Lindgren, pierwszy rezerwowy zawodnik Grand Prix w tym roku, uzbierał w czterech dotychczasowych rundach 32 punkty i jest aktualnie na 10. miejscu w klasyfikacji generalnej. Do ósmego Petera Kildemanda brakuje mu zaledwie dwóch "oczek". W Krsko Lindgren był dwunasty, w Warszawie piąty, w Horsens szesnasty i szósty podczas ostatniej rundy w Pradze.
Żużlowiec dobrze wspomina Grand Prix Czech. - Ogólnie jestem zadowolony ze swojego występu, ale szkoda, że zabrakło awansu do finału. To byłoby taką wisienką na torcie - mówi Lindgren cytowany przez stronę speedwaygp.com.
W Cardiff Szwed będzie miał okazję na powiększenie swojego dorobku punktowego. Tym bardziej, że to jedno z jego ulubionych miejsc. W 2009 roku na Millennium Stadium był drugi, a w 2012 i 2013 roku kończył zawody jako czwarty. - Uwielbiam atmosferę w Cardiff. Mam tak również wielu fanów, bo od lat ścigam się w Wielkiej Brytanii. Tor w kształcie, w jakim jest układany pasuje mi. Czekam z niecierpliwością na te zawody - zaznacza zawodnik.
Żużlowiec Lokomotivu Daugavpils zdaje sobie sprawę, że o miejsce w czołówce będzie naprawdę trudno. - W tym roku wielu zawodników jeździ bardzo dobrze i po czterech rundach różnice punktowe są bardzo małe. Ja sam tracę tylko dwa punkty do ósmego miejsca i 12 do podium - wyjaśnia.
Lindgren został powołany na GP w Cardiff już w poniedziałek 27 czerwca, co bardzo go ucieszyło. Mógł się spokojnie przygotować logistycznie do tego wydarzenia. - To organizacyjnie trudna sprawa, kiedy dowiadujesz się o swoim występie w rundzie Grand Prix późno i trzeba działać w krótkim czasie. Kiedy rezerwujesz lot w ostatniej chwili, to zawsze wychodzi znacznie drożej. Zawsze łatwiej zrobić to wcześniej - kończy Szwed.
ZOBACZ WIDEO Droga do Paryża: Portugalia to nie tylko Cristiano Ronaldo (źródło TVP)
{"id":"","title":""}