WP SportoweFakty: Kuba przede wszystkim gratulacje z okazji ślubu i wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. W ostatnich dniach na profilu facebookowym Orła Łódź wybierano podprowadzające. Ciebie pewnie już nie interesują te konkursy?
Jakub Jamróg: Nie, nigdy mnie nie interesowały te konkursy. Moje życie się ustabilizowało. Cieszę się, że po zawodach nie będę wracał już do pustego domu, że będzie w nim czekać na mnie moja żona. Myślę, że będzie to miało na mnie bardzo pozytywny wpływ. Dziękuję za gratulacje.
Rozpoczęcie sezonu zbliża się wielkim krokami. Jak przebiegają twoje przygotowania?
- Przygotowania do nowego sezonu są już na finiszu. Jeśli chodzi o treningi na siłowni, to w tym miesiącu zamierzam trochę odpuścić. Chcę nabrać świeżości i luzu. Czekam na pogodę, aby móc pojeździć na crossie. Czuję się naprawdę bardzo mocny i silny. Chyba nigdy jeszcze tak się dobrze nie czułem jeśli chodzi o przygotowania po zimie.
A jak wygląda kwestia sprzętu? Wszystko jest już gotowe?
- Sprzętowo jestem przygotowany. Wszystko praktycznie już leży gotowe i czeka na pierwszą możliwość wyjazdu.
Całkiem niedawno przechodziłeś operację wyjęcia śrub z kręgosłupa. Jak twoje zdrowie? Czy kontuzje dają jeszcze o sobie znać?
- Powiem szczerze, że lepiej się czuję bez tych śrub. Dużo mniej mi gdzieś „strzela”, „strzyka”. Mniej mi się ścięgna ocierają niż jak to było wcześniej. Jak byłem na wakacjach i nie trenowałem, to wtedy trochę dokuczały mi plecy. Teraz jestem już cały czas w ruchu, w sezonie też zamierzam być, więc myślę, że te dolegliwości nie wrócą. Czasami zdarzy się, że gdy ktoś mocniej uściśnie mi rękę na powitanie, to odczuję jeszcze ból po urazie dłoni i na mojej twarzy pojawi się grymas. Ale poza tym ręka jest sprawna, normalnie nią władam. Ból pojawia się jedynie przy takim ucisku z zewnątrz i to też nie zawsze. Plecy są w stu procentach wyleczone. Czuję się świetnie.
Gdy jest coraz bliżej sezonu, to zaczyna pojawiać się u kibiców i zawodników pewna niecierpliwość. Czy Ty też już przebierasz nogami i nie możesz wysiedzieć w miejscu?
- Pogoda na razie uniemożliwia mi jazdę na crossie. W moim rodzinnym Tarnowie cały czas pada deszcz. Gdybym już mógł chociaż na nim jeździć, to ten głód na pewno byłby trochę zaspokojony i cierpliwie czekałbym na wyjazd na tor żużlowy. Jakby w jakimś innym mieście w Polsce była lepsza pogoda do jazdy na crossie, to bym się tam wybrał. Ale na razie niestety w całym kraju są opady deszczu, śniegu. Także czekam na pogodę, a energię spalam na różnych zajęciach. Chodzę na sale, siłownię i gram w squasha.
Skład łódzkiego Orła trochę się zmienił od zeszłego sezonu. Znasz wszystkich zawodników?
- Większość chłopaków znam lub kojarzę. Craiga Cooka może najmniej, ponieważ on się nie pojawiał za bardzo w Polsce. Jak co roku mamy szeroki skład i każdy wie, że musi się pilnować, dobrze jechać.
Obawiasz się o swoje miejsce w składzie?
- Ja w siebie wierzę. Nie myślę o walce o skład. Myślę jak być liderem drużyny i na tym się skupiam, na tym mi zależy, a nie na tym czy pojadę w danym meczu czy nie. Wiem, że jak będę robił wyniki, to będę mógł sobie spokojnie jeździć treningi. Mam nadzieję, że to się dość szybko poukłada. Jakieś dwa, trzy mecze i powstanie taka grupa pościgowa. Liczę na to, że właśnie z tą grupą, która będzie jechać równo stworzymy fajną atmosferę, co też przełoży się na wynik i lepszą jazdę. Jest bardzo ciasno i sam jestem ciekawy jak to się wszystko poukłada. Na pewno Robert Miśkowiak, Craig Cook, jaki i cała reszta chłopaków będzie dobrze jechać.
Jak oceniasz nowy skład Orła Łódź?
- Myślę, że w naszej ekipie jest bardzo dużo dobrych zawodników. Został Mariusz Puszakowski, Rory Schlein. Liczę na to, że chłopakom uda się wrócić po kontuzjach. Sam wracałem do jazdy po takich urazach i wiem jakie to jest ciężkie. Mam nadzieję, że się pozbierają i nic w ich jeździe się nie zmieni. Na polu juniorskim nasz klub też się wzmocnił. Jest Oskar Bober, Michał Piosicki. Wierzę w to, że oni również będą dobrze punktować. Będzie też opcja z juniorem w roli gościa. Także myślę, że ci młodzi zawodnicy nam pomogą i cały ciężar nie będzie spoczywał na seniorach.
W tym sezonie możesz mieć zapełniony kalendarz, ponieważ masz podpisane kontrakt w polskiej, niemieckie i duńskiej lidze. Uda ci się pogodzić wszystkie terminy?
- Oczywiście, że się uda. Jestem dość mocno przygotowany sprzętowo. Bardziej niż w ubiegłym sezonie, ponieważ wtedy miałem kontrakt w Anglii i tam wysłałem połowę swojego sprzętu. Ściągnąłem go do Polski dopiero po pół roku. Teraz mam przygotowane cztery motocykle i dodatkowy silnik. W przypadku problemów sprzęt mogę podzielić na dwa zestawy, dwa samochody. Mam dwa komplety ubioru, skrzynek itd. Jestem przygotowany pod tym kątem bardzo dobrze. Liczę na to, że będę miał w tym sezonie dużo jazdy. Chciałbym nawet mieć taki ból głowy czy uda mi się wszędzie zdążyć. Mam nadzieję, że będę jeździł regularnie i inne kluby będą mnie zauważać.
Takie wyjazdy wymagają dobrej organizacji i logistyki.
- Przez moją pasję do podróży i doświadczenie jakie zdobyłem w Argentynie, dobrze radzę sobie z logistyką. Planowanie wyjazdu nie sprawia mi żadnych trudności. Rezerwacja biletu na samolot czy prom nie jest dla mnie kłopotem. Mam menadżera, Krystiana Plecha z ekipy Speedway Crime, który też mi bardzo pomaga. W moim teamie zmienił się mechanik, jest starszy od poprzednika i posiada dużo większe doświadczenie.
Do czego jeszcze przyczyniło się zatrudnienie menadżera?
- Dzięki mojemu menadżerowi poszerzyło się grono moich sponsorów, również tych z Tarnowa. Bardzo mnie to cieszy, bo przecież nie jeżdżę już w klubie z tego miasta. Między innymi do grona moich sponsorów dołączyła firma Zdrowy Projekt, która zadba o mój catering. Będę dostawał od nich gotowe posiłki na cały dzień. Wszystko planowane będzie oczywiście z dietetykiem. Mam nadzieję, że to mi pomoże przede wszystkim w tym, że będę czuł się lepiej. Wiadomo, nie jesteśmy lekkoatletami, żeby żywienie było tak bardzo istotne ale przez ostatnie lata nie odżywiałem się zbyt dobrze. Jadłem hot-dogi na stacjach benzynowych i tym podobne. Jestem ciągle w podróży, więc trudno było zadbać o zdrowe jedzenie. Teraz dzięki firmie Zdrowy Projekt będę miał gotowe posiłki. Spakuję je do lodówki w samochodzie, później podgrzeję w mikrofalówce. Liczę, że to wpłynie pozytywnie na moje samopoczucie i zdrowie.
Kształt ligi uległ nieco zmianie, doszło kilka zespołów. Jednak już teraz niektóre kluby deklarują, że mecze wyjazdowe będą oddawane walkowerem, ponieważ nie mają zbyt dużych budżetów. Z jednej strony zawodnicy będą mieli więcej jazdy, kibice więcej frajdy. A z drugiej nie wszystkie kluby mogą podołać finansowo. Co o tym wszystkim sądzisz?
- Myślę, że w tej sytuacji, w której znaleźliśmy się w tym roku, to jest jedyne sensowne rozwiązanie. Ja sam jestem z tego układu dość zadowolony. Wiadomo, że będziemy mieli dużo więcej jazdy i mam nadzieję, że wszystkie ekipy sobie to poukładają. To już jest kwestia polityki klubów z mniejszym budżetem, żeby byli rozsądni, nie szaleli, nie szarpali się na wynik.
Przez zmiany wprowadzone w lidze Twoje zarobki uległy zmianie?
- Nie ma finansowego eldorado, każdy ma poobcinane wynagrodzenia czy to u nas, czy w innych klubach. Wierzę, że wszyscy patrzą realnie na to, ile mają w portfelu, a nie na to ile mogą mieć. Liczę na to, że wszystkie kluby sobie poradzą. Musimy jakoś ten rok przetrwać. Miejmy nadzieję, że za rok powróci parę zespołów i uda się to w miarę sensownie zorganizować.
Co w tym sezonie będzie dla ciebie priorytetem? Jakie stawiasz sobie cele?
- Priorytetem dla mnie będą wszystkie ligi, w których będę jeździł. Chcę mieć jak największą liczbę startów i podnosić swoje umiejętności. Nie myślę sobie "muszę to zrobić". Chciałbym być liderem, kluczową postacią w zespole, w szczególności w Polsce i na tym mi najbardziej zależy. Fajnie by było powalczyć o coś indywidualnie, bo od jakiś dwóch, trzech lat mam mega pecha przy tego rodzaju startach. Czy to w eliminacjach do Złotego Kasku czy przy Indywidualnych Mistrzostwach Polski notuję bardzo słabe występy i nie pnę się dalej. Dlatego też chciałby z tym ruszyć. Ale tak jak mówię, priorytetem jest liga i na tym najbardziej mi zależy.
Rozmawiała Agnieszka Pruszkowska
Rocznikowo ma 25 i powinien sobie radzić organizacyjnie i sprzętowo - wie co go czeka.