Nie da się jednak ukryć, że niedzielna potyczka, w której naprzeciw podopiecznych Pawła Barana stawał niepokonany zespół Stali była z gatunku tych do wygrania. - Dużo czytam na temat naszej drużyny. Że jesteśmy słabeuszami, czy chłopcami do bicia. Niestety z wiadomych względów straciliśmy jeden z naszych mocniejszych atutów. Na Krystiana zawsze można było liczyć. Wskakiwał za zawodnika, który miał słabszy moment, przywoził punkty i łatał nam dziury… Nasi młodzieżowcy stanęli na wysokości zadania. Zwyciężyli w gonitwie juniorskiej. Patryk dobrze wychodził ze startu. Jemu jednak brakuje jeszcze objeżdżenia. Arek między czwartym, a dwunastym wyścigiem miał dość sporą przerwę i koncentracja trochę uleciała. Nie da się w trzech i pół zawodnika wygrać spotkania. Mikkel poprzywoził za dużo zer. Inna sprawa, że my remisowaliśmy biegi w stosunku 2-1, a goście je zwyciężali. Później pary się pozmieniały, do głosu doszedł Bartek Zmarzlik. Summa summarum pokazali to co od początku tego sezonu. Morderczą końcówkę, która wykańcza rywala - komentował szkoleniowiec gospodarzy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Szymon Marciniak sędziował Hiszpanii. "Polak jest pozbawiony układu nerwowego"
Baran miał ciężki orzech do zgryzienia przed czternastą odsłoną. Pewniakami do biegów nominowanych byli: Kołodziej, Madsen i Bjerre. Tego czwartego wybierał spośród duetu: Michelsen-Świderski. Młody Duńczyk i Polak nie błyszczeli formą. Minimalnie lepszy dorobek miał jednak "Świder". Trener postawił na Michelsena, który nie "odpalił" i po raz kolejny zawiódł. Na pięć biegów, w czterech meldował się na ostatnich lokatach. - Zdaje sobie sprawę, że Piotrek mógł być zaskoczony takim obrotem sprawy. Ale ja nie patrzę tylko stricte na zdobycz punktową. Obserwuję postawę jeździecką. Mikkel dużo mieszał, starał się coś zrobić, wyprzedzać przeciwników. Nie ma się co więcej nad tym rozwodzić. Zaryzykowałem, taką podjąłem decyzję i tym razem nie wyszło. Tydzień wcześniej też miałem dylemat, czy puścić w biegach nominowanych Piotrka czy Michelsena. Padło na Świderskiego, ale też pojawiała się z tyłu głowy myśl, a może mogłem postawić na kogoś innego? Człowiek uczy się na błędach - wyjaśniał.
To już drugie zawody z rzędu na domowym obiekcie, które Michelsenowi kompletnie nie wychodzą. 22-latek płaci na razie ekstraligowe frycowe, bo po stronie udanych może zapisać sobie tylko mecz z Betardem Spartą. Reszta jest do zapomnienia. - Przywiózł sprzęt po serwisie, ale one nie jedzie na miarę oczekiwań naszych jak i jego samego. Chociażby jak miało to miejsce z Wrocławiem. Niby ten sam motocykl, ten sam silnik, podobne przełożenia, a efekt jednak odwrotny. On ciągle musi się uczyć tego naszego toru, który jest bardzo specyficzny Widać, że obiera jeszcze złe ścieżki. Na wyjściach z łuków wystarczy jeden błąd, silniejsze wykontrowanie maszyny i od raz strata robi się znaczna - tłumaczył go Baran.
Przed tarnowianami ciężki okres. Trzy mecze wyjazdowe z rzędu: w Lesznie, Rybniku i Gorzowie. W Wielkopolsce Jaskółki będą bronić ośmiopunktowej zaliczki, natomiast batalie z Rybnikiem mogą wydatnie przyczynić się do ułożenia dołu tabeli. - Wybraliśmy się do Torunia w teorii na sromotne lanie. Zrobiliśmy tam czterdzieści dwa punkty. Mogę zagwarantować, że nie wystraszymy się Leszna. Nie patrzymy na nich tylko na siebie. Pojedziemy z zamiarem walki. Bjerre z Michelsenem kiedyś mieli okazję występować w barwach Byków. W jakimś stopniu ten obiekt znają. I o ile Mikkel ma małe doświadczenie na torach ekstraligowych, to w Lesznie kąty powinien opanować. Nie patrzmy jednak na to w ten sposób. To było dwa lata temu. Inna nawierzchnia, odmienna idea przygotowania toru - powiedział opiekun Unii Tarnów przed najbliższym wyzwaniem.
- W żużlu zawsze jest presja. Oczywiście u siebie jest ona większa, bo w domu trzeba wygrywać. Na wyjeździe tylko można, albo pokazać się na tyle rewelacyjnie, żeby myśleć realnie o wywalczeniu punktu bonusowego. Na pewno bezpośrednia rywalizacja z rybniczanami będzie decydowała. Do nas przyjeżdża jeszcze Zielona Góra, czy Toruń i tu też chcemy poszukać swoich szans na punkty. Margines błędu się jednak skończył. U siebie nie możemy się już potknąć. Jeśli założymy właśnie taki wariant, dodatkowo zdobywając bonusowe oczko za dwumecz z Toruniem i Rybnikiem, to wszystko może się jeszcze zdarzyć - dodał.