Mam przed sobą duże wyzywanie - rozmowa z Grzegorzem Kłopotem, zawodnikiem i trenerem PSŻ-u Poznań

Grzegorz Kłopot w zbliżającym się sezonie będzie pełnił dwie funkcje w PSŻ-ie Poznań. Wychowanek zielonogórskiego będzie nie tylko zawodnikiem, ale także trenerem szkółki. Kłopot opowiedział nam o przygotowaniach do sezonu, planach i objęciu nowego stanowiska w poznańskim klubie.

Adam Zasimowicz: Choć żużlowcy myślą już o wyjeździe na tor, zacznę od pytania o ubiegły sezon. Jaki był on dla Ciebie pod względem indywidualnym i drużynowym.

Grzegorz Kłopot: Odpowiem dyplomatycznie. Nie był najlepszy ale i nie najgorszy. Oczywiście moje oczekiwania były zdecydowanie większe. Kontuzja zdecydowanie pokrzyżowała moje plany.

Sezon zakończyłeś przedwcześnie z powodu złamania nogi. Przypomnij jak do tego doszło i jak przebiegała rehabilitacja.

- Aby leczenie było skuteczne potrzeba czasu. Uczęszczałem na zabiegi fizjoterapeutyczne, które były właściwe do tego typu urazów. Na efekty trzeba było czekać, ale systematyczność wykonywanych zabiegów przyniosła skutek. Obecnie już mogę uczestniczyć w zajęciach sportowych i na początku roku rozpocząłem normalne treningi.

Niedawno PSŻ odbył obóz w Głuchołazach. Przed wami kolejne zgrupowanie. Jak ponadto przygotowujesz się do sezonu?

- Mój system przygotowania do sezonu właściwie oparty jest na podobnym schemacie jak w latach ubiegłych. Wprowadzam co rok jakieś modyfikacje. Często jest to zależne od pogody. Trenuję więc na sali, siłowni, korzystam ze śnieżnej zimy i jeżdżę na snowboardzie, później w planie jest motocross i treningi na torze. Jeszcze mamy zgrupowania w Wiśle i wyjazd na Słowenię. Na brak zajęć sportowych więc nie narzekam. Trzeba jeszcze pamiętać, że forma to jedno, ale dużo czasu pochłania również przygotowanie sprzętu i sprawy organizacyjne. Mój czas jest maksymalnie wypełniony.

W nowym sezonie czeka Cię w PSŻ dodatkowa rola. Będziesz trenerem szkółki. Jak do tego doszło? Ilu zawodników będzie pod twoją opieką?

- Mam przed sobą duże wyzywanie. Jeszcze w trakcie studiów na wrocławskiej AWF uzyskałem licencję instruktora pływania i miałem już przygotowanie merytoryczno-teoretyczne. Praktykę na żużlu mam wieloletnią więc w ubiegłym roku postanowiłem te dwie rzeczy połączyć i zgłosiłem się do PZMot-u na kurs instruktorski. W taki sposób uzyskałem uprawnienia. Pomysł abym poprowadził w Poznaniu szkółkę narodził się podczas rozmów z zarządem. Uznaliśmy, że jest to ciekawa idea i że warto by ją wprowadzić w życie. I tak się to zaczęło. Mam nadzieję, że uda nam się zrobić coś naprawdę dobrego z satysfakcją dla zawodników, klubu i dla mnie.

Planujesz starty za granicą?

- Zdecydowanie tak. Na razie toczą się rozmowy, ale podchodzę do tego tematu bardzo ostrożnie. Muszę umiejętnie skoordynować wszystkie działania. Czeka mnie w tym roku jeszcze więcej obowiązków, a co za tym idzie więcej pracy, więc zobaczymy jak się to potoczy.

Jakim sprzętem będziesz dysponował w nadchodzącym sezonie?

- Na ten sezon przygotowuję dwa kompletne motocykle plus jeden treningowy silnik.

PSŻ z sezonu na sezon zajmuje coraz wyższe miejsca w lidze. Jakie macie plany na ten rok.

- Drużyna pokazała, że potrafi walczyć i bardzo cieszy tak wysokie miejsce w tabeli w ubiegłym sezonie. Oby tak dalej. Miejsce w pierwszej czwórce będzie z pewnością satysfakcjonujące. Niestety nie będzie z nami Adama Skórnickiego i będzie trudno tę lukę wypełnić, ale przyszli nowi zawodnicy i mam nadzieję, że uda nam się znów osiągnąć sukces. Nie będzie to zadanie łatwe ale jak powiedziałem ambitnie będziemy walczyć.

A twoje indywidualne plany?

- Finał Indywidualnych Mistrzostw Polski byłby dla mnie dużym sukcesem. To nr 1 jeśli chodzi o indywidualne starty na ten sezon.

Z PSŻ-u odszedł Adam Skórnicki. Przyszedł za to Paweł Hlib. Miałeś już okazję rozmawiać z nowym zawodnikiem podczas obozu. Czy uważasz, że jest on w stanie zastąpić choć w pewnej części "Skórę"?

- Z Pawłem byliśmy na obozie kondycyjnym. Mieliśmy więc okazję do rozmów na różne tematy. Adam jest wyjątkowym zawodnikiem. Dużo w nim pozytywnej energii. Krótko: bardzo dobry człowiek i bardzo dobry zawodnik. Stąd porównania do kogokolwiek jest bardzo trudne.

Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że Unia Tarnów to główny faworyt do wygrania I ligi, a reszta drużyn będzie co najwyżej walczyć o drugie miejsce?

- Uważam, że nie ma stuprocentowych faworytów. Sport rządzi się swoimi prawami i tu wszystko może się wydarzyć. Oczywiście czyste statystyki mogą faworyzować Unię, ale nie przesądzają o wyniku więc poczekajmy do sezonu.

Powstało Stowarzyszenie Żużlowców "Metanol". Czy twoim zdaniem wpłynie ono jakoś na polepszenie "bytu" żużlowców?

- Pomysł jest świetny. Do tej pory nikt nie dbał o interesy zawodników. Obowiązywała zasada: radź sobie sam. Mam nadzieję, że Stowarzyszenie będzie realizować swoje założenia i będzie służyło pomocą i wsparciem tym, którzy tego potrzebują.

Twój brat Dariusz ciągle trenuje freestyle motocross. Myślisz czasami, by również poskakać na rampie?

- Zdarza mi się o tym myśleć, ale nie pozwalam sobie na takie szaleństwa. Zbyt duże ryzyko kontuzji, a u mnie żużel jest numerem 1, więc rozsądek zwycięża - odpuszczam.

Twój macierzysty klub ZKŻ po 17 latach zdobył medal DMP. Śledziłeś wyniki swojej byłej drużyny?

- Oczywiście. Jestem na bieżąco z tym co dzieje się w moim macierzystym klubie. Bardzo się cieszę, że chłopakom udało się zająć medalowe miejsce. Świetny wynik i sukces całej drużyny. Życzę minimum powtórki w tym roku!

Co chciałbyś powiedzieć przed sezonem kibicom?

- Pozdrawiam kibiców, sponsorów oraz wszystkich, którzy są ze mną w dobrych i złych chwilach oraz życzę niezapomnianych wrażeń na stadionach żużlowych w nadchodzącym sezonie.

Źródło artykułu: