Nie zabrakło także innych sukcesów. Duńczyk został Indywidualnym Mistrzem Europy Juniorów, okazując się w finale lepszym m.in. od grupy polskich żużlowców z Bartoszem Smektałą i Maksymem Drabikiem na czele. Z drużyną z kolei zdobył srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Danii Juniorów. Na krajowym podwórku wygrał ligę będąc mocnym punktem Munkebo Speedway Club oraz zgarnął brązowy krążek w młodzieżowych mistrzostwach kraju. Thomsen w końcu miał także okazję zadebiutować w lidze polskiej, zaczynając starty od najniższego szczebla rozgrywek. Ze średnią 2,139 pkt./bieg był nie tylko liderem Kolejarza Intermarche Rawicz, ale też jednym z najlepszych zawodników w PLŻ 2.
WP SportoweFakty: Na wstępie spytam o finał DMŚJ w Mildurze. Zanotowałeś upadek i nie ukończyłeś zawodów. Co tam się wydarzyło?
Anders Thomsen: Nie czułem się najlepiej tego wieczoru. W dwóch pierwszych wyścigach zdobyłem 4 punkty. Kiedy przygotowywałem się do kolejnego, było już naprawdę źle. Dobrze wystartowałem i przejechałem pierwszy łuk - to ostatnie co pamiętam. Na następnym łuku zemdlałem i spadłem z motocykla. Zabrano mnie do szpitala, gdzie okazało się, że byłem odwodniony. Musiałem wypić za mało wody. Po spędzeniu tam kilku godzin czułem się już dobrze. Na szczęście w wyniku upadku nie odniosłem żadnych obrażeń.
Srebrny medal zdobyty w Mildurze odbierasz jako sukces?
- Polska drużyna jest naprawdę szybka, a my dodatkowo mieliśmy trochę pecha. Pojechałem jedynie dwa wyścigi, więc pozostali trzej chłopcy musieli mnie zastępować. W początkowej fazie zawodów słabo wychodziliśmy spod taśmy, ale z czasem było lepiej. Uważam, że gdyby nie pewne wydarzenia, to byłoby nas stać na zwycięstwo i dlatego nie odbieram srebrnego medalu jako sukces.
Jakbyś podsumował wyjazd do Australii?
- Długa, 33 godzinna podróż, zmiana czasu i mało snu przez cztery dni. Podoba mi się ten kraj, ludzie są mili i jest to miejsce, do którego chce się wrócić. Fajnie, że mogliśmy być blisko przez dłuższy czas z innymi reprezentacjami, naprawdę się zbliżyliśmy do siebie. Nadal jestem w Australii, chciałem spędzić tu kilka tygodni żeby lepiej poznać kraj. Zanim wrócę do zimnej Europy chodzę też łowić i staram się łapać większe ryby - rekina czy marlina niebieskiego.
Uważasz, że to była słuszna decyzja aby zorganizować te zawody poza Europą?
- Australijczycy cały czas przylatują do Europy, więc i my powinniśmy się tam wybrać na finał, choć pewnie można byłoby wybrać lepszą lokalizację w Europie, gdzie jest większość kibiców. Ludzie w klubie wykonali jednak świetną pracę i to było ciekawe doświadczenie aby tam pojechać i fajna okazja, aby poznać wielu miłych ludzi w Australii.
Kiedy rozmawialiśmy przed rokiem, mówiłeś o dwóch celach na ten sezon - medalu w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów i pokonaniu Polski w Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów. Ostatecznie udało ci się osiągnąć tylko pierwszy cel, ale z drugiej strony zostałeś też m.in. Indywidualnym Mistrzem Europy Juniorów. Jesteś więc zadowolony z tego sezonu?
- I to bardzo. Nowe motocykle, lepsze silniki i mechanik na stałe - te czynniki zrobiły dużą różnicę w moich wynikach. W przyszłym roku znowu będę miał nowe motocykle i będę też pracować nad tym, żeby mieć jeszcze lepsze silniki. Będę już seniorem, więc będzie trudniej, ale trzeba się rozwijać, tak jak ma to miejsce odkąd zaczynałem przygodę z tym sportem jako 3-latek, do momentu w którym jestem teraz. Trzeba rozpocząć kolejny etap kariery i uczyć się czegoś każdego dnia. Miniony sezon był fantastyczny i ogromnie cieszę się, że wiek juniora zakończyłem będąc jednym z najlepszych zawodników w tej kategorii.
W tym roku zacząłeś się też ścigać w lidze polskiej, reprezentując II-ligowego Kolejarza Intermarche Rawicz. Jakie są twoje wrażenia po pierwszym sezonie w Polsce?
- Cieszę się, że zacząłem w tym roku jeździć w Polsce. Myślę, że to był dobry pomysł, aby zacząć starty od II ligi i w tej sposób poznawać żużel w tym kraju.
A jak oceniasz współpracę z klubem?
- Dobrze jeździło mi się w Rawiczu. Mili ludzie, a pieniądze zawsze były w terminie, nigdy nie było z tym żadnych problemów.
Gdzie będziesz jeździł w przyszłym roku? Chcesz zamienić PLŻ 2. na wyższą ligę?
- Myślę, że w kontekście przyszłego sezonu w Polsce muszą wykonać kolejny krok do przodu. Mam propozycje zarówno z Ekstraligi jaki i z Nice PLŻ, ale na razie nie podjąłem żadnej decyzji. Chcę jeszcze chwilę poczekać i zobaczyć, czy w najbliższym czasie pojawią się jakieś oferty.
Taki krok wykonałeś już w Szwecji, gdzie przeniosłeś się do występującego w Elitserien Lejonen Gislaved. A co pozostałymi ligami? Czy zamierzasz jeździć też w Anglii?
- Jeśli chodzi o moją ojczyznę, to nadal będę startował w Munkebo. Praktycznie od zawsze jeżdżę w tym klubie i czuję się tutaj naprawdę dobrze. W zespole doszło do kilku zmian, ale szkielet pozostał ten sam. Mamy świetną atmosferę, więc jestem przekonany, że przyszły sezon też będzie dla nas dobry. Z Anglii otrzymałem wiele ofert, w tym od klubów z Elite League, ale myślę, że to może być za dużo i nie zamierzam jeździć tam na początku sezonu. Może później, jeśli któryś z moich klubów skończy już sezon, ale zobaczymy jak to będzie.
Tegoroczny sezon dopiero się skończył, ale masz już jakieś plany na kolejny?
- Na pewno będę próbował dostać się zarówno do SEC jak i do Grand Prix. Wiem, że będzie to trudne, ale jest to droga którą trzeba obrać - wyznaczać sobie cele i starać się je osiągnąć. Muszę się jeszcze wiele nauczyć aby rywalizować z najlepszymi, ale znowu jest tylko jeden sposób aby stać się lepszym - trzeba każdego dnia dawać z siebie wszystko, tak jak robiłem to dotąd, a w trakcie tej drogi przyjdzie progres.
Rozmawiał Wojciech Ogonowski
To z pewnością byłby najlepszy wybór dla Gdańska.
"Anders THOMSEN 1994 DMU" - w 2016 będzie już seniorem.