Peter Kildemand stracił pozycję lidera w Grand Prix. "Jestem szybki, ale dopada mnie pech"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Peter Kildemand
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Peter Kildemand

Peter Kildemand nie zwykł kończyć zawodów Grand Prix na rundzie zasadniczej. "Pająk" nie ukrywa, że w sobotę miał słabszy dzień, ale uspokaja swoich kibiców: - W duńskim Horsens będę mocniejszy - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

26-latek nie zdołał awansować w Grand Prix Polski do półfinałów. Zawody w Warszawie zakończył z dorobkiem sześciu punktów. W jednym z biegów zanotował defekt motocykla.

- To był dla mnie ciężki dzień, ale przecież mogło być jeszcze gorzej. W jednym z wyścigów mój silnik uległ awarii. Tak naprawdę czuję się całkiem nieźle. Jestem szybki, ale momentami po prostu dopada mnie pech. Takie jest życie. Po raz drugi, odkąd startuję w cyklu Grand Prix, nie uzyskałem awansu do półfinałów. Sezon jest długi i doskonale wiem, że stać mnie na dużo więcej. Muszę się otrząsnąć i solidnie zapunktować w kolejnych zawodach - powiedział w rozmowie z naszym portalem Peter Kildemand.

Duńczyk wypowiedział się również na temat nawierzchni ułożonej przez Ole Olsena i jego zespół oraz atmosfery jaka panowała na Stadionie Narodowym. - Czułem się znakomicie na tym torze, a atmosfera na stadionie była wspaniała. Same pozytywne wrażenia. To był mój debiut w Warszawie i przyznam szczerze, że czekam z niecierpliwością na przyszłoroczny turniej w tym mieście.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Polska mistrzem organizacji wielkich imprez siatkarskich. Będą kolejne

Żużlowiec reprezentujący w lidze polskiej Fogo Unię Leszno znakomicie radzi sobie na torach jednodniowych. Zapytaliśmy go jaka jest największa różnica między sztucznymi i normalnymi nawierzchniami.

- To trudne pytanie. Tory stałe są dłuższe oraz szersze niż te jednodniowe i można na nich rozwinąć większą prędkość. Z kolei tory sztuczne są ciekawe ze względu na wybór ścieżek do jazdy. W jednym wyścigu jesteś w stanie z powodzeniem jechać przy bandzie, a w kolejnym przy krawężniku. Na tego typu nawierzchniach trzeba być sprytnym. Ja osobiście lubię sztuczne nawierzchnie. Po raz pierwszy rywalizując na torze jednodniowym odpadłem tak wcześnie. Miałem słabszy dzień i na kolejną rundę przyjadę mocniejszy - zakończył.

Mateusz Kędzierski

Źródło artykułu: