Marek Hućko w teamie Przemysława Pawlickiego: Miałem sobie zrobić przerwę, ale nie wyszło

W piątek w Gorzowie odbył się pierwszy w tym roku trening na Stadionie im. Edwarda Jancarza. W parku maszyn mogliśmy zobaczyć Marka Hućko, który pomagał przy sprzęcie Przemysławowi Pawlickiemu.

Gorzowianin w tym sezonie będzie w teamie pochodzącego z Leszna zawodnika. - Będę jednym z dwóch mechaników Przemka. W tym sezonie na pewno - powiedział Marek Hućko.

46-latek ma za sobą wiele lat doświadczenia zarówno jako czynny żużlowiec, jak i mechanik. Ostatnie lata spędził u boku Nickiego Pedersena, choć bywał też w boksie Bartosza Zmarzlika. Co nowego ma wnieść do teamu Przemysława Pawlickiego? - Jak wszędzie motory muszą być przygotowane najlepiej, jak potrafimy. Reszta w jego rękach. Ja mu gazu nie odkręcę, a mogę mu tylko podpowiedzieć, gdzie jakie błędy popełnia - przyznał z rozbrajającą szczerością wychowanek Stali Gorzów. - I tak zawsze miał dwóch innych mechaników. Nie ma to jednak znaczenia, bo wszyscy się znają. Środowisko nie jest tak wielkie, jak w innych dyscyplinach. Nie ma problemu z dogadaniem się - dodał.

Wybór urodzonego w Barlinku mechanika nie był przypadkowy. Tor przy Śląskiej jest Markowi Hućko doskonale znany. - Po to też mnie wziął do siebie. Nie dość, że jeździłem w Gorzowie, to było tak przez 18 lat, więc chyba mi coś z tego zostało - powiedział.

Jak doszło do współpracy młodego leszczynianina z doświadczonym byłym zawodnikiem? - Menedżer Przemka zadzwonił do mnie w kwietniu. Przyjechali, porozmawialiśmy i się dogadaliśmy. Miałem sobie zrobić przerwę, ale nie wyszło - zaśmiał się Hućko.

Nowy mechanik starszego z braci Pawlickich przyznaje też, że wspomniana przerwa doszłaby do skutku, gdyby oferta pracy dotyczyła jeźdźca z innego miasta i jeżdżącego w różne zakątki świata. - Przemek zadzwonił w sumie tylko dlatego, że akurat jeździ w Gorzowie. Jakby to był ktoś inny, to nie wiem, czy chciałoby mi się dalej jeździć, po Grand Prix choćby - zdradził były zawodnik zespołów z Gorzowa, Łodzi i Gniezna.

Zdaniem nowego członka zespołu Pawlickich nie powinno być problemów z szybkim dopasowaniem się do nawierzchni gorzowskiego toru. Zarówno Marek Hućko, jak i Przemysław Pawlicki już wcześniej jeździli na "Jancarzu". - Geometria od moich czasów się nie zmieniła, bo po przebudowie toru jeszcze tu jeździłem. Później była przebudowywana tylko trybuna. Przemek też już jeździł po przebudowie. Nie ma zresztą znaczenia, jaki tor. Trzeba dopasować motocykle, zawodnik musi się wjechać no i wio - mówił mechanik.

Jakie cele stawia sobie cały team? - Przemo chce awansować i do SEC-u i do Grand Prix. Czas pokaże, ale trudno przewidzieć, co się wydarzy. Był już bardzo blisko GP i może tym razem się uda - zakończył Marek Hućko.

Źródło artykułu: