Konstantin Swinkin urodził się w maju 1968 roku. Był wychowankiem prowincjonalnego klubu Cementnik Czerkiesk. W roku 1987 jako nieznany szerzej zawodnik, gdy turniej rozgrywano na torze jego klubu, zdobył nieoczekiwanie tytuł indywidualnego mistrza ZSRR w kategorii juniorów. Tego dnia młody Kostia nie miał sobie równych. Wygrał zawody z kompletem piętnastu punktów, pozostawiając za sobą takich rywali jak Oleg Kurguskin czy Władimir i Igor Dubininowie. Po sukcesie dostrzeżono jego talent. Na czas obowiązkowej służby przeniesiono go do sekcji żużlowej wojskowego klubu SKA Lwów.
Feralnego siódmego czerwca, na torze w Pińsku (obecna Białoruś - dop. red.) w turnieju indywidualnym spotkali się żużlowcy pierwszoligowych zespołów, miejscowej drużyny Kolos i lwowskiego SKA. Tragedia wydarzyła się w trzecim biegu, gdy Konstantin Swinkin kierownicą motocykla zaczepił o plastron jadącego tuż obok Olega Drogobieckiego. Dmuchanych band nikt jeszcze nie wymyślił. Obaj zawodnicy siłą pędu wbili się w ogrodzenie żużlowego toru. Znamy wspomnienie pochodzącego z Ufy Azata Bajburina, uczestnika zawodów który wtedy reprezentował barwy pińskiego Kolosa.
- Pamiętam, że Drogobiecki rozbił dwie sekcje ogrodzenia i złamał podtrzymujący je betonowy słupek. Wszystkim wydawało się, że Swinkin prześlizgnął się poniżej okalającej tor bariery. Wszyscy rzucili się więc biegiem do zawodnika z Pińska. Okazało się, że nie ma żadnych złamań, tylko noga mocno mu spuchła. Nieszczęsny Konstantin Swinkin zginął na miejscu w wyniku złamania kręgów szyjnych. Zawody natychmiast przerwano. Na koncie chłopaka widniały trzy punkty, jakie zdobył w pierwszym biegu tego turnieju. To było ostatnie w życiu jego zwycięstwo.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota trafił w sedno? "Największym problemem żużla nie jest tytan i tłumiki"
Trzy dni później w Czerkiesku odbył się pogrzeb tragicznie zmarłego zawodnika. W ostatniej drodze towarzyszyły mu tłumy kibiców i zwykłych mieszkańców miasta. Przyszli na ostatnie pożegnanie, bo zdążyli poznać młodego żużlowca nie tylko jako sportowy talent, ale po prostu dobrego człowieka.
Przez wiele lat w stolicy regionu organizowano Memoriał Konstantina Swinkina. Na stadionie w Czerkiesku stanęło też jego popiersie. Wszystko działo się do czasu, gdy władze administracyjne miasta zdecydowały o rozbiórce stadionu. Dziś nie ma już stadionu i żużlowego toru, na którym pierwsze żużlowe kroki stawiał młody Konstantin. Nieznane są też losy pamiątkowego popiersia. Jedynie w pamięci kibiców żywe są wspomnienia odważnego chłopaka. Chłopaka, który zginął tragicznie realizując sportowe marzenia.
Historii takich jak wspomniana wyżej jest wiele. Niestety, można je liczyć w dziesiątkach i setkach. Upływający czas prędzej czy później odsuwa je w zapomnienie. Pamiętajmy więc zawsze jak niebezpiecznym sportem jest żużel. Kochajmy tę dyscyplinę i szanujmy wszystkich, którzy ją uprawiają. Doceńmy też wysiłki tych, którzy nie odnoszą wielkich sukcesów.