- Dzikiej karty dla Jarka Hampela się spodziewałem. Cieszę się, że jest w tym szczęśliwym gronie, bo mamy czterech Polaków cyklu. To bardzo mocna ekipa na czele z kapitanem reprezentacji - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Cieślak.
Trener reprezentacji uważa, że przyszłoroczny sezon będzie trudny dla Jarosława Hampela, ale jednocześnie zaznacza, że tak doświadczony zawodnik powinien szybko odnaleźć się po powrocie na tor. - Po takiej kontuzji zawsze jest ciężko. Wiele zależy jednak od tego, w jakim stopniu się wyleczy. Rozmawiałem z nim i mówił mi, że od 1 stycznia będzie stu procentach na chodzie, co oznacza, że będzie mógł rozpocząć treningi z pełnym obciążeniem. Rehabilitacja przebiega dobrze. Nie obawiam się natomiast o sferę psychiczną. Zawodnik po poważnym urazie wcale nie musi być zdołowany. Wszystko zależy od człowieka. Są ludzie, którzy podchodzą do tego w myśl zasady było, minęło. Inni przeżywają natomiast nawet lekkie kontuzje. Jarek jest jednak doświadczony, ma ogromne umiejętności i jestem przekonany, że sobie bez trudu poradzi - wyjaśnia Cieślak.
Szkoleniowiec naszej kadry twierdzi również, że na dziką kartę zasłużył Martin Vaculik. - To jest strata dla Grand Prix. Pewne rzeczy determinuje jednak geografia cyklu - podkreśla Cieślak. - Trzeba dbać o frekwencję podczas poszczególnych rund i stąd nominacje dla Szwedów. Lindbaeck miał dobry sezon, a Jonsson niezłą końcówkę. Nie mam wątpliwości, że pod względem sportowym nie dorównują Martinowi. Nie ma jednak czystego sportu, bo decyduje też komercja. Typowanie dzikich kart opiera się tylko w pewnej części o wartość sportową poszczególnych zawodników. Najlepiej widzieliśmy to w przeszłości na przykładzie dzikich kart dla Anglików - dodaje na zakończenie Cieślak.