Walka o miejsce w składzie będzie wyjątkowo ciężka - wywiad z Cyprianem Szymko

W ostatnim czasie na żużlowych torach zaczęła się pojawiać nowa generacja gdańskich wychowanków. Jest ich na razie trzech, wszyscy mają już za sobą debiuty w lidze. Jednym z nich jest Cyprian Szymko, który w 5 meczach osiągnął średnią 0,429. Pochodzący z żużlowej rodziny gdańszczanin opowiedział między innymi o minionym sezonie i planach na przyszłość.

Jak oceniasz ubiegłoroczny sezon w swoim wykonaniu?

- Nie był taki zły. Zdałem licencje i już po dwóch tygodniach udało mi się zadebiutować w ligowym spotkaniu. Szkoda trochę moich występów w Brązowym Kasku i Srebrnym Kasku, ale to dla mnie już przeszłość. Cieszę się natomiast z trzeciego miejsca w memoriale w Gdańsku, martwi mnie jednak fatalna forma w końcówce sezonu.

Zadebiutowałeś w meczu ze Startem Gniezno. Już w pierwszym swoim wyścigu zdystansowałeś podobnego do Ciebie stażem Macieja Fajfera, później było już gorzej. Jak oceniasz ten występ?

- Doskonale pamiętam ten mecz. Byłem bardzo zdenerwowany. Chciałem jak najlepiej wypaść przed naszą wspaniała publicznością. Tor był dosyć trudny i sprawiał mi trochę problemów. W drugim biegu swój występ oceniam lepiej, ale jechałem z naprawdę dobrymi zawodnikami. To było wielkie przeżycie stanąć do startu w parze z Bjarne Pedersenem.

Wróćmy do Twoich początków. Jak trafiłeś do żużla?

- W zasadzie to, że będę jeździł na żużlu było wiadome odkąd się urodziłem. Mój tata i wujek jeździli przecież w GKS-ie. Naukę zacząłem w 2000 roku pod okiem trenera Bogdana Berlińskiego na mini torze w Gdańsku. Zawsze był jednak ze mną tata, który również ma uprawnienia trenerskie. W 2006r zdobyłem wraz z drużyna z mini-toru brązowy medal DMP. W tym samym roku rozpocząłem treningi na pełnowymiarowym obiekcie. Moim celem była licencja na koniec sezonu, jednak na przeszkodzie stanęła kontuzja. Sztuka ta udała mi się w 2007 roku.

Licencję zdałeś w wieku 17 lat i to nie na pierwszym egzaminie w sezonie. Czy nie za późno przeszedłeś na duży tor?

- Też się nad tym zastanawiałem. Urodziny obchodzę we wrześniu. To dość pechowa data dla żużlowca, ze względu chociażby na licencję, czy przejście na duży tor. W roku 2005 miałem już piętnaście lat, ale abym mógł trenować na dużym torze musiałem czekać aż do samego końca sezonu. Podobnie było z licencją. Nie żałuję jednak i cieszę się, że mogłem jeździć na mini torze.

Na mini torze jeździł do 2007 roku też Twój brat Marcel. Co o nim sądzisz? Ma szanse na stanie się klasowym żużlowcem? Ma w końcu medal IMP.

- To prawda. Marcel przez te wszystkie lata był jakby w moim cieniu. Wynikało to z różnych przykrych przyczyn, o których nie chcę już mówić. W tym sezonie pokazał jednak prawdziwą klasę. Ciężkie treningi i solidna praca dały tak upragniony medal. Jeżeli uda mu się przełożyć to czego nauczył się na mini torze na duży tor, to będzie świetnym żużlowcem.

Jakie masz plany na zbliżający się sezon?

- Chciałbym się dalej rozwijać. Wiem co muszę poprawić i nad tym będę się koncentrował. Moim celem jest finał Brązowego Kasku i Srebrnego Kasku. W tym pierwszym marzy mi się ?pudło?, bo finał zostanie rozegrany u nas na torze, ale najpierw trzeba awansować do tego finału. Liczę również na dobre występy ligowe. Zdaję sobie sprawę, że walka o miejsce w składzie będzie wyjątkowo ciężka, ale mnie to cieszy, bo będę mógł podnieść swoje umiejętności. Marzy mi się również kolejny sezon bez kontuzji no i przede wszystkim upragniony awans do Ekstraligi.

Jak już wspomniałeś finał Brązowego Kasku rozgrywany będzie w Gdańsku. Czy myślisz że któryś z Was ma szanse na medal?

- Oczywiście, że tak. Wszyscy zawodnicy na swoim torze są w uprzywilejowanej sytuacji. Najpierw jednak trzeba awansować do finału.

Planujesz jakieś starty zagranicą?

- Tak, ale to jeszcze nic pewnego dlatego nie chcę zapeszać.

Przez lata szkolenie w Gdańsku kulało. Przykładem jest to, że najstarszy obecnie jeżdżący wychowanek to Kamil Popławski, starszy od Ciebie kilka miesięcy. Czy sądzisz że w tym aspekcie sytuacja się poprawia?

- Zdecydowanie tak. Mamy w tej chwili trzech wychowanków i kolejnych trzech adeptów prawie gotowych do licencji. Myślę, że aby to wychowankowie stanowili o sile naszego zespołu potrzeba jeszcze kilka ładnych lat. Jest jednak na to duża szansa.

Jak wygląda pomoc od strony klubu?

- Moje całe obecne wyposażenie, czyli kompletny ubiór i motocykl pochodzi z klubu. Co do sprzętu, to miałem z nim w minionym sezonie sporo kłopotów. Los mnie nie oszczędzał. Nękały mnie defekty, co utrudniało dobra jazdę. Kiedy jedzie się na zawody i na pięć biegów kończy się dwa, bo w pozostałych pękają łańcuchy to ciężko o dobrą postawę.

Jak oceniasz skład Wybrzeża na zbliżający się sezon?

- Wydaje się być mocny. Po raz kolejny rysują się realne szanse na awans. Jednak wszystko zweryfikuje walka na torze.

Szykuje się duża konkurencja jeśli chodzi o juniorów. Pewne miejsce wydaje się mieć Billy Forsberg, bądź Andriej Karpov, a także Kamil Brzozowski. Jak oceniasz swoje szanse na jazdę w lidze?

- Nasi juniorzy to dobrzy zawodnicy, zdobywający punkty w ligowych spotkaniach. Wychodzę jednak z założenia, że każdego można pokonać i właśnie na tej walce zamierzam się skupić.

Jak oceniasz wasze szanse w MDMP? W końcu w Polsce coraz mniej juniorów poza zasięgiem reszty...

- Myślę, że powalczymy o finał. Mamy dosyć młody skład, jednak jeśli tylko każdy z nas będzie jechał na równym poziomie, to szanse na finał są realne.

Dziękuję za rozmowę.

- Również dziękuję. Przy okazji, chciałbym prosić o pomoc w przygotowaniu sprzętowym do nowego sezonu. Pomoc sponsorów w tym sporcie jest niezbędna a ja mam ich niewielu.

Komentarze (0)