Bartosz Zmarzlik zaryzykował. "Silnik był prosto z kartonu"

Bartosz Zmarzlik w niedzielę doskonale prezentował się na gorzowskim owalu i wywalczył drugie miejsce w Memoriale Edwarda Jancarza. Lepszy od juniora Stali był tylko Patryk Dudek.

Bartosz Zmarzlik ma za sobą dwa silnie obsadzone turnieje, które odbyły się w weekend. Podczas obu zawodów zaprezentował się z dobrej strony, choć młodzieżowiec Stali Gorzów zdaje sobie sprawę, że mogło być lepiej. - Weekend był mocny, bo w sumie od czwartku nie schodziłem z motocykla. Trochę jazdy miałem, jestem w miarę zadowolony - mówił.

Junior żółto-niebieskich najpierw w sobotę wystąpił w Speedway Best Pairs w Toruniu, a dzień później na gorzowskim owalu rywalizował w Memoriale Edwarda Jancarza. - W Toruniu zrobiłem dużo błędów, ale to początek sezonu. Podczas memoriału było już trochę lepiej, ale jeszcze mam sporo pracy nad sobą - odparł Zmarzlik.

Indywidualny mistrz świata juniorów podczas turniejów miał sporo pracy szczególnie na dystansie i musiał gonić rywali. - Ustawiamy nieco inaczej motocykle, bo tak mi to pasuje. Jeśli ustawimy je na start, to na trasie czuję się wolny jak żółw. Wolę, żeby motor był rozciągnięty, jak my to mówimy. Jak start mi nie wyjdzie, to mogę wtedy minąć rywala na dystansie - tłumaczył 21-latek.

W niedzielę, podczas memoriału Zmarzlik zanotował upadek. W piątej gonitwie na prostej przeciwległej zabrakło dla niego miejsca. A jak to wyglądało z perspektywy juniora Stali? - Jeden zawodnik nieco mi się wysunął, a drugi jechał swoim torem. Po prostu znalazłem się w złej sytuacji, nie miałem już gdzie uciec. Wybrałem trochę dziwną opcję, poszedłem do góry, żeby nie skasować żadnego z kolegów i zaliczyłem parę fikołków - wyjaśnił.

Ostatecznie młodzieżowiec żółto-niebieskich zakończył zawody na drugim miejscu, przegrywając w finale z Patrykiem Dudkiem. - Patryk nie odjechał mi daleko, jechał po prostu wspaniale. Wybrał dobrą ścieżkę, gratulacje dla niego. W finałach nie jadą już adepci, każdy jest już wtedy dopasowany. Finał rządzi się swoimi prawami. W takich biegach duże znaczenie ma pole startowe, decydują niuanse. Fajnie, że nie byłem czwarty. Każde wejście do finału nie jest złe. To jest właśnie żużel. Kocham go, bo jest nieobliczalny. Nie da się przewidzieć, kto wygra bieg - ocenił.

Zmarzlik przyznał jednak, że przed memoriałem sam nie był pewny, czego może się spodziewać po swoim motocyklu. - Szczerze mówiąc, przed turniejem byłem trochę zmieszany, bo włożyliśmy nowy silnik, prosto z kartonu. Powiedziałem w boksie: "albo zrobię pięć zer albo będzie dobrze". Puściłem sprzęgło i było dobrze. Pozostaje tylko zadzwonić do tunera i podziękować - przyznał.

Memoriał to była jedna z okazji na testowanie sprzętu w jeździe z rywalami. Gorzowska Stal nowy sezon PGE Ekstraligi rozpocznie już w piątek, pojedynkiem na wyjeździe z Fogo Unią Leszno. Jak przygotowany jest junior żółto-niebieskich na kilka dni przed startem rozgrywek? - Do piątku musimy mieć już wszystko przetestowane. Mam jeszcze trochę rzeczy do sprawdzenia, ale myślę, ze zrobimy to treningach. Na pewno nie ma tragedii. Nie muszę diametralnie niczego zmieniać. Mam bazę, do której mogę wrócić, więc myślę, że wielkiego szukania nie będzie - zakończył Zmarzlik.

Źródło artykułu: