W szeregi Fogo Unii wkradły się nerwy

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Tobiasz Musielak
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Tobiasz Musielak

Fogo Unia Leszno traci kolejne punkty, a meczów do końca rundy zasadniczej zostało coraz mniej. Niepokojący jest jednak fakt, iż w meczu z ROW-em Rybnik, przed własną publicznością, ani razu gospodarze nie prowadzili.

ROW Rybnik w dalszym ciągu pozytywnie zaskakuje. Po udanym meczu w Zielonej Górze i zdecydowanym zwycięstwie u siebie z drużyną z Grudziądza, przyszedł remis w Lesznie. Rekiny, mimo wielu niezbyt optymistycznych opinii przedsezonowych, odbierają punkty faworytom do play-offów. - My sobie wszystko po cichutku i po malutku robimy. Nie ma u nas żadnej napinki - przyznał szkoleniowiec Piotr Żyto.

Więcej ciśnienia było po stronie Fogo Unii Leszno, która przed ostatnim biegiem traciła do gości dwa punkty. Najczarniejszy scenariusz dla ROW-u zakładał minimalną porażkę. Oni jednak o tym nie myśleli. Trener rybniczan uspokajał swoich zawodników przed decydującą gonitwą dnia. - Powiedziałem chłopakom, że 3:3 nam starcza. To 2:4 nie jest jednak złe. Wywozimy z Leszna cenny punkt. Smutno by było jakbyśmy przegrali 1:5 - powiedział Żyto.

Wydaje się, że właśnie tego spokoju zabrakło po stronie gospodarzy. Nie mogli oni jednak pogodzić się z niektórymi wykluczeniami we wcześniejszych wyścigach. - Były dobre i troszkę gorsze momenty. Nerwy się pojawiły, ale zawsze one są, gdy ktoś czuje się pokrzywdzony przez wykluczenie. Ale tak już bywa i na decyzje sędziego nie ma nikt wpływu. Te nerwy są zupełnie niepotrzebne, bo zabierają tylko energię, którą lepiej spożytkować na jazdę na torze - oznajmił Grzegorz Zengota, który tego wieczoru zdobył 10 punktów i bonus.

ZOBACZ WIDEO Olsen: tor będzie dobry. Wyciągnęliśmy wnioski (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Po tym spotkaniu jednak po raz kolejny wrócił temat toru w Lesznie. W niedzielę nawierzchnia znacznie różniła się od tej z wcześniejszych pojedynków. Praktycznie przez cały czas trwania zawodów nad Smoczykiem unosiły się tumany kurzu. Niewykluczone, że właśnie to zgubiło Byki, które nie miały oszałamiających startów, a na dystansie, bez szybkiego motocykla, tylko traciło się dystans do rywali.

- Były takie sytuacje, że sędzia zwlekał z podejmowaniem decyzji i zwlekał. Nie wiadomo dlaczego tak było. Przez to ten tor wyglądał jak wyglądał. I fakt faktem, że przez tyle lat startowania w Lesznie, na takim torze jeszcze nigdy nie jeździłem, to jednak nie szukałbym przyczyny naszej słabszej dyspozycji w torze. Jest on równy dla wszystkich i wszyscy muszą się dopasować - podsumował Zengota.

Źródło artykułu: