- Jest początek sezonu. Nie ma co uparcie doprowadzać do rozegrania zawodów. Tym bardziej, że mamy następny dzień, który jest terminem rezerwowym. Nas nikt nie goni, zostaniemy na miejscu i poczekamy. Oczywiście, "na siłę" moglibyśmy jeszcze spróbować odjechać spotkanie, ale czy w tym wszystkim chodzi o jazdę gęsiego? Chyba nie bardzo - komentował na gorąco Grzegorz Zengota.
Pierwsza ulewa, po której nastąpiło zebranie arbitra z zawodnikami oraz sztabami szkoleniowymi zespołów dawała nadzieję, że sobotnia batalia będzie miała swój szczęśliwy finał. - Nie da się tak podjąć decyzji od razu. Tutaj nierzadko towarzyszy nam spora presja. Czekają wszyscy. My, kibice, telewizja. Sędzia starał się zadowolić wszystkich, ale podjął ostatecznie decyzję o odwołaniu potyczki, którą zaakceptowaliśmy. Pogodę i porę też mamy taką, że ta nawierzchnia nie schnie więc nie było potrzeby tego przeciągać. Możemy teraz gdybać, że jakbyśmy rozpoczęli mecz o szesnastej, to udałoby się go doprowadzić do użytku - wyjaśnił "Zengi".
Według prognoz w niedzielę pogoda ma być już łaskawa dla żużlowców. - Podejmiemy nową próbę. Ma być fajna aura, ale przecież wszystko może się nagle zmienić. Trzymajmy się jednak tych informacji, że jakiś opad ma się pojawić około siedemnastej. Będziemy mieli więc według tego wariantu dwie godziny, żeby się uwinąć z meczem - zakończył reprezentant Fogo Unii Leszno.
Pogoda odbiła się czkawką w Tarnowie? "Tor wtedy już nie schnie"
Na rozegranie meczu pomiędzy Unią Tarnów i leszczyńskimi Bykami nie pozwoliła pogoda. Zawodnicy nie powinni jednak czekać długo na ponowne spotkanie w Jaskółczym Gnieździe. Powtórka jest bowiem planowana na niedzielę, a wtedy aura ma być łaskawa.
Źródło artykułu: