WP SportoweFakty: Sezonu 2015 w Polsce nie możesz zaliczyć do udanych. Z powodu kontuzji wystąpiłeś tylko w trzech meczach polskiej ligi, osiągając w nich średnią 1,083. Jak możesz podsumować ten rok?
Nicolai Klindt: No tak, mówiąc szczerze nie wyglądało to najlepiej. Trzeba jednak powiedzieć, że nie można określić, czy sezon był dobry czy zły, gdy pojechało się tylko w trzech spotkaniach. Kto wie, jak wiele zdobyłbym punktów, gdyby nie ta kontuzja? Trzeba jednak przyznać, że początek sezonu w moim wykonaniu nie był ciekawy. W Polsce miałem problem z silnikami, a gdy czułem, że do moich motocykli wraca prędkość, to nie miałem miejsca w drużynie. Brak powoływań na mecze po moim powrocie było bardzo rozczarowujące, ale teraz już nie mogę nic na to poradzić.
Żałujesz, że przed sezonem związałeś się kontraktem z Orłem Łódź?
- Nie mogę powiedzieć, że tego żałuję, bo prawdopodobnie nie pojechałbym lepiej startując w barwach innej drużyny. Jak jednak powiedziałem, byłem rozczarowany, że nie dostawałem szans na ligowe występy po powrocie po kontuzji. Może gdybym związał się z innym zespołem, miałbym więcej okazji do jazdy w Polsce?
Teraz podpisałeś umowę z Włókniarzem Częstochowa. Dlaczego zdecydowałeś się na taki ruch?
- Wybrałem Włókniarz po tym, jak włodarze tego klubu zdradzili mi swoje plany. Byłem pod wrażeniem ich wizji na kolejne kilka lat. Częstochowa to także jeden z największych ośrodków żużlowych w Polsce, a klub w przeszłości osiągał wielkie rezultaty. Jestem więc bardzo zadowolony, że stałem się częścią tego zespołu i już nie mogę się doczekać jazdy z Lwem na piersi w sezonie 2016.
Miałeś jakieś inne oferty z polskich lig? Była w ogóle opcja, abyś nadal startował w Orle?
- Bardzo szybko doszedłem do porozumienia z włodarzami Włókniarza i tak naprawdę nie rozmawiałem na poważnie z innymi klubami. Były tylko krótkie pogawędki. Dla mnie najważniejszą rzeczą było znalezienie klubu, który mnie chce i we mnie wierzy, choć w Polsce nie mam wielkiego nazwiska. Co do Orła - nie było szans, abym pozostał w tym zespole. Dlaczego miałbym nadal tam jeździć, skoro nie korzystano z moich usług pod koniec minionego sezonu?
Odpowiada ci tor w Częstochowie?
- To jeden z moich ulubionych torów w Polsce. W przeszłości nieźle sobie na nim radziłem, nawet sam nie wiem dlaczego. Może po prostu mi pasuje! Wiem, że na torze doszło do pewnych zmian, bo podczas zawodów w październiku jeździło się jakoś inaczej.
Po podpisaniu kontraktu z Włókniarzem powiedziałeś, że "Włókniarz to bardzo ambitny klub, który jest zainteresowany tylko awansem do Nice PLŻ". Tymczasem jest szansa, że częstochowski klub będzie startował na zapleczu PGE Ekstraligi już teraz. Czy to dla ciebie jakiś problem?
- Nie, w ogóle! Myślę, że jestem wystarczająco dobrym zawodnikiem, by rywalizować w Nice PLŻ, wiem to. Powodem, dla którego podpisałem kontrakt z drugoligowym klubem było to, że chciałem mieć pewność, że wystartuję w każdym meczu ligowym. Nie zarabia się pieniędzy i nie staje się lepszym zawodnikiem przez to, że w każdą niedzielę siedzi się w domu. Sezon 2016 będzie dla mnie ważny. Chcę wiele jeździć i jestem przekonany, że właśnie tak będzie w Częstochowie.
Będziesz startował gdzieś poza polską ligą?
- W Danii związałem się z ekipą Grindsted Speedway Klub, po pięcioletniej przygodzie z Holsted Speedway Klub. W Niemczech z kolei porozumiałem się z DMV White Tigers, dla których pojechałem trzy mecze w tym roku. Co do Anglii, to zmieniłem klub, ale nie jest to jeszcze nic oficjalnego. W każdym razie na sto procent będę startował na Wyspach, ale to nie wpłynie w żaden sposób na moje niedzielne występy w Polsce.
Jakie są twoje indywidualne cele na sezon 2016?
- Pokazałem już, że jestem wystarczająco dobrym zawodnikiem, by być w czołówce mistrzostw Danii. To dla mnie ważne rozgrywki. Dużym celem będzie też dostanie się do cyklu SEC. Grand Prix nie będzie tak ważne, bo na ten moment nie mam pieniędzy, by tam rywalizować.
Rozmawiał Dawid Borek
Interesujesz się żużlem? Kochasz czarny sport? Wypełnij ankietę!