Cały czas nie wiadomo, kto uzupełni skład PGE Ekstraligi. Z pewnością nie będzie to tegoroczny zwycięzca rozgrywek Nice PLŻ Lokomotiv Daugavpils. Łotysze nie spełnili wymogów formalnych i sportowych (odpowiednia liczba Polaków w kadrze). Władze polskiego żużla za pozbawienie ich szansy w żużlowej elicie krytykowało wielu polskich kibiców. O porażce Ekstraligi mówiła także Marta Półtorak. - Mam mieszane uczucia, bo sportowo wygrał Lokomotiv. Po ludzku jazda w elicie im się należy. Oni jednak muszą zdawać sobie sprawę, że w każdym kraju obowiązuje prawo. Przestrzegać muszą go wszyscy, którzy chcą w nim funkcjonować. Lokomotiv nie przeszedł procedur i dlatego nie pojedzie. Szkoda walczącego Ostrowa. Tło wokół tego klubu w ostatnich latach i tygodniach mocno im jednak przeszkadza, by trafić do elity - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Władysław Komarnicki.
Były prezes gorzowskiej Stali twierdzi, że szansę jazdy w najwyższej klasie rozgrywkowej powinien otrzymać po raz kolejny GKM Grudziądz. - Bardzo chętnie bym ich znowu powitał w elicie. Są odpowiedzialnym klubem. Pod względem sportowym gwarantują walkę. Są również stabilni finansowo, bo zapewnia im to miasto i odpowiedzialny prezydent. To mądry, empatyczny człowiek, który kocha ten sport cały czas. To różni go od polityków, którzy zakochują się w żużlu tuż przed wyborami - wyjaśnia Komarnicki.
Nasz rozmówca zauważa również poważny problem dotyczący drużyn, które wygrywają rozgrywki Nice PLŻ, a później nie są w stanie rywalizować z powodzeniem w Ekstralidze. Jak twierdzi, wynika to w dużej mierze z niewielkiej liczby wartościowych zawodników na rynku. Komarnicki widzi dla nowych beniaminków tylko jeden ratunek. - Byłem pięć lat w pierwszej lidze i doskonale wiem, jaka przepaść dzieli ją od Ekstraligi - podkreśla. - Wiele razy mówiłem o recepcie, która nazywa się KSM. Podnoszenie tej kwestii zaczyna być już jednak nudne. Mam świadomość, że ciągle jestem w tej sprawie w zdecydowanej mniejszości, ale i tak nie zmieniłem i nie zmienię zdania. Wiele osób idzie przez życie i nie potrafi się przyznać do błędu. Uważam jednak, że w tym przypadku warto to zrobić i wrócić do KSM. Ja jednak już walczyć w tej sprawie nie zamierzam. Te kilka lat, przez które to robiłem, to wystarczający okres czasu - dodaje na zakończenie Komarnicki.