- Obawiałem się tego meczu, bo jest to drużyna naszpikowana gwiazdami. Każdy wie, jakie to są nazwiska i ich potencjał jest przeogromny. Nie mniej jednak zrobiliśmy wszystko z zespołem, jeszcze o godzinie 12 trenowali. Chcieliśmy wygrać, ale czy z takim przytupem? Na pewno się nie spodziewałem - mówił Stanisław Chomski.
Wynik 62:28 mógłby wskazywać na jednostronne widowisko. "Żółto-niebiescy" często wygrywali starty, ale bywało, że musieli się też namęczyć, co stwarzało dla kibiców bardzo dobre widowisko. - Wyścigi w drugiej fazie mogły się podobać, choćby wyścig jedenasty, dwunasty i czternasty. W dwunastym układało się na 3:3 po starcie, później było 5:1 dla nas, bo Adrian Cyfer odbił pozycję i później znowu trafił na Pawła Przedpełskiego. Nie udało się, dużo błędów popełnił. Wykorzystywaliśmy to, co już w ubiegłym roku zaczęło funkcjonować. W tym roku udało się tor przygotować tak, jak nam pasował, choć jeszcze jest dużo do poprawienia - zdradził szkoleniowiec Stali Gorzów.
Opiekun gorzowskiej ekipy zwrócił uwagę na ilość zwycięstw odniesionych przez torunian i wrócił też myślami do poprzedniego domowego meczu. - Przy takiej drużynie jedno indywidualne zwycięstwo Grega Hancocka jest wymowne. Stworzyliśmy zgrany zespół na torze, zawodnicy sobie nie przeszkadzali, a wręcz odwrotnie - pomagali sobie. Żużel jest nieprzewidywalny. Przyjechał do nas Grudziądz, wszyscy mówili, że mecz do jednej bramki, a jego połowa była wyrównana i dopiero w końcówce odjechaliśmy. Też trzeba powiedzieć, że jechaliśmy wtedy w ekstremalnych warunkach, bo tor trzeba było suszyć - przyznał Chomski.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Walasek: gubiliśmy za dużo punktów (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Przed spotkaniem 59-latek stwierdził, że liderzy z Gorzowa nie są jeszcze w optymalnej formie. W niedzielę Niels Kristian Iversen zdobył 10 punktów, nieco spuszczając z tonu w drugiej połowie zawodów. Za to doskonale pojechała trójka Bartosz Zmarzlik, Krzysztof Kasprzak i Matej Zagar. Z całej tej trójki tylko ten ostatni zgubił zaledwie jeden punkt. Czy to oznacza, że gorzowianie złapali już odpowiedni rytm? - Trudno powiedzieć, bo nie wiemy, na jakim etapie byli zawodnicy gości. Wszyscy się męczyli i zawiedli. Ta nasza dyspozycja wynika z tych rezultatów, które mamy. Moim zdaniem pojechaliśmy najlepszy mecz, bo wyniki do tej pory przychodziły nam w bólach, nawet te zwycięstwo z Grudziądzem, co prawda w odmiennych warunkach od tych, jakie były na meczu z Toruniem. Myślę o przygotowaniu toru - kontynuował szkoleniowiec Stali.
Choć wynik i tak jest wysoki, to dwóch zawodników niewiele dołożyło do drużynowego dorobku. Jednym z nich był Michael Jepsen Jensen, który zaczął znakomicie, ale po dwóch "śliwkach" w kolejnych wyścigach został zmieniony. - Na pewno ma o czym myśleć Michael Jepsen Jensen. Świetne występy zaliczył w lidze szwedzkiej oraz w eliminacjach mistrzostw Europy i świata, tylko to nie ta półka. W Ekstralidze trzeba się dostroić - ocenił występ Duńczyka trener z Gorzowa.
Na więcej liczono również ze strony Adriana Cyfera. - Nie jestem zawiedziony, ale szkoda mi Adriana Cyfera. Popełnił dużo kardynalnych błędów. Tylko trzy razy jechał, a błędów popełnił, jakby był pięć razy na torze. Była zadziorność, walka, odbił pozycję, ale nie umiał utrzymać tego. Nie miał pomysłu. Praca, praca i trzeba mieć czucie tego wszystkiego, co z tym sprzętem robić. Sama maszyna nie pojedzie, tylko to zawodnik decyduje, jak ma jechać - skomentował pracujący niegdyś w Gdańsku gorzowianin.
Źródła sukcesu w starciu z Get Well Toruń można upatrywać w przygotowaniach do tego pojedynku. - Wszyscy trenowali, a ci, co nie mogli, to mieli próbę toru. Był trening w piątek, także w niedzielę o 12 na tej zasadzie, żeby się przejechać, bo inne warunki pogodowe są w południe - przekazał Stanisław Chomski.
Niewątpliwie największe brawa należą się zdobywcy kompletu 15 punktów, Bartoszowi Zmarzlikowi. Trzeba jednak pamiętać, że 20-latek miał w ostatnim czasie sporo jazdy, bo w dziesięć dni odjechał osiem imprez. O zmęczeniu nie ma jednak mowy. - To jest młody chłopak i młodość ma swoje prawa. Innym zawodnikom to nie przeszkadzało i robili wynik. To głód jazdy. On się tym cieszy i to jest najważniejsze. Żużel nie jest sportem typowo wytrzymałościowym. Na pewno logistyka musi być ważna, suplementacja i odżywanie. To wszystko jest poukładane, w teamie wszystko gra. Kwestia tego, żeby sprzęt nie uległ awarii, a wiem, że Bartek nie jeździ na jednym silniku, tak więc czuje to i nie ma tu zagrożenia - mówił trener.
Na koniec szkoleniowiec odniósł się także do kwestii podnoszonej przez wielu zawodników, że im więcej jazdy, tym lepiej. - Metoda startowa jest najlepsza na przygotowanie - zakończył Stanisław Chomski.