Zawodnik klubu z Winnego Grodu w swojej pomeczowej wypowiedzi przyznał, że spotkanie nie należało do łatwych. Oprócz zaciętej rywalizacji na torze, jeźdźcy musieli się zmagać również z siarczystym słońcem. - Spotkanie przebiegało tak, jak wszystkie w ekstralidze. Bardzo wymagające zawody, tym bardziej, że nie było zbyt chłodno. To po pierwsze. Po drugie dochodzą kwestie fizyczne. Przez ostatnie tygodnie wychodziłem z domu raczej tylko na rehabilitację, tam też fizycznie nie mogłem się jakoś przygotować. Dla mnie każde zawody to jest duże obciążenie i czuję to w kościach, ale z drugiej strony nie ma to wpływu na jazdę, na radość z tego wszystkiego.
Choć Betard Sparta Wrocław do samego końca próbowała odrabiać straty, to finalnie ze zwycięstwa mogli cieszyć się zielonogórzanie. - Życzymy sobie, aby tak było dalej. Cieszymy się, bo brakowało nam tych punktów, szczególnie przed dzisiejszymi zawodami. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że wrocławska drużyna nie ma swojego podstawowego juniora (Maksyma Drabika - dop. red.), ale my też jeździmy bez Jarka (Jarosława Hampela - dop. red.), z ZZ-ką, co nie jest czasami jakąś komfortową sytuacją. Cieszymy się z tego wyniku. Maksymowi życzymy mocy i zdrowia, pomyślnego przebiegu rehabilitacji oraz aby szybko wrócił na tor. Wiem jak to jest, także łączymy się również z nim w tym słabszym momencie jego kariery. Cieszymy się, że wracamy do domu z trzema punktami, bo to trzeba podkreślić. Rozpoczęła się runda rewanżowa, bardzo mocno potrzebujemy punktów - dodał Piotr Protasiewicz.
Co ciekawe, dla "Pepe" był to pierwszy występ na poznańskim Golęcinie. Śmiało można rzec, że zielonogórzanin debiut ten może zaliczyć do udanych. - Debiut czterdziestolatka, tak to wychodzi, jeśli chodzi o ten obiekt. Jest to chyba jedyny tor w Polsce, na którym wcześniej nie startowałem. Kilku owalów, na których jeździłem, już nie ma, a ja miałem tę przyjemność. Nawierzchnia była przygotowana perfekcyjnie - żadnej dziurki, także była dobra jazda. Geometrycznie tor jest średni do ścigania. Trudno tutaj jest wyprzedzać. Naprawdę trzeba mieć dużą różnicę prędkości i pojechać z serduchem, żeby to mijanie było. Mi dwa razy się to udało - wyprzedziłem Macieja Janowskiego i Tomasza Jędrzejaka. Nie były to jednak jakieś spokojne szarże, ale udało się. Jak widzimy w końcowym rozrachunku, każdy punkt był na wagę zwycięstwa - skomentował.
ZOBACZ WIDEO Zrobili to dla Krystiana Rempały. Zengota zadedykował sukces zespołu
Zielonogórzanin zaznaczył, że cała drużyna pojechała na wysokim poziomie. Sceptycy mogą stwierdzić, iż nieco zawiedli młodzieżowcy Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra, ale trzeba pamiętać, że punkty zdobyte przez Sebastiana Niedźwiedzia oraz Krystiana Pieszczka (łącznie 2 pkt.) okazały się kluczowe w kontekście finalnego rozrachunku. - Tutaj wszyscy pojechali naprawdę świetnie. Patryk (Dudek - dop.red.) przez całe zawody ciągnął drużynę, utrzymywał wynik. Doyle miał świetne zawody, ja też pojechałem bardzo dobry mecz. Pozostali również. Juniorzy także przywozili cenne punkty. Jak spojrzymy w program, to dojdziemy do wniosku, że nie było nieważnych punktów.
Na koniec zawodnik wypowiedział się na temat swojego stanu zdrowia. - Na pewno lepiej byłoby nie mieć tej blachy i śrub w sobie, ale jak już mówiłem na początku, na motocyklu jest wszystko dobrze, co zresztą widać po mojej jeździe. Gorzej jest po zawodach, na drugi dzień, ale z biegiem dni, tygodni jest dużo lepiej. Za tydzień robimy już takie ostatnie zdjęcie kontrolne i mam nadzieję, że już będzie tak, jakbym sobie tego życzył. Potrzebuję bardziej treningu fizycznego, żeby wrócić do takiej formy, aby nie było "wyjechania" po zawodach, ale to z biegiem czasu - zakończył.