W piątek w godzinach porannych zakończono montować dmuchaną bandę i przygotowywano tor do pierwszego treningu. Mimo, że nad stadionem była lekka mżawka, to udało się nawierzchnię odpowiednio ułożyć. - Ustaliliśmy z toromistrzem Jarkiem Gałą wspólną taktykę i on wykonał zadanie bardzo dobrze. Tor udało się przygotować tak, że wszyscy są zadowoleni. Został zrobiony tak, jak zakładaliśmy i może wyszło nawet lepiej, niż sami tego oczekiwaliśmy. Nasz plan zdał egzamin - przyznał Stanisław Chomski, trener Stali Gorzów.
W pierwszej próbnej jeździe wzięli udział Tomasz Gapiński, Przemysław Pawlicki oraz młodzieżowcy z Bartoszem Zmarzlikiem i Adrianem Cyferem na czele. Jak można ocenić ich postawę? - Przede wszystkim tor wytrzymał i zawodnicy mogli sobie pojeździć do woli, w sprzyjających warunkach. Zadanie pierwszego treningu zostało spełnione. Patrząc na postawę zawodników, widać, że nie zapomnieli jak się jeździ - odparł szkoleniowiec żółto-niebieskich. W piątek zawodnicy nie startowali jednak jeszcze spod taśmy. - Praktycznie można było to zrobić już podczas tego treningu. Ale sami nie byliśmy do końca pewni tej nawierzchni. Plan jest taki, aby zacząć jeździć spod taśmy w sobotę - dodał.
Przed pierwszym treningiem w Gorzowie, zawodnicy Stali mieli już okazję do jazdy chociażby w Wittstocku. Jak trener mistrzów Polski z 2014 roku ocenia ten etap przygotowań? - Warunki są tam doskonałe. Tor bardzo długi, bardzo bezpieczny, szeroki i z fajną nawierzchnią. Zupełnie inną, niż ta na polskich owalach. Obiekt położony w niecce, ale dość wysoko. Z jednej strony jest otoczony laskiem, a z każdej strony wiatr i słońce mają równy dostęp. To jest właśnie fenomen tego toru i po takiej zimie można tam dość wcześnie jeździć. Te treningi sprawiły to, że zawodnicy mogli wyjechać w optymalnym czasie na tor. Nie trzeba było jeździć na południe Europy. Ale i tak każdy ze zniecierpliwieniem oczekiwał na trening na własnym torze, bo każdy chce sprawdzić swój sprzęt i poziom u siebie - powiedział Chomski.
Niektórzy z żółto-niebieskich mają za sobą też już pierwsze starty w turniejach. Co można powiedzieć o ich występach? - Trudno oceniać, bo nie wiem dokładnie na jakim etapie i poziomie przygotowań są zawodnicy. Nie zapeszając, można być zadowolonym z postawy niektórych z nich. Na pewno ma o czym myśleć Matej Zagar, który po turnieju postanowił dodatkowo spędzić dwa dni w Wittstocku na treningu. Mam nadzieję, że wyłapał te elementy, które nie zagrały. Ale to jeszcze wyjdzie w konfrontacji w kolejnych zawodach. Z meczu na mecz obraz będzie coraz jaśniejszy. Na pewno widać, że ci, którzy w ubiegłym roku byli mocni, na tym etapie dalej dyktują warunki - przyznał szkoleniowiec Stali.
W sobotę w Anglii upadek zanotował Krzysztof Kasprzak i początkowo mówiło się o jego złamanym obojczyku. Na szczęście obeszło się bez kontuzji. - Zwłaszcza w jego przypadku nie jest wskazane, aby ten uraz był poważny. Ma za sobą nieudany sezon i teraz przykry upadek na początku sezonu zawsze może nieco wyhamować i zostawić niepotrzebne ślady. Jednak nie jest najgorzej. Prawie tydzień spędził na rehabilitacji i w piątek uczestniczył w zawodach w Anglii - odparł "Stanley".
Jakie są najbliższe plany Stali i kiedy w Gorzowie pojawią się pozostali zawodnicy? - W planach mamy sparing z Vetlandą w przyszłą sobotę i na tym bazujemy. Czy coś jeszcze się wydarzy w trakcie tego okresu? Trudno powiedzieć. Sporo zawodników jest w rozjazdach, więc ciężko zebrać cały zespół. Możliwe, że w sobotę pojawi się Jensen. Nie chcieliśmy go ściągać w piątek, bo nie byliśmy pewnie czy nasze eksperymenty okażą się skuteczne. Także są dwie opcje: albo przyjedzie w sobotę, albo przyjedzie we wtorek i już zostanie do sparingu. Pozostali zawodnicy będą pojawiać się w miarę możliwości - podsumował szkoleniowiec gorzowian.
Może będzie lepiej?