Jednocześnie reprezentant klubu z pierwszej stolicy Polski stwierdził, iż na rozmawianie o składzie na kolejny sezon jest jeszcze nieco za wcześnie. - Każdy ma prawo do własnego zdania. Myśmy próbowali argumentować swoją stronę i uważam, że w większości przekonaliśmy radnych. Myślę, że licencję powinniśmy dostać, nie powinno być większego problemu. Jeszcze jest za wcześnie, by myśleć o składzie. Skupiliśmy się bardziej na tym, żeby zorganizować środki budżetowe, które pozwolą nam na uzyskanie licencji. Jeżeli będziemy mieli to zagwarantowane, usiądziemy do budowania składu. Miejmy nadzieję, że będzie dobrze - powiedział.
Robert Łukasik podczas piątkowego spotkania wyjaśnił, że sytuacja klubu z Grodu Lecha nie jest najgorsza. - Czujemy się głównymi sponsorami tego klubu. Ponadto jesteśmy w Radzie Nadzorczej. Wykładamy ogromne środki na ten klub i chcieliśmy się spotkać, aby porozmawiać na temat większego wsparcia ze strony miasta. Aby osiągnąć w tym sporcie dane cele, te środki muszą być znacznie wyższe. Mogę stwierdzić, że obecnie sytuacja klubu nie jest taka zła, jakby można usłyszeć gdzieś na zewnątrz. Na chwilę obecną klub ma około 500 tysięcy złotych zaległości względem zawodników, z czego można liczyć na to, że wpłynie ponad 200 tys. zł od sponsorów. Na ten moment mówimy o zaległości rzędu 300 tys. zł. Nie ma problemu, by to zadłużenie spłacić, tylko w tej chwili nie widzimy wsparcia ze strony miasta, dlatego, że przy takim sporcie, jakim jest żużel, te środki są zbyt małe, by osiągać wyższe cele.
Dodatkowo działacz poruszył kwestię wpływów z biletów w latach 2012 i 2015. Różnica jest kolosalna, jednak jest to uzasadnione, bowiem rezultaty drużyny były zgoła odmienne. - Przytoczę tutaj rok 2012, kiedy awansowaliśmy do Ekstraligi. Wówczas przychody z biletów, kiedy jechaliśmy o jasny cel, sięgnęły 1 800 000 złotych. To były rekordowe dochody z samych biletów. W tym roku przychody z wejściówek mieliśmy na poziomie 360 tysięcy. Budżet mieliśmy na poziomie 2 milionów złotych, gdzie faktycznie borykamy się z problemami dotyczącymi spłaty upadłości układowej, w związku z długami powstałymi w 2013 roku. Oczywiście poczuwamy się do tego, aby to spłacać. Ja jestem w klubie od 2010 roku i poczuwam się do tego. Dlatego duże zaangażowanie z mojej strony, żeby ten klub nie upadł. Czuję się za niego odpowiedzialny - dodał.
Prócz tego przewodniczący Rady Nadzorczej Start Gniezno S.A. poruszył kwestię spłaty zawartego układu, odpowiadając na pytanie jednego z radnych. - Na chwilę obecną zostało spłacone 950 tysięcy złotych, a wsparcia z miasta było 400 tys. zł. Teraz musimy wyłożyć trzysta tysięcy, czyli to już nam da 1 200 000 zł. W przyszłym roku będziemy musieli spłacić jeszcze 600 tys. zł - wyjaśnił.