Lubuskie derby na niebezpiecznym torze. "Dziur nie było widać, a wyrzucały w powietrze"

WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak
WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak

Zawodnicy z Zielonej Góry i Gorzowa mieli sporo problemów z jazdą na torze przy Wrocławskiej 69. Utworzyły się na nim dziury, których nie wszyscy żużlowcy byli w stanie ominąć.

Rywalizacja na torze ze zdradliwymi koleinami pechowo zakończyła się dla Jasona Doyle'a, który po upadku został odwieziony do szpitala. Zawodnicy Ekantor.pl Falubazu i Stali przez cały mecz musieli być podwójnie skoncentrowani, aby utrzymać się na motocyklu.

- Nie wiem, co się działo. Na środku pierwszego i drugiego łuku były bardzo niebezpieczne dziury - za bardzo ich nie było widać, a człowieka w powietrze wyrzucały. Trzeba było być cały czas skoncentrowanym. Gdy się przejechało ten wiraż z głową, to było w porządku. Trzeba było jednak uważać, bo sytuacje w pierwszym łuku były bardzo niebezpieczne - ocenił Patryk Dudek, który w lubuskich derbach wywalczył 17 punktów.

Niezadowolenia z zastanej nawierzchni nie ukrywał Piotr Protasiewicz, który w spotkaniu z lokalnym rywalem ścigał się z nie do końca wyleczoną kontuzją obojczyka. - Oczywiście to nie było celowe zrobienie takiego toru, przynajmniej taką mam nadzieję. Nie jestem w 100 procentach w idealnej kondycji fizycznej i szczęście jest takie, że na motocyklu czuję się bardzo dobrze, gorzej czuję się po jeździe. Wyszedł taki psikus, musiał być jakiś błąd w sztuce, bo oba łuki miały po jednej koleinie, ale od wejścia do wyjścia. Tor był równy dla wszystkich, ale był niebezpieczny. Nie wszyscy mieli szczęście, ale jakoś dojechaliśmy do końca - przyznał kapitan ekipy z Winnego Grodu.

Lubuskie derby zakończyły się zwycięstwem Stali Gorzów 46:44.

ZOBACZ WIDEO Walasek: jechałem z myślą, że to mój ostatni mecz (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: