Leszczynianie faworytami finału IMP? "Będą naciskać i mogą pokusić się o medal"

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka

Sławomir Kryjom, były menedżer klubu z Torunia i ekspert naszego portalu nie ma wątpliwości, że gospodarze włączą się do walki o medale w piątkowym finale IMP. - Są w szerokim wachlarzu moich faworytów - mówi dla WP SportoweFakty.

- Trudno wytypować zwycięzcę tego finału. Ja tutaj mam szeroki wachlarz kandydatów i myślę, że to będzie ktoś z piątki Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik plus trójka zawodników z Unii Leszno - ocenia Sławomir Kryjom.

Zdaniem eksperta znany sobie tor i własna publiczność będą atutami gospodarzy. - Leszczynianie czują się silni na swoim torze i będą mocno naciskać pozostałych rywali, więc mogą pokusić się o medal. Mogą mieć takie aspiracje. Na "Smoczyku" bardzo dobrze jeździ Musielak, Zengota i też Piotrek Pawlicki. Jeśli któryś z nich pokusi się o zdobycie jednego z medali, nie powinno być to odbierane jako niespodzianka, ale po prostu potwierdzenie dobrej formy zawodników - mówi były menedżer klubu z Torunia.

Jak podkreśla, IMP to cały czas bardzo prestiżowe zawody, w których każdy walczy o jak najwyższe cele. Nie oznacza to jednak, że nie można by czegoś poprawić. - Można pomyśleć o lepszych nagrodach finansowych, jeśli chcemy jeszcze podnosić prestiż. Stawka tego jutrzejszego finału jest bardzo interesująca i zapowiadają się dobre zawody. Tor leszczyński pozwala na walkę na całej długości toru - zaznacza Kryjom.

W finale IMP zagwarantowany udział mieli czterej polscy stali uczestnicy tegorocznego Grand Prix. Ekspert ocenia to pozytywnie. - No nie czarujmy się, Grand Prix to są elitarne rozgrywki. W nominacji do finału IMP chodzi o to, by tym zawodnikom ograniczyć starty, bo mają ich na co dzień bardzo dużo. Oni już swoją jazdą w Grand Prix udowodnili, że należy im się udział w tych zawodach. Uważam, że powinien być jakiś bonus za jazdę w GP i obecne rozwiązanie jest bardzo dobre - mówi był menedżer klubu z Torunia.

Zdaniem eksperta dobra jest również formuła zawodów stosowana w wielu innych zawodach indywidualnych. Zwycięzcę poznajemy dopiero w ostatnim wyścigu. - Jeśli chodzi o stronę sportową, to moglibyśmy tu godzinami dyskutować. Natomiast od strony widowiska, to formuła jest jak najbardziej w porządku. Wszystko rozstrzyga się w ostatnim wyścigu, tak było w ubiegłym roku. To ma być show po prostu. Regulamin jest podobny w Grand Prix, więc nie widzę nic w tym złego. Osobiście cieszę się, że mistrza Polski poznamy w ostatnim biegu - kończy Kryjom.

ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: To boli, wracamy z bagażem doświadczeń (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: