Chris Holder zawładnął Motoareną. Co z meczami wyjazdowymi?

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Chris Holder
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Chris Holder

Trzeci mecz z rzędu u siebie i po raz kolejny kapitalna forma. Chris Holder osiągnął fantastyczny poziom na Motoarenie. Zwycięstwo Get Well Toruń nad Fogo Unią Leszno 48:41, to przede wszystkim jego zasługa.

W ciągu ostatnich trzech spotkań Get Well Toruń przed własną publicznością, jedynie Grigorij Łaguta był w stanie pokonać Chrisa Holdera. W spotkaniu z Fogo Unią Leszno, Australijczyk po raz kolejny imponował swoją dyspozycją. - Bardzo się z tego cieszę. Zdołałem przyjechać po zawodach rozgrywanych dzień wcześniej i zdobyć dużą liczbę punktów. To bardzo dużo daje w kwestii pewności siebie, a dla drużyny ważna jest wygrana. Ekipa z Leszna jest bardzo wymagającym przeciwnikiem, ze świetnymi zawodnikami w składzie - podkreśla były mistrz świata.

Torunianie wypełnili w niedzielny wieczór plan minimum. Wygrana 48:41 spowodowała jednak, że punkt bonusowy pojechał do województwa wielkopolskiego. Złożyło się na to kilka czynników, m.in. słaba postawa drugiej linii Aniołów i pech w trzynastym biegu zawodów. - W niektórych sytuacjach zabrakło szczęścia. Rozsypał się motocykl Martina Vaculika, Adrian Miedziński popełnił błąd i został wykluczony, co było dość kontrowersyjne, patrząc na wcześniejszą sytuację z Gregiem Hancockiem, ale tak już bywa - komentuje Holder.

Przed drużyną z grodu Kopernika już w najbliższy weekend wyjazdowe starcie z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Ewentualna wygrana niemal przypieczętowałaby awans do fazy play-off. Aby to się stało, potrzebne jest m.in. potwierdzenie formy Holdera z Motoareny. Jednak jak do tej pory na wyjazdach często sytuacja wygląda zupełnie inaczej. - To prawdopodobnie kluczowy problem na ten moment i dotyczy również mnie. Chcę zdobywać więcej punktów na wyjeździe i robię wszystko, aby to osiągnąć. Jak na razie perfekcyjnie to wygląda, kiedy przyjeżdżam do Torunia. Jakby każdy tor był taki sam, to byłoby super! - komentuje z uśmiechem nasz rozmówca.

Po ostatnim weekendzie, Holder spadł na trzecie miejsce w cyklu SGP/IMŚ. Australijczyka przeskoczył kolega z drużyny, Greg Hancock, a przed nim znajduje się także Tai Woffinden. Mistrz świata z 2012 roku nie zamierza jednak składać broni. - Za mną bardzo kiepska runda. Pięć punktów to nie jest najlepszy wynik. Nie tracę jednak wiele do Grega, Tai Woffinden nie zdobył także wielu punktów w Pradze, podobnie jak Maciej Janowski. Wciąż przed nami długa droga. Tor w Pradze nigdy nie należał do moich ulubionych. Cardiff jest dla mnie wyjątkowe. Osiągałem tam dobre rezultaty. Lubię tam jeździć i mam nadzieję, że zdobędę tam ważne punkty - zaznacza Australijczyk.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Mirosław Trzeciak: Sami Hiszpanie nie wierzyli w ten zespół (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (27)
avatar
czarna ----
29.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gerd ha ha ha ha. Co za frajer kilka zdan prawdy i juz blokuje . 
avatar
sympatyk żu-żla
28.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chris na swoim torze jest panem, Zobaczymy jak to będzie na wyjeździe. 
sibi-gw
28.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Zawodnik jednego toru i jednego toromistrza:) 
Gerhard Malberg
28.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chris Holder na wyjazdach osiaga wyniki juniorow miejscowej druzyny.Jak ma dobry dzien.Ciekawe czemu? 
avatar
Pogromca bydła
28.06.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Niestety, na wyjazdach Holder jeździ z zaciągniętym hamulcem ręcznym ... :-(