Robert Chmiel fazę zasadniczą turnieju eliminacyjnego Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski w Świętochłowicach zakończył z dorobkiem 11 punktów i o miejsce w finale musiał rywalizować w dodatkowym wyścigu. Jego rywalami byli Mike Trzensiok oraz Alex Zgardziński. Chmiel do mety dojechał na ostatnim miejscu, co sprawiało, że w finale będzie rezerwowym. Ostatecznie zawodnik ROW-u Rybnik mógł cieszyć się z awansu, gdyż Zgardziński został wykluczony za jazdę w złym kolorze kasku.
Chmiel po zawodach miał mieszane uczucia, gdyż w trakcie jazdy popełniał wiele błędów. - Fajnie, że się udało wejść do finału, ale czuję trochę niesmak, bo robiłem pełno niepotrzebnych błędów. To mnie pokarało, ale miałem też trochę szczęścia, bo kolega założył zły kolor pokrowca na kask i go wykluczono. To jego błąd, a ja awansowałem - ocenił zawodnik ROW-u Rybnik.
ZOBACZ WIDEO Michał Probierz: jeśli tylko Pazdan jest zdrowy... (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Dla Chmiela była to druga okazja do jazdy na świętochłowickim torze. W październiku ubiegłego roku wystartował w Otwartych Mistrzostwach Śląska, lecz jak sam zauważył, nie pomogło mu to w skuteczniejszej jeździe. - Miałem okazję tu wcześniej pojeździć, tor był trochę inny niż wtedy. W pierwszym biegu byłem zdziwiony wejściem w łuk, wchodziłem na dwa razy i to było dla mnie straszne zaskakujące. W kolejnych wyścigach już było lepiej, wjeżdżałem prosty motocyklem, dało się ścigać po szerokiej. Tor w Świętochłowicach jest bardzo fajny - przyznał Chmiel.
W niedzielnym meczu PGE Ekstraligi rybniczan czeka wyjazdowe starcie z Betard Spartą Wrocław. Dla juniora ROW-u będzie to kolejna okazja do jazdy na nieznanym obiekcie. - Tor w Poznaniu dla wszystkich jest praktycznie nieznany. Dla wrocławian to też nie jest jakiś handicap, bo nie do końca wiedzą jak się spasować. Zobaczymy, jest szansa zrobić jakieś dobre punkty. Najlepiej jest zdobyć tyle punktów, by móc to u siebie odrobić, ale wiadomo - każdy chce wygrać - zakończył Chmiel.