Po ostatnim sezonie, zakończonym mistrzostwem Polski z Fogo Unią, apetyt u Grzegorza Zengoty mógł zostać rozbudzony. Zawodnik ten uzyskał średnią biegopunktową 1,842, a szczególnie udanie spisywał się w drugiej części rozgrywek.
Jak sam przyznaje, nie miał wątpliwości, czy warto zostać na kolejny rok w Lesznie. - Po sezonie były oferty ze strony innych klubów, ale zależało mi na tym, by podpisać kontakt w Unii. Fajnie, że dość szybko udało nam się porozumieć. Mam tu idealne warunki do tego, by się dalej rozwijać. Cieszę się niezmiernie, że reprezentuję właśnie taki klub. Wcześniej nie miałem zespołu, którzy dawałby mi takie poczucie, więc jestem wdzięczny Unii, że będę mógł startować w jej barwach także w kolejnym sezonie - przyznał Grzegorz Zengota.
27-latek nie ukrywa, że ma także cele indywidualne. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, powalczy w tym roku o awans do Grand Prix. - Na pewno wezmę udział w eliminacjach, a dokąd tam zajdę? Wiele będzie zależało od mojej formy, a także od szczęścia. W zawodach, gdzie tylko kilku zawodników kwalifikuje się dalej, ten uśmiech losu bywa potrzebny. Nie chcę składać żadnych deklaracji, ale powalczę, by zajść w tych eliminacjach jak najdalej - podkreślił.
Zengota został doceniony przez kibiców i polskie środowisko żużlowe. Zajął bowiem siódmą lokatę w rankingu najpopularniejszych zawodników XXVI Plebiscytu Tygodnika Żużlowego. Prócz tego otrzymał też tytuł Mistera Elegancji. - Muszę przyznać, że ten wieczór był dla mnie całkiem udany. Znalazłem się w gronie dziesięciu najpopularniejszych żużlowców, a łącznie odebrałem dwie nagrody. Otrzymania tej drugiej się prawdę mówiąc nie spodziewałem. Do tej pory Misterem Elegancji zazwyczaj Piotr Protasiewicz. Będę sumiennie pracować, by i za rok znaleźć się wśród wyróżnionych - podsumował Zengota.