Przypomnijmy, że w 2014 roku był on zawodnikiem KMŻ Lublin. Woodward wziął udział w ostatnim meczu ligowym drużyny na torze przy Alejach Zygmuntowskich przeciwko Lokomotivu Daugavpils. Australijczyk miał 7 września naprawdę sporego pecha. W pierwszym biegu wspólnie ze swoim rodakiem, Davey'em Wattem prowadzili z parą Lokomotivu 4:2. Jednak na pierwszym łuku drugiego okrążenia doszło do kontaktu pomiędzy jadącymi na trzeciej i czwartej pozycji Woodwardem i Maksimem Bogdanowem. W konsekwencji, tego pierwszego postawiło na koło i zanotował upadek. Zawodnik z Antypodów nie mógł kontynuować zawodów i został odwieziony do szpitala. Po badaniach okazało się, że ma złamaną kość podudzia, co oznaczało dla niego koniec sezonu.
Mało kto przypuszczał, że rehabilitacja Camerona Woodwarda potrwa tak długo. Australijczyk na rok 2015 podpisał kontrakt właśnie z Lokomotivem, lecz szybko zakomunikował, że nie da rady dojść do ładu ze swoim zdrowiem. - Wrócę do jazdy, gdy będę w pełni sprawny. Na razie nie potwierdzam tego, że mam wrócić w połowie sezonu - mówił swego czasu zainteresowany.
Wszystko wskazuje na to, że po długiej rehabilitacji były zawodnik klubów z Lublina i Rzeszowa będzie starał się wrócić do regularnego ścigania. W ostatnim czasie Woodward odbył pierwsze treningowe jazdy w swojej ojczyźnie, czym pochwalił się w mediach społecznościowych. - To była długa droga, ale dobrze jest znowu usiąść na "kucyku" - poinformował 31-latek.
ZOBACZ WIDEO Walasek: problemy już za mną. Jeszcze polatam (źródło TVP)
{"id":"","title":""}