myśli to, że całkowicie skupia się na pasji, jaką jest dla niego żużel.

- On ma swój styl. Jak ktoś kogoś naśladuje to źle wychodzi. Każdy powinien być sobą i to jest bardzo ważne. On jest sobą i tego się trzymajmy. To się przewinęło nawet w Warszawie na gali Ekstraligi. Też podkręcali ten temat. Już widziałem takie akcje, że ktoś kogoś próbował kopiować, ale to źle wygląda.

Czyli to nie jest kopia ciebie?

- Absolutnie.

Podobieństwa są jednak duże.

- Na pewno coś jest. Jest sobą i tego powinien się trzymać. Nie powinien mnie, czy kogokolwiek naśladować, bo to nie o to chodzi.

Wspomniałeś o gali w Warszawie. Tam już Filip Adamus z nc+ próbował was obu wyciągnąć przed kamerę. Nie doszło do tego. Dlaczego?

- Powiedziałem, że to jest jego impreza i dlaczego ja mam się w to mieszać? Zresztą sam nie chciałem tego robić. To była Maksa impreza. Niech się szkoli, miał fajny trening przed kamerami. I głównie o to chodzi.

Podczas tego wydarzenia twój syn otrzymał nagrodę za "Debiut roku" w PGE Ekstralidze. To chyba najlepsza cenzurka dla niego za ten sezon.

- W skrócie to bym ci powiedział, że zrobił kawał dobrej roboty. To mu się należało, bo osiągane przez niego wyniki to nie był przypadek.

No właśnie, mówiłeś przed sezonem, że jeśli chce się rozwijać to powinien jeździć w Ekstralidze. Wrócę jeszcze do jego stopniowego rozwoju. Na początku można było odnieść wrażenie, że trzymasz go pod kloszem, ale krok po kroku realizował kolejne założenia. Taki był twój plan?

- W wieku 16 lat rzucić go nie wiadomo gdzie byłoby bezsensowne. Trzeba było rozpocząć delikatnie. Najpierw była pierwsza liga, później druga. Chodziło o sam początek, żeby się poruszać. Wówczas nie znasz torów, właściwie wszystkiego i najpierw trzeba wykorzystać moment, by się poślizgać, poruszać. Dopiero po roku można było myśleć o czymś poważnym. Najlepiej jest w Ekstralidze, tam możesz uczyć się od najlepszych.

Przyznałeś, że zrobił niesamowity postęp. Tak szczerze, spodziewałeś się, że jego potencjał i talent wystrzelą już w tym sezonie? Że obok Taia Woffindena i Macieja Janowskiego będzie ciągnąć wynik Betard Sparty?

- Chyba nikt nie myślał o czymś takim, że będzie w trójce liderów. Z kim bym nie gadał, to każdy mówił coś takiego: "Gdzie Ekstraliga? Ty, Drabik, jak on ci zrobi 1 punkt to będzie wszystko. Pokaż mi w ogóle zespół, na którym on ten punkt zdobędzie. Jedzie do Gorzowa, z kim on tam ma wygrać? Jedzie do Tarnowa, kogo tam ma pokonać? W domu może jakieś oczko urwie." Jak tego posłuchałem, to pomyślałem sobie: "Kurczę, co wy do mnie gadacie? A co on jest z czegoś innego zrobiony? Nie." Znam Maksa doskonale i wiem na co go stać. Nie robi już jakichś dużych błędów. Potrafi ze startu wyjechać, co jest bardzo ważne. On nie jeździ jak pijany zając, gdzie tak było naprawdę na samych początkach. Jego stać na wygrywanie z najlepszymi. Udowodnił to nawet na treningu, kiedy jeszcze nie miał licencji. Przyjechał Janusz Kołodziej, stanęli przed taśmą i jak Maks się urwał ze startu to wygrywał. To był już sygnał, że może sobie poradzić, dlatego nie obawiałem się w tym sezonie tej Ekstraligi. Było jednak wielu prezesów, wiceprezesów, co mieli podejście takie, jak mówiłem.

Wspomniałeś o momencie startowym. Maks zrobił kolosalny postęp jeśli chodzi o ten element żużlowego rzemiosła. Na samym początku to był jego mankament, natomiast teraz jest jednym z lepszych startowców. Jakoś specjalnie ćwiczył w tym zakresie? - Nie, nie było jakichś dodatkowych treningów odnośnie startów. Wiesz, to przychodzi samo i samo zaczyna w końcu wychodzić. Potrzebne są do tego tylko chęci.
Maksym Drabik podczas uroczystej gali PGE Ekstraligi, na której otrzymał nagrodę w kategorii Maksym Drabik podczas uroczystej gali PGE Ekstraligi, na której otrzymał nagrodę w kategorii "Debiut roku"
Pamiętasz moment, gdy Maks przyszedł do ciebie i powiedział: "Tato, chcę jeździć na żużlu."? - Tak naprawdę już za dzieciaka go to kręciło. Czy to na jakimś czterokołowcu, czy innym motorku, jakieś kółka na podwórku kręcił. Albo np. stałem na podium, a on się wbijał mając zaledwie 5 lat razem ze mną. Było: "tato, na podiuma chcę wejść!" Mamy nawet takie wspólne zdjęcia. Jego to cały czas kręciło, tak że w końcu przyszedł moment, że wymyślił jakiś minitor i musiałem wszystko zrobić, żeby kupić furę. Czekał do oporu. Wracałem do domu o 2 czy 3 w nocy, a on czekał w drzwiach z pytaniem, czy już jest dla niego motocykl. W końcu powiedziałem mu, że jest, ale pojeździ rano. Poradziłem, by sobie w nocy odpuścił (śmiech). Cały czas widział się w tej branży.

Na samym początku powiedziałeś, że Maks cię nie kopiuje, jeśli chodzi o styl bycia. Jak się jednak spogląda na niego na torze to jest taki mały powrót do przeszłości, bo niekiedy trudno byłoby was odróżnić. Masz też takie wrażenie, czy nie? Bo Maks powiedział mi kiedyś, że nie, że na motocyklu macie inną sylwetkę.

- Wiesz, przede wszystkim jest różnica wzrostu. Na pewno trochę inaczej siedziałem na motocyklu, ale rzeczywiście są takie foty, że można zastanawiać się, kto to jest na zdjęciu. Jednak zgodzę się z Maksem, że to nie jest takie ksero. Owszem, jak zrobi jakieś niektóre gięcia na motocyklu to mnie przypomina, ale to nie o to tutaj chodzi. Ma swój styl i musi się z tym czuć dobrze, a nie jeździć tylko po to żeby się pokazać trybunom. Najważniejsze, by dobrze czuł się na motorze i by dobrze to wyglądało.

Wspomniałeś o wzroście Maksyma. To nie był w pewnym momencie problem? No, bo wiadomo, że na żużlu raczej niewskazane być za wysokim. Czy on jeszcze rośnie?

- Jest wyższy, bo jest, ale czy jeszcze śmignie do góry, czy już taki zostanie to trudno mi powiedzieć. Jest w takim wieku, że jeszcze może coś skoczyć. Ale jak możesz zatrzymać naturę?

A prawdą jest, że ćwiczenia na siłowni mogą wpłynąć na wzrost?

- Nie słyszałem o czymś takim. Chyba, że robiłbyś przysiady z 200 kilogramowym obciążeniem, żeby cię wbiło w podłogę (śmiech).

Sprzęt. Zdradzisz, kto przygotowuje Maksowi silniki? Czy tak jak w twoim przypadku jest to babka z POM-u?

- Ważne, by "Torres" to czuł i potwierdzał, że jest z tego zadowolony…

Wiadomo, że w żużlu sprzęt to bardzo dużo.

- Pewnie, że tak. To musi być komplet, a nie że mam sprzęt, ale nie mam talentu lub odwrotnie. Całość musi być zgrana. Na temat sprzętu na razie nie powinien dyskutować, czy to jest złe, czy dobre. Trzeba się dopasowywać i się ścigać. Z obecnych motocykli jest zadowolony, wynik też jakiś tam jest.

A ile kompletnych fur macie?

- Szału z motocyklami nie ma. Co my tam mamy? 4 silniki i 3 podwozia.

Dalsza część wywiadu na następnej stronie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×