Pytanie radnego, Sławomira Graczyka, brzmiało następująco: - Jaki panowie mają plan naprawczy? Co panowie chcą zrobić, aby naprawić klub, by ten wyszedł z dołka? Czy macie jakiś plan?
W odpowiedzi przewodniczący Rady Nadzorczej Start Gniezno S.A. wyjaśnił, że z kłopotami zmaga się praktycznie całe żużlowe środowisko. Powstaje jednak recepta, na poprawienie niepokojącej sytuacji. - Problem nie dotyczy tylko naszego klubu, ale całego środowiska żużlowego. Ja dość często uczęszczam na spotkania z prezesami pierwszej i drugiej ligi. Tam wprowadzamy modyfikacje, które mają obniżyć koszty tego sportu. I doprowadzić do takiej sytuacji, by stał się on bardziej transparentny, a zarazem mniej kosztowny. Od przyszłego roku jest wprowadzany tak zwany regulamin finansowy. On był już wprowadzany wcześniej, ale w przyszłym roku będzie bardziej restrykcyjny - wyjaśnił.
Obostrzenia będą wprowadzone w kontekście wynagrodzenia za tzw. "podpis", a także zdobywane punkty. - Za tak zwany podpis zawodnik w pierwszej lidze będzie mógł otrzymać maksymalnie 100 tysięcy złotych, przy czym te pieniądze będą musiały być wypłacone do startu ligi. Jeżeli ten zawodnik nie otrzyma tej kwoty do tego czasu, to wówczas kontrakt będzie nieważny. Ponadto w środowisku żużlowym jest taka sytuacja, że każdy płaci, ile ma. To też zostało ograniczone. W przyszłym roku za punkt będzie można płacić maksymalnie 1500 złotych. W następnych latach będzie to wszystko obniżane. Jest taki zamysł, że systematycznie ujmowane będzie dziesięć tysięcy z kwoty za podpis i sto złotych z wynagrodzenia za każdy punkt - dodał.
Przyczyna zastosowania takowego rozwiązania jest banalna. - Biedniejsze kluby nie są w stanie konkurować z tymi najbogatszymi - po to są wprowadzane te zapisy - zaakcentował działacz klubu z pierwszej stolicy Polski.