Gdy wychowanek leszczyńskiej Unii podpisywał kontakt z klubem Witolda Skrzydlewskiego, liczył się z tym, że będzie musiał walczyć o miejsce w składzie. Zakładał jednak, że ostatecznie zasłuży sobie na regularne starty w lidze. Stało się inaczej i po trzech meczach, w których uzyskał średnią biegopunktową 0,600, nie otrzymał kolejnej szansy od trenera.
- Tej jazdy w Łodzi rzeczywiście nie było tyle, ile oczekiwałem. Nie ukrywam, że czuję z tego powodu rozczarowanie. Gdy przychodziłem do tego zespołu, spodziewałem się, że będę startować częściej - przyznał Kamil Adamczewski w rozmowie z naszym portalem. Wydaje się, że jego pozostanie w Orle Łódź jest mało prawdopodobne. - Jeśli chodzi o przyszły sezon, to klub na razie się ze mną nie kontaktował - dodał.
Wychowanek leszczyńskiej Unii przyznaje, że nie wie jeszcze jaka będzie jego przyszłość. Najprawdopodobniej będzie szukać klubu w Nice Polskiej Lidze Żużlowej lub Polskiej 2. Lidze Żużlowej.
- Na razie zakończyłem sezon i muszę zastanowić się nad swoją przyszłością. Będę czekać na propozycje ze strony klubów i zobaczymy, co z tego wyniknie. Na pewno chciałbym startować w zespole, który dawałby mi większą szansę do jazdy w lidze - powiedział Adamczewski.