Piotr Pawlicki: Jestem bykiem z krwi i kości

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek

Piotr Pawlicki nie kryje, że bardzo przeżywał ewentualność odejścia z Fogo Unii, gdyż czuje ogromną więź z Lesznem. Młodszy z braci wierzy, że w klubie z bykiem na plastronie obroni tytuł DMP. Wymarzony finał dla braci Pawlickich? Leszno - Gorzów.

WP SportoweFakty: Saga transferowa przed sezonem 2016 w twoim przypadku była długa, ale chyba ostatecznie zakończyła się dla ciebie happy endem?

Piotr Pawlicki: Rzeczywiście, to wszystko co było związane z moją przynależnością klubową było długie i ciekawe, ale może tak miało być? Jestem zadowolony, że zostaję w klubie, w którym zawsze chciałem jeździć.

To dlaczego byłeś już jedną nogą, ale prawie dwiema poza Lesznem?

- W ogóle niewyobrażalne było dla mnie odejście z Unii Leszno. Raczej nie brałem sobie tego mocniej do serca. Owszem, miałem inne warianty, na wypadek, gdybym faktycznie musiał odejść z Leszna, ale cały czas wierzyłem, że dojdziemy do porozumienia. Wiadomo, to jest sport zawodowy i gdybym odszedł z Unii faktycznie, sezon 2016 wcale by nie musiał być dla mnie gorszy. Obojętnie dla jakiego klubu jeździłbym i tak musiałbym dawać z siebie sto procent. Na pewno nigdzie indziej nie będzie takiej miłości do klubu, fanów i samego miasta, co u mnie w domu. Mogę teraz powiedzieć, że nie jedna łezka się uroniła, kiedy było przesądzone, że nie będę jeździł w Lesznie, kiedy to oświadczenie ukazało się na stronie.

A jednak wszystko inaczej się potoczyło...

- Dokładnie. Dzięki Bogu udało się dojść do porozumienia. Kiedy dwie strony chcą znaleźć kompromis, jest to możliwe. Wydaje mi się, że to jest z korzyścią zarówno dla klubu jak i dla mnie. Dla obu stron było to niewyobrażalne, obie strony chciały, abyśmy doszli do porozumienia. Przede wszystkim dziękuję Łukaszowi Borowiakowi, Maciejowi Dudzie, prezesowi i innym udziałowcom za to, że zostałem w Lesznie i nadal będę reprezentował barwy tego klubu.

Można powiedzieć, że jesteś bykiem z krwi i kości?

- Jestem bykiem z krwi i kości. To jest pewne. Czuję to po prostu i wiem, że tak jest. Aczkolwiek, kiedy było to wielkie zamieszanie wokół mojej osoby, poznałem też drugą stronę medalu. Kiedy wszyscy pisali o tym, że nie będzie mnie w Lesznie, przelała się fala hejtu w stosunku do mojej osoby. Pisano o mnie, że jestem "złotówą" i wyzywano od najgorszych. Nie chcę nawet przytaczać tych epitetów, które kierowano w moją stronę. Dzisiaj znów mnie wszyscy kochają.

Nie wiesz, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ?

- Wiadomo, ale tak jak wspomniałem, mogę śmiało powiedzieć, że jestem bykiem z krwi i kości. Nigdy z Leszna nie chciałem odchodzić. Klub wiele mi pomógł, ale ja też chyba trochę wniosłem w ostatnich latach do tego klubu. Ogromnie się cieszę, że zostałem w Unii.

Piotr Pawlicki cieszy się z faktu pozostania w Lesznie
Piotr Pawlicki cieszy się z faktu pozostania w Lesznie

W spontaniczny sposób okazujesz radość czy to po wygranych wyścigach, meczach czy zdobyciu przez Fogo Unię Leszno tytułu mistrza Polski. Obcokrajowiec, nawet nie wiadomo, jak związany z polskim klubem, czegoś takiego nie okazuje. To trzeba mieć w sercu?

- W moim przypadku wiąże się to ze związkiem z Lesznem od najmłodszych lat. Ja z tymi ludźmi chodziłem do szkoły. Większość osób z mojego rocznika uczęszcza na stadion i kibicuje mocno Unii. Byłem mocno związany z tymi ludźmi. Znałem ich i chociaż później nasze drogi się rozeszły, to kiedy widziałem ich na stadionie, pamiętałem o kolegach z klasy czy szkoły. Podjechałem do nich, pomachałem. Sercem na pewno byłem z tymi osobami. Naprawdę z Lesznem i klubem wiąże mnie wiele. Cały czas jestem w Unii i mam nadzieję, że ta więź nigdy się nie skończy.

Celem dla Fogo Unii, która ma świetny skład może być tylko obrona tytułu, choć jak wiadomo, zawsze trudniej się broni niż zdobywa mistrzostwo. Co sądzisz o waszych szansach?

- Zawsze obowiązuje zasada bij mistrza. Mam jednak nadzieję, że się nie damy i zdołamy obronić tytuł mistrzowski. Chciałbym też życzyć jak najwięcej radości, przyjemności z jazdy i sukcesów Przemkowi w Stali Gorzów. Mam nadzieję, że wróci na właściwe tory, bo nie raz już to pokazał. Wiadomo, że kontuzje trochę go przyhamowały, ale wierzę, że występy w Gorzowie dadzą mu dużo dobrego.

Czyli co, dla braci Pawlickich wymarzony finał to Unii Leszno - Stal Gorzów?

- Mógłby być taki finał, czemu nie?

Rozmawiał: Maciej Kmiecik

Źródło artykułu: