Grzegorz Zengota: Każdy z gwiżdżących kibiców zachowałby się tak samo jak ja

WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak / Grzegorz Zengota
WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak / Grzegorz Zengota

Get Well Toruń pokonał Fogo Unię Leszno 48:41, w meczu dziesiątej rundy PGE Ekstraligi. Jednym z najlepszych zawodników gości był Grzegorz Zengota, który uczestniczył także w najbardziej kontrowersyjnej sytuacji całego spotkania.

Grzegorz Zengota zakończył mecz w Toruniu z dorobkiem dziewięciu punktów oraz dwóch bonusów i mocno przyczynił się do zdobycia bonusu przez Fogo Unię Leszno. W trzynastym biegu, doszło do bardzo ciekawej sytuacji. Na wejściu w pierwszy łuk drugiego okrążenia, ogromne problemy z opanowaniem motocykla miał Adrian Miedziński i wydawało się, że spowoduje upadek zarówno swój, jak i "Zengiego". Ostatecznie obaj nie zanotowali kraksy, ale sędzia Tomasz Proszowski wykluczył z powtórki "Miedziaka". Po meczu, zawodnik Fogo Unii zaznaczył, że gdyby nie zamknął gazu, to mogło dojść do bardzo poważnych urazów.

- Wiem, że dostałem sporą porcję gwizdów, ale każdy z kibiców, który byłby w mojej sytuacji, zachowałby się tak samo. W innym wypadku, po prostu obaj wpakowalibyśmy się w bandę i skończyłoby się to pewnie szpitalem. A tak naprawdę po co? To jest jeden wyścig, ja wiem, że wynik jest wynikiem, ale pamiętajcie państwo, że gdzieś tam najważniejsze powinno być nasze bezpieczeństwo - komentuje Zengota.

Trybuny bardzo ostro zareagowały na decyzję arbitra Proszowskiego. Spotkała się ona z olbrzymimi gwizdami, ale powtórki pokazały, że sędzia raczej się nie pomylił w ocenie tej sytuacji. - Chciałbym, żeby te gwizdy, które tutaj otrzymałem, żeby każdy sobie wrócił do domu, przeanalizował sytuację i zrozumiał to po prostu, bo ja nie robiłem nic specjalnie. Nikogo nie chciałem wsadzić w płot, tylko po prostu ratowałem się przed upadkiem i Adrian też, więc uważam, że sędzia podjął właściwą decyzję. Chwała mu za to, bo w końcu nie musiało dojść do upadku, żeby doszło do wykluczenia. Takich sytuacji jest mnóstwo, a nie każdy arbiter to widzi - podkreśla "Zengi".

ZOBACZ WIDEO Polonia - Orzeł: Andersen pieczętuje zwycięstwo gości (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: