Adam Skórnicki: Gdy pojawił się Bartek, czar prysł

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Adam Skórnicki
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Adam Skórnicki

Leszczynianie chcieli powalczyć w Gorzowie, ale zabrakło im argumentów i sposobu na Bartosza Zmarzlika. Fogo Unia przegrała 37:53, a klasę Stali Gorzów docenił szkoleniowiec Byków.

- Na tle takiego przeciwnika zadanie było utrudnione. Gospodarze nie za bardzo chcieli się pomylić. Jechaliśmy tu z nadzieją, że może trener będzie miał słabszy dzień, może jakiś małe kłopociki dopadną Bartka, ale niestety nie powiodło się. W momencie, gdy gdzieś zagrało z ustawieniami po naszej stronie, wtedy wyjechał Bartek i czar prysł. Gospodarze nie popełnili tutaj żadnego błędu i nie było, gdzie się zaczepić - przyznał po meczu Adam Skórnicki.

Szkoleniowiec leszczyńskiego zespołu ocenił poszczególnych swoich zawodników. W zasadzie najmniej pretensji można było mieć do Grzegorza Zengoty, który ciągnął wynik zespołu. - Dlatego jako jedyny pojechał rezerwę taktyczną. Ten jego wygrany wyścig jakby trochę pomógł kolegom i w trzeciej serii to się ruszyło, ale później do głosu doszedł Bartek i wszystko było poustawiane - stwierdził popularny "Sqóra".

Pozostali jechali bardzo nierówno, bądź na niezbyt wysokim poziomie. Tylko w dwóch wyścigach indywidualnie triumfował Nicki Pedersen, ale nie były to pewne zwycięstwa. - Nicki od pewnego czasu sprzętowo jest zakłopotany, ale po niemrawym wyścigach potrafił wygrać. Pomimo tej porażki będziemy upatrywać drobnych momentów, które będą pozytywne - zauważył szkoleniowiec Fogo Unii Leszno.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota trafił w sedno? "Największym problemem żużla nie jest tytan i tłumiki"

Po raz kolejny zawiódł Peter Kildemand. - Peter też miał swoje problemy. Startował spod czwórki. Raz trzecie, raz czwarte pole, raz zastąpiony. Nie miał zbytnio pola do popisu. Najważniejsze, że nie przywiózł żadnej czwartej pozycji, bo ostatnio trochę ich skolekcjonował. Cały czas pracuje, nie poddaje się - bronił swojego podopiecznego Skórnicki.

Duńczyka nie ma jednak kim zastąpić, stąd też szukanie choćby drobnej poprawy. - Pole manewru jest ograniczone. Brak zer jest tu drobnym pocieszeniem, ale Peter jak zwykle nie ma jakichś oszałamiających startów. Na dystansie powoli widać jednak tego Petera z zeszłego roku - zwrócił uwagę trener Byków. - Wygrał zdecydowanie lepszy przeciwnik, główny pretendent do tytułu mistrzowskiego. Na pewno cieszymy się, że w tej trzeciej serii i końcówce potrafiliśmy rywali postraszyć - dodał.

Wobec takiej, a nie innej postawy leszczynian, powraca pytanie o Emila Sajfutdinowa i jego powrót na tor. Być może 19 czerwca Rosjanin będzie gotowy do jazdy. Będzie to ważne, gdyż trzy kolejne niedziele odbywać się będę kolejki ligowe. - Miejmy nadzieję, że już będzie wtedy na tyle sprawny, że będzie mógł to zagęszczenie ligowe wykorzystać. Wszystko okaże się w najbliższych sześciu dniach. W tym roku nie było jeszcze z nami Emila, więc tego braku tak nie odczuwamy - powiedział były zawodnik.

W Gorzowie sytuacji nie ułatwiały problemy innych zawodników. Znów po upadku jeździł Piotr Pawlicki. Drużyna z Wielkopolski liczy jednak na to, że już wkrótce wróci do wygrywania i cel, jakim jest play-off, zostanie osiągnięty, choć trzeba również spoglądać na postawę pozostałych zespołów. - Te kontuzje się poodnawiały i na pewno trudno Piotrowi było chodzić i jeździć, ale taki to sport. I tak myślę, że te dwa zwycięstwa w jego wykonaniu były dobre. Staramy się wyciągnąć to, co najlepsze z tego, co mamy. Każdy z chłopaków pracuje. Kiedy Peter trochę odbije, to też to wszystko się inaczej poukłada. Mniej więcej znamy nasze założenia, ale trzeba obserwować poczynania rywali, bo ważne są nie tylko nasze punkty, ale też to, by konkurenci je tracili - zakończył Adam Skórnicki.

Źródło artykułu: