W szeregi Fogo Unii wkradły się nerwy
Fogo Unia Leszno traci kolejne punkty, a meczów do końca rundy zasadniczej zostało coraz mniej. Niepokojący jest jednak fakt, iż w meczu z ROW-em Rybnik, przed własną publicznością, ani razu gospodarze nie prowadzili.
ROW Rybnik w dalszym ciągu pozytywnie zaskakuje. Po udanym meczu w Zielonej Górze i zdecydowanym zwycięstwie u siebie z drużyną z Grudziądza, przyszedł remis w Lesznie. Rekiny, mimo wielu niezbyt optymistycznych opinii przedsezonowych, odbierają punkty faworytom do play-offów. - My sobie wszystko po cichutku i po malutku robimy. Nie ma u nas żadnej napinki - przyznał szkoleniowiec Piotr Żyto.
Więcej ciśnienia było po stronie Fogo Unii Leszno, która przed ostatnim biegiem traciła do gości dwa punkty. Najczarniejszy scenariusz dla ROW-u zakładał minimalną porażkę. Oni jednak o tym nie myśleli. Trener rybniczan uspokajał swoich zawodników przed decydującą gonitwą dnia. - Powiedziałem chłopakom, że 3:3 nam starcza. To 2:4 nie jest jednak złe. Wywozimy z Leszna cenny punkt. Smutno by było jakbyśmy przegrali 1:5 - powiedział Żyto.
Po tym spotkaniu jednak po raz kolejny wrócił temat toru w Lesznie. W niedzielę nawierzchnia znacznie różniła się od tej z wcześniejszych pojedynków. Praktycznie przez cały czas trwania zawodów nad Smoczykiem unosiły się tumany kurzu. Niewykluczone, że właśnie to zgubiło Byki, które nie miały oszałamiających startów, a na dystansie, bez szybkiego motocykla, tylko traciło się dystans do rywali.
- Były takie sytuacje, że sędzia zwlekał z podejmowaniem decyzji i zwlekał. Nie wiadomo dlaczego tak było. Przez to ten tor wyglądał jak wyglądał. I fakt faktem, że przez tyle lat startowania w Lesznie, na takim torze jeszcze nigdy nie jeździłem, to jednak nie szukałbym przyczyny naszej słabszej dyspozycji w torze. Jest on równy dla wszystkich i wszyscy muszą się dopasować - podsumował Zengota.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>