Paweł Przedpełski rozwiał wszystkie obawy

Dobry wynik Get Well Toruń na inaugurację sezonu to m.in. zasługa Pawła Przedpełskiego, który potwierdził klasę z sezonu 2015. Niektóre przedsezonowe sparingi mogły zasiać delikatne wątpliwości u toruńskich kibiców, ale okazały się one bezzasadne.

Konrad Marzec
Konrad Marzec
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski

Wynikiem 51:39 dla Get Well Toruń zakończył się pierwszy ligowy mecz Aniołów z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra. Swoją typową dla zawodów na Motoarenie formę z sezonu 2015 zaprezentował Paweł Przedpełski. Wychowanek toruńskiego klubu zanotował dziesięć punktów i bonus w pięciu startach. - Najważniejsze jest zwycięstwo. Cieszymy się, że wygraliśmy i to dosyć wysoko. Drużyna z Zielonej Góry jest bardzo mocnym zespołem, więc dla nas to jest fajny sukces. Pierwszy mecz za nami, wiemy w jakim miejscu jesteśmy, jest dobrze, więc jedziemy do przodu - komentuje Przedpełski.

Mecz charytatywny rozgrywany dla Darcy'ego Warda, który był rozgrywany w Lany Poniedziałek, nie był udany dla juniora Get Well Toruń. Z kolei w pierwszej rundzie cyklu Speedway Best Pairs, Przedpełski nie pojawił się na torze ani razu. Te dwa wydarzenia wpłynęły na wzrost obaw wśród toruńskich kibiców co do formy jednego z ich ulubieńców. Zawody ligowe powinny jednak rozwiać je raz na zawsze. - To były sparingi i nie dają one jakiegoś punktu odniesienia. Chodzi w nich o to, abyśmy sobie mogli pojechać po prostu we czwórkę spod taśmy. Teraz przyszły mecze ligowe i teraz ścigamy się na poważnie - podkreśla wychowanek klubu z grodu Kopernika.

W niedzielny wieczór sporo emocji wzbudził ósmy bieg. Przedpełski oraz Patryk Dudek niemal równocześnie dotknęli taśmy. Powtórki pokazały, że o ułamek sekundy wcześniej "ruszył z bloków" zawodnik Falubazu i został on przez sędziego wykluczony. - Przyznam się szczerze, że gdzieś tam była odrobina zawahania, ale jeżeli Patryk jechał z czwartego pola, to musiał gdzieś tam być odrobinę szybciej, no ale przez chwilę zwątpiłem. Później na powtórkach było to widać - zaznacza Przedpełski. - Jesteśmy tak skupieni na starcie, że jak ktoś się ruszy, to od razu chce się wyskoczyć za nim. On wystartował, a ja pojechałem za nim. Tak to wyglądało - dodaje.

Przed Aniołami już w najbliższy piątek wielki klasyk PGE Ekstraligi. Na Smoczyku przywita ich Fogo Unia Leszno, która przystąpi do tego meczu po dwóch ligowych porażkach. - Wiadomo, jedziemy tam powalczyć o zwycięstwo jak każda inna drużyna. Drużyna z Leszna jest bardzo mocna w tym roku, ale my też, więc zobaczymy jak wyjdzie - zakończył Przedpełski.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Paweł Przedpełski powtórzy wynik z Motoareny na stadionie w Lesznie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×