Ostatnim polskim medalistą Indywidualnych Mistrzostw Europy był przed czterema laty Robert Miśkowiak. W 2013 roku, gdy promotorem cyklu została firma One Sport, do stawki dołączyli najlepsi żużlowcy Starego Kontynentu. Najbliżej podium był spośród Polaków Janusz Kołodziej, który zakończył ostateczną rywalizację na czwartej pozycji.
W tym sezonie prócz wspomnianego zawodnika Unii Tarnów nasz kraj reprezentować będą w SEC Przemysław Pawlicki i Krzysztof Kasprzak, którzy przebrnęli eliminacje. Czy włączą się do walki o medale? - Nie mam co do tego przekonania. Stawka w SEC jest naprawdę mocna, a jeśli chodzi o Polskę, to nasze największe armaty, jak Maciek Janowski czy Bartek Zmarzlik jadą w Grand Prix. Kasprzakowi czy Pawlickiemu może być trudno zawalczyć w cyklu SEC o medale. Sądzę, że karty rozdawać będą nadal zagraniczni zawodnicy - ocenia Jan Krzystyniak.
Patrząc na statystyki trwającego sezonu, spore oczekiwania można mieć zwłaszcza od postawy Kasprzaka. "KK" wszedł znakomicie w rozgrywki ligowe i zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji najlepiej punktujących zawodników (średnia bieg. 2,292). Nie ma oczywiście gwarancji, że przełoży się to na rywalizację w SEC. - Myśląc o Krzyśku Kasprzaku wciąż pamiętam jego słabą dyspozycję z ubiegłego sezonu Grand Prix. Wyniki w lidze pokazują co prawda, że najgorsze ma już za sobą. W SEC o wszystkim decydują jednak tylko trzy turnieje i musiałby być naprawdę w szczytowej formie, by sprostać rywalom. Do podium może nie wystarczyć - dodaje były trener Unii Leszno.
W poprzednim sezonie na podium SEC stawali Emil Sajfutdinow, Nicki Pedersen i Antonio Lindbaeck. Na początku nowego tygodnia stawka uczestników zostanie uzupełniona o trzy dzikie karty. Mało prawdopodobne jest to, by trafiła ona w ręce reprezentanta Polski.
ZOBACZ WIDEO Historyczny sukces Vive! W finale z Veszprem
{"id":"","title":""}