Kosztowna pomyłka Jonassona. Zapłaci za nią miejscem w składzie

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz

Postawa Tomasa H. Jonassona to największe rozczarowanie inauguracji Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Reprezentant Szwecji kompletnie zawiódł w Pile, gdzie Eko-Dir Włókniarz przegrał wysoko - 29:61.

Broniący barw Lwów Szwed spisał się wręcz katastrofalnie. Tylko w pierwszym swoim wyścigu podjął walkę i do samej mety ścigał się z Michałem Szczepaniakiem. W kolejnych startach kontakt z rywalami utrzymywał najwyżej do drugiego łuku, a następnie jadąc z tyłu obserwował to, co działo się przed nim. Zdecydowanie nie tego spodziewano się po byłym uczestniku cyklu Grand Prix i Drużynowym Mistrzu Polski.

- Być może to były problemy z ustawieniami. Próbowałem w poniedziałek różnych ścieżek na pilskim torze, ale nic nie zdawało egzaminu. Robiłem kolejne zmiany, tak samo było przed tym ostatnim biegiem, kiedy pojechałem znowu inaczej. Ponownie się nie udało. Nie wiem, co się dokładnie stało, ale wiem, że na pewno nie miało prawa tak to wyglądać. Nie przedstawię żadnej analizy, bo przed meczem czułem się naprawdę silny. Takie same odczucia miałem w przypadku całej naszej drużyny - mówił po spotkaniu sam zainteresowany.

Szwed przed tym spotkaniem miał sporo okazji do jazdy. Wystąpił m.in. w test-meczu w Gorzowie Wielkopolskim w miniony weekend, gdzie dla Elit Vetlandy zdobył 10 punktów. Okazuje się, że w Pile przekombinował ze sprzętem. - Pomyślałem, że potrzebuję na ten tor innych silników. To mogła być jedna z przyczyn. Dokonałem złej zmiany. Ten zły występ był kombinacją wielu czynników. Złe linie jazdy, niewłaściwe przełożenia, choć nie chciałbym zrzucać wszystkiego na to drugie. Jechałem źle, słabo startowałem, a rywale z Piły byli szybcy. Tak naprawdę można by podać tysiąc przyczyn - wyjaśnił Jonasson.

- Czy liga ruszyła za wcześnie? Nie powiedziałbym. To fakt, że było mało treningów, ale okoliczności były takie same dla wszystkich. Większość z nas jeździ przecież na żużlu od wielu lat - kontynuował Szwed.

Na koniec dodał, że mądrzejszy o poniedziałkowe doświadczenia nie podjąłby więcej decyzji związanej z wyborem sprzętu na tę konfrontację. - Gdybym mógł pojechać na tym torze jutro jeszcze raz, to zabrałbym inne silniki - stwierdził.

Niemalże pewne jest, że odpocznie on od startów w polskiej lidze. Częstochowianie natychmiast wyciągają wnioski. - Kredyt zaufania znacznie się uszczuplił. Jego szanse na występ w Rawiczu zmalały do zera - mówił nam prezes Lwów, Michał Świącik.

Na swoje szanse we Włókniarzu, który nadal planuje jechać systemem 6 Polaków i 1 obcokrajowiec, czekają Jacob Thorssell, Nicolai Klindt i Andreas Lyager.

Zobacz wideo: Polonia - Włókniarz: Jonasson wyprzedzony na dystansie

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: