Anders Thomsen: Mam oferty z Ekstraligi i Nice PLŻ. Nie wybrałem na razie żadnej

Miniony sezon był niezwykle udany dla Andersa Thomsena. 21-letni żużlowiec mocno poprawił swoje wyniki na arenie międzynarodowej, gdzie m.in. zdobył srebrny medal IMŚJ, ustępując jedynie Bartoszowi Zmarzlikowi.

Nie zabrakło także innych sukcesów. Duńczyk został Indywidualnym Mistrzem Europy Juniorów, okazując się w finale lepszym m.in. od grupy polskich żużlowców z Bartoszem Smektałą i Maksymem Drabikiem na czele. Z drużyną z kolei zdobył srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Danii Juniorów. Na krajowym podwórku wygrał ligę będąc mocnym punktem Munkebo Speedway Club oraz zgarnął brązowy krążek w młodzieżowych mistrzostwach kraju. Thomsen w końcu miał także okazję zadebiutować w lidze polskiej, zaczynając starty od najniższego szczebla rozgrywek. Ze średnią 2,139 pkt./bieg był nie tylko liderem Kolejarza Intermarche Rawicz, ale też jednym z najlepszych zawodników w PLŻ 2.

WP SportoweFakty: Na wstępie spytam o finał DMŚJ w Mildurze. Zanotowałeś upadek i nie ukończyłeś zawodów. Co tam się wydarzyło?

Anders Thomsen: Nie czułem się najlepiej tego wieczoru. W dwóch pierwszych wyścigach zdobyłem 4 punkty. Kiedy przygotowywałem się do kolejnego, było już naprawdę źle. Dobrze wystartowałem i przejechałem pierwszy łuk - to ostatnie co pamiętam. Na następnym łuku zemdlałem i spadłem z motocykla. Zabrano mnie do szpitala, gdzie okazało się, że byłem odwodniony. Musiałem wypić za mało wody. Po spędzeniu tam kilku godzin czułem się już dobrze. Na szczęście w wyniku upadku nie odniosłem żadnych obrażeń.

Srebrny medal zdobyty w Mildurze odbierasz jako sukces?

- Polska drużyna jest naprawdę szybka, a my dodatkowo mieliśmy trochę pecha. Pojechałem jedynie dwa wyścigi, więc pozostali trzej chłopcy musieli mnie zastępować. W początkowej fazie zawodów słabo wychodziliśmy spod taśmy, ale z czasem było lepiej. Uważam, że gdyby nie pewne wydarzenia, to byłoby nas stać na zwycięstwo i dlatego nie odbieram srebrnego medalu jako sukces.

Jakbyś podsumował wyjazd do Australii?

- Długa, 33 godzinna podróż, zmiana czasu i mało snu przez cztery dni. Podoba mi się ten kraj, ludzie są mili i jest to miejsce, do którego chce się wrócić. Fajnie, że mogliśmy być blisko przez dłuższy czas z innymi reprezentacjami, naprawdę się zbliżyliśmy do siebie. Nadal jestem w Australii, chciałem spędzić tu kilka tygodni żeby lepiej poznać kraj. Zanim wrócę do zimnej Europy chodzę też łowić i staram się łapać większe ryby - rekina czy marlina niebieskiego.

Uważasz, że to była słuszna decyzja aby zorganizować te zawody poza Europą?

- Australijczycy cały czas przylatują do Europy, więc i my powinniśmy się tam wybrać na finał, choć pewnie można byłoby wybrać lepszą lokalizację w Europie, gdzie jest większość kibiców. Ludzie w klubie wykonali jednak świetną pracę i to było ciekawe doświadczenie aby tam pojechać i fajna okazja, aby poznać wielu miłych ludzi w Australii.

Kiedy rozmawialiśmy przed rokiem, mówiłeś o dwóch celach na ten sezon - medalu w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów i pokonaniu Polski w Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów. Ostatecznie udało ci się osiągnąć tylko pierwszy cel, ale z drugiej strony zostałeś też m.in. Indywidualnym Mistrzem Europy Juniorów. Jesteś więc zadowolony z tego sezonu?

- I to bardzo. Nowe motocykle, lepsze silniki i mechanik na stałe - te czynniki zrobiły dużą różnicę w moich wynikach. W przyszłym roku znowu będę miał nowe motocykle i będę też pracować nad tym, żeby mieć jeszcze lepsze silniki. Będę już seniorem, więc będzie trudniej, ale trzeba się rozwijać, tak jak ma to miejsce odkąd zaczynałem przygodę z tym sportem jako 3-latek, do momentu w którym jestem teraz. Trzeba rozpocząć kolejny etap kariery i uczyć się czegoś każdego dnia. Miniony sezon był fantastyczny i ogromnie cieszę się, że wiek juniora zakończyłem będąc jednym z najlepszych zawodników w tej kategorii.

Na podium IMŚJ Anders Thomsen stanął obok Bartosza Zmarzlika i Mikkela Michelsena
Na podium IMŚJ Anders Thomsen stanął obok Bartosza Zmarzlika i Mikkela Michelsena

W tym roku zacząłeś się też ścigać w lidze polskiej, reprezentując II-ligowego Kolejarza Intermarche Rawicz. Jakie są twoje wrażenia po pierwszym sezonie w Polsce?

- Cieszę się, że zacząłem w tym roku jeździć w Polsce. Myślę, że to był dobry pomysł, aby zacząć starty od II ligi i w tej sposób poznawać żużel w tym kraju.

A jak oceniasz współpracę z klubem?

- Dobrze jeździło mi się w Rawiczu. Mili ludzie, a pieniądze zawsze były w terminie, nigdy nie było z tym żadnych problemów.

Gdzie będziesz jeździł w przyszłym roku? Chcesz zamienić PLŻ 2. na wyższą ligę?

- Myślę, że w kontekście przyszłego sezonu w Polsce muszą wykonać kolejny krok do przodu. Mam propozycje zarówno z Ekstraligi jaki i z Nice PLŻ, ale na razie nie podjąłem żadnej decyzji. Chcę jeszcze chwilę poczekać i zobaczyć, czy w najbliższym czasie pojawią się jakieś oferty.

Taki krok wykonałeś już w Szwecji, gdzie przeniosłeś się do występującego w Elitserien Lejonen Gislaved. A co pozostałymi ligami? Czy zamierzasz jeździć też w Anglii?

- Jeśli chodzi o moją ojczyznę, to nadal będę startował w Munkebo. Praktycznie od zawsze jeżdżę w tym klubie i czuję się tutaj naprawdę dobrze. W zespole doszło do kilku zmian, ale szkielet pozostał ten sam. Mamy świetną atmosferę, więc jestem przekonany, że przyszły sezon też będzie dla nas dobry. Z Anglii otrzymałem wiele ofert, w tym od klubów z Elite League, ale myślę, że to może być za dużo i nie zamierzam jeździć tam na początku sezonu. Może później, jeśli któryś z moich klubów skończy już sezon, ale zobaczymy jak to będzie.

Tegoroczny sezon dopiero się skończył, ale masz już jakieś plany na kolejny?

- Na pewno będę próbował dostać się zarówno do SEC jak i do Grand Prix. Wiem, że będzie to trudne, ale jest to droga którą trzeba obrać - wyznaczać sobie cele i starać się je osiągnąć. Muszę się jeszcze wiele nauczyć aby rywalizować z najlepszymi, ale znowu jest tylko jeden sposób aby stać się lepszym - trzeba każdego dnia dawać z siebie wszystko, tak jak robiłem to dotąd, a w trakcie tej drogi przyjdzie progres.

Rozmawiał Wojciech Ogonowski

Źródło artykułu: