Patryk Sitarek i Damian Stalkowski mocno podpadli właścicielowi Polonii Bydgoszcz. Jak tłumaczy Władysław Gollob, podejście tej dwójki do uprawiania sportu żużlowego jest nieprofesjonalne. - Mogę potwierdzić, że zamierzam ich ukarać, a zawieszenie jest jednym z dostępnych narzędzi. Nie wiem, czy oni jeszcze pojadą w naszych barwach czy też nie - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Gollob.
Co konkretnie mieli zrobić Stalkowski i Sitarek? - Powodem jest lekceważenie obowiązków zawodniczych. Ta dwójka nie troszczyła się o swój sprzęt. Poza tym, opuszczali treningi. Jeśli zawodnik na samym początku swojej żużlowej kariery lekceważy swoje obowiązki i ma je w dużym poważaniu, to coś z tym trzeba zrobić i jakoś przywołać go do porządku. Jeśli to nie pomaga, to jedynym rozwiązaniem staje się zakończenie współpracy. To nie jest jednak tak, że mają już zatrzaśnięte drzwi. Od nich tylko zależy, czy jeszcze wrócą do jazdy. Jeśli ktoś odmawia mi jazdy w treningu, który jest organizowany dla niego, to jaką można przyjąć postawę? Pragnę wyraźnie podkreślić - te treningi nie były dla Kudriaszowa tylko dla nędznie jeżdżących żużlowców - wyjaśnia Gollob.
Właściciel Polonii zamierza spotkać się w najbliższych dniach ze swoimi juniorami. Nie przesądza, że zostaną oni ostatecznie zawieszeni. Na pewno spotka ich jednak kara. - Zawieszeni jeszcze nie są, ale to jedno z możliwych narzędzi. Będziemy w poniedziałek z nimi rozmawiać. Kara na pewno będzie, ale nie na zasadzie rewanżu. Z nimi trzeba po prostu zrobić porządek. Perfidia polega na tym, że oni przyszli do klubu, dostali z kasy pieniądze, które należały im się za dość marne wyniki i powiedzieli, że nie będą jechać na treningu - dodaje na zakończenie Gollob.
ZOBACZ WIDEO Wyjątkowy prezent dla Joanny Jędrzejczyk przed trudną walką. "Robię to dla Was!"