Gorzowianie jak na razie są niepokonani w trzech spotkaniach, choć w minionej kolejce nie udało się ostatecznie wywieźć zwycięstwa. Betard Sparta Wrocław wyszarpała w końcówce remis. "Żółto-niebiescy" do kolejnego pojedynku przygotowują się głównie poprzez starty w innych zawodach.
- Po niedzielnym meczu mamy pracowity tydzień. We wtorek praktycznie wszyscy zawodnicy uczestniczyli w rozgrywkach ligi szwedzkiej. Wyniki są znane i nie będę ich komentował. Następnie Matej Zagar odjechał ligę angielską, były też pary w Landshut, w których uczestniczyli Iversen i Bartosz Zmarzlik. Odbędą się również eliminacje do mistrzostw Europy z udziałem Kasprzaka i Jensena. Są też eliminacje do mistrzostw świata. W King's Lynn jedzie Kasprzak, w Terenzano Jensen (i Zmarzlik w Slangerup - dop. red). Nie ma więc możliwości zebrania drużyny w jednym miejscu i w jednym czasie, by coś wspólnie popróbować. Myślę jednak, że metoda startowa czasami lepiej zdaje egzamin, gdyż zawodnicy nie rozpamiętują, jak poszło im na treningu. Przyjeżdżają, oceniają i jadą. Każdy będzie miał możliwość zapoznania się z torem i sprawdzenia tego, co uważa za stosowne - stwierdził Stanisław Chomski.
W porównaniu do poprzednich spotkań szkoleniowiec Stali Gorzów postanowił postawić na Przemysława Pawlickiego jako prowadzącego parę. - Czasami trzeba coś zmienić, żeby było lepiej. Czas pokaże, czy ta zmiana wyjdzie nam na dobre czy nie. Przemek coraz bardziej idzie w górę. Zastosowałem taki manewr, żeby jednego podbudować, a drugiego zdopingować. Różnie to zawodnicy odbierają. Dla niektórych numer startowy nie ma znaczenia, a inni się do niego przywiązują. Trudno na to jednoznacznie odpowiedzieć, ale chcę pokazać, że nie ma zawodników przyspawanych do numerów - skomentował gorzowski trener.
ZOBACZ WIDEO KSM Krosno - Orzeł Łódź: Fatalna kraksa. Czterech zawodników leżało na torze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Wychowanek Unii Leszno od minionej niedzieli jest kapitanem zespołu z Gorzowa. Nie jest jednak powiedziane, że zostanie tak już do końca rozgrywek. - Jest Przemek, może na mecz, może na dwa, a może do końca sezonu. Zobaczymy. Chcę też, żeby kapitan był takim łącznikiem między kibicami i mediami. Do tej pory nie zawsze to wychodziło najlepiej. Będziemy nad tym pracować. W każdej ze stron musi być zrozumienie - przyznał Chomski.
Stal może z pewnością liczyć na Bartosza Zmarzlika. Pozostali nie ustabilizowali jeszcze swojej formy. Sporo zastrzeżeń można było mieć do Michaela Jepsena Jensena. - W mojej ocenie te jednostki napędowe, które ma od jednego z tunerów, nie za bardzo się spisują. Poza tym jeździ na całkiem innym rodzaju sprzęgła i te wrażenia są inne niż oczekiwane. On ma inne i my też. Wiem, że przesiadł się na inne jednostki. W Szwecji było fajnie i zobaczymy, jak będzie dalej - przekazał 59-letni trener.
Innym zawodnikiem wciąż szukającym formy jest były już kapitan drużyny, Matej Zagar. Początek sezonu nie był dla niego udany. - Nie był i nie jest. Forma naszych liderów jest daleka od optymalnej. Nadrabia to druga linia, bo nawet Michael Jepsen Jensen nie kończy zawodów bez punktu. Zawsze coś zrobi i to jest ważne. Oprócz Bartka, który od długiego czasu nie schodzi poniżej określonego poziomu i razem z Adrianem wypełniają rolę młodzieżowców, jak sobie zakładaliśmy, a nawet lepiej, to jednak w przypadku Mateja Zagara, zaliczanego do naszych lokomotyw czy Nielsa Kristiana Iversena jeden bieg zwycięski w meczu to jest za mało. Zawodnik, który jedzie z 7-8 punktami w 15. wyścigu to jest słaby prognostyk, aby myśleć o wygraniu go. Szwecja i Anglia napawają optymizmem. Oby te wyniki przełożyły się na Polskę, bo tutaj wszyscy inaczej to traktują, margines błędu jest o wiele mniejszy, a ocena bardziej surowa i wnikliwa, nie tylko przez kluby, ale przez media i kibiców - przekonywał doświadczony szkoleniowiec.
Co ciekawe, do niedawna próżno było szukać awizowanego składu Get Well Toruń. W czwartek okazało się jednak, że zestawienie "Aniołów" będzie takie samo, jak na mecz z Unią Tarnów. Jedyna różnica, to Paweł Przedpełski pod nr 6. Nie wiadomo tylko, kto będzie jego partnerem, gdyż dwójka torunian mocno się poobijała w środę w Gorzowie podczas finału krajowych eliminacji IMEJ. Wcześniej urazu doznał też Igor Kopeć-Sobczyński. - Moim zdaniem Toruń nie pojechał jeszcze optymalnie. Nazwiska są naprawdę wymowne, jeśli chodzi o poziom sportowy, ale w pełni nie zaprezentowali swojej mocy. Myślę przede wszystkim o Vaculiku i Pawle Przedpełskim. Jest to zespół, który z biegiem czasu powinien nabrać swoich walorów. Mam nadzieję, że będziemy na tyle mocni, że oni tych skrzydeł jeszcze nie rozwiną. Trzeba z pełną pokorą podejść do tego pojedynku - zakończył ostrzegawczo Stanisław Chomski.